Wpis z mikrobloga

Zdecydowałem się popełnić ten wpis, żeby wyjaśnić pewną fundamentalną i jednocześnie w dużej mierze niezrozumiałą kwestię, która dotyczy całego świata i praktycznie każdego człeka żyjącego na tym łez padole.
Wpis zrobiłem pod wpływem kłótni, które pojawiają się co jakiś czas przy okazji tematu kreacji pieniądza przez banki i systemu finansowego w ogóle (tak o tym będzie ten wpis).
Będzie raczej ściana tekstu więc w punktach poniżej podaje spis zagadnień. Tematy będą poruszane pobieżnie bo sam nie znam ich dogłębnie (zgodnie z zasadą nie znam się więc się wypowiem ( ͡° ͜ʖ ͡°) ). Z góry zaznaczam, że nie kreuję się tu na Omnibusa i chętnie skoryguję moją wiedzę jeśli okaże się ona błędna.

1. Kreacja pieniądza w bankach komercyjnych
2. Banki centralne
3. Skutki globalne

Ad1.
Jak wspominałem często widziałem kłótnie w komentarzach pod tematami finansowo-bankowymi w stylu: "hurr durr banki z jednego cebuliona tworzą miljony monet i z tego mają dużo pinionżków". Na co druga strona "doucz się imbecylu bo banki wcale pieniędzmi nie srają więcej niż mają" i w kolejnych wpisach jedna strona bezskutecznie próbuje przekonać drugą. Prawda natomiast, jak to zwykle bywa, jest gdzieś pośrodku. Banki faktycznie tworzą te miliony monet ale jednocześnie w ogólnym rozrachunku nie przyczyniają się do zwiększenia ilości pieniądza (pamiętaj, że w tym punkcie mówię o bankach komercyjnych). Oto jak się to odbywa:
Załóżmy że bank posiada 1 000 zł (np z czyjegoś depozytu). Bank pożycza osobie A te 1 000zł (na razie dla uproszczenia na 0%), oznacza to że bank założył rachunek dłużny dla osoby A w wysokości -1 000zł. Bilans po tej operacji jest taki:
Bank = 1 000zł, Rachunek dłuzny A = -1 000 zł, Konto prywatne A = 1 000 zł.
Jak zsumujemy mamy 1000 + (- 1000) + 1000 = 1000 - niby wszystko się zgadza. Z drugiej jednak strony bank nadal posiada te oryginalne 1 000 zł i może dalej je pożyczać (tu niektórzy powiedzą, że w tym momencie bank sobie stworzył te 1 000 zł bo je pożyczył i jednocześnie dalej może pożyczać - tak nie jest do końca, zaraz wytłumaczę). W tym miejscu należy wspomnieć jeszcze o systemie rezerwy cząstkowej (czyli stopach procentowych - załóżmy w wysokości 3%). Oznacza to że bank musi złożyć 3% pożyczonej kwoty do banku centralnego. Podsumowując bilans mamy następujący:
Bank = 970zł, Rachunek dłuzny A = -1 000 zł, Konto prywatne A = 1 000 zł.
Bank teraz może pożyczyć kolejnej osobie B te 970zł i znowu oddać 3% do banku centralnego. Po tej operacji mamy:
Bank = 940.9zł, Rachunek dłuzny B = -970 zł, Konto prywatne B = 970 zł.
I tak dalej, aż bank wyzeruje stan swojego posiadania (bo z każdą kolejną pożyczką kwota będzie pomniejszana o wysokość stopy procentowej). Ostatecznie bilans przedstawia się tak (zakładając, że nikt jeszcze nie oddał):
Bank = 0zł, Suma rachunków dłużnych = - 33 000zł, Suma kont prywatnych = 33 000zł (no i Bank centralny = 1 000zł)
Nadchodzi dzień spłaty i wszystkie osoby w końcu oddają pożyczone pieniądze do banku (oczywiście nie musi to być jednocześnie). I tu tak naprawdę tkwi kość w szczegółach i diabeł niezgody bo jedni powiedzą, że bank dostanie 33 000zł i to będzie jego zysk, a inni że to gówno prawda - i ci drudzy będą mieli rację.
Oddane pieniądze po prostu znikną - czyli oddane pieniądze wyrównają konta dłużne (bo one były na minusie), ponadto bank otrzymuje z powrotem 1 000zł z banku centralnego i ostatecznie bilans będzie:
Bank = 1000zł, Rachunki dłużne = 0zł (bo spłacone). Konta prywatne = 0zł.
No po wuju interes kutwo - powie ktoś, było 1 000zł i dalej jest 1 000zł - no w zasadzie to tak. Żadne nowe pieniążki nie zostały wykreowane. Wszystko fajnie piknie ale w rzeczywistości pieniądz jest pożyczany na procent - załóżmy że na 10%. Czyli jeżeli było pożyczone 33 000zł to osoby zwróciły 36 300zł, czyli bank ostatecznie ma 4300zł (bo 1 000zł + (-33 000zł) + 36 300zł). Wynika z tego, że bank z początkowego 1 000zł zarobił na czysto 3 300zł chociaż pożyczał niby tylko na 10%. Podsumowując i przekładając na zwyczajny język bank faktycznie pożycza na 10%, z tym że pożycza on pieniądze które sam tworzy na czas pożyczki. W momencie spłaty pożyczone pieniądze niszczy, ale procent z pożyczki inkasuje do własnej kieszeni. Czyli bank żadnych pieniędzy sobie nie stworzył i nie schował ich do kieszenie, te dodatkowe oddane przez osoby pieniądze wynikające z oprocentowania pożyczki są pieniędzmi 'zabranymi' od innych osób (ogólnie z rynku). Bank działa tu jak 'zasysacz' majątku z rynku a nie jak kreator pieniądza traktowanego bezpośrednio jako własny zysk jak sądzą niektórzy). To działa tak jakbym ja miał 1 000 zł i pożyczył innym osobom 33 000zł na 10% i te 33 000zł po prostu bym sobie wydrukował i dał. Z pożyczki po zwrocie otrzymałbym 36 300zł ale te 33 000zł które wydrukowałem bym zniszczył i na czysto jestem 3 300 zł do przodu. Zwiększyła się ostatecznie ilość pieniędzy - no nie. Zarobiłem kupeę kasy - no tak. No to co strzępicie ryja jak wszystko gra - powiedzą niektórzy, i tak właśnie robią banki.

Ad2.
O ile banki komercyjne w swojej wesołej kreacji piniondza pożyczkowego są ograniczone przez stopę procentową i kapitał początkowy to banki centralne są niczem nieograniczone. Banki centralne udzielają pożyczek państwom (czyli w praktyce rządowi) albo bankom komercyjnym. Gdy bank centralny udziela pożyczek, albo gdy skupuje pewne aktywa/instrumenty, to wtedy faktycznie fizycznie tworzy się nowy pieniądz. Pożyczki dla rządu są realizowane poprzez zakup obligacji, jeżeli bank centralny nie może bezpośrednio finansować rządu to można to obejść poprzez udzielanie pożyczek bankom komercyjnym, które już mogą kupować obligacje. Banki centralne skupują też akcje, obligacje korporacyjne lub inne aktywa/instrumenty. O ile banki komercyjne w opisanym wyżej przykładzie pożyczają w oparciu o jakiś bazowy kapitał początkowy (czyli jednak są jakoś ograniczone w kreacji nowego pieniądza na czas pożyczki) to banki centralne nie mają żadnych ograniczeń i mogą wykreować dowolną ilość pieniędzy na potrzeby pożyczki (oczywiście wszystko na procent). Jaskrawym przykładem jest FED gdzie pożyczki liczone są w bilionach dolarów. FED po prostu drukuje gigantyczne sumy pieniędzy i pożycza je na procent m.in rządowi i innym 'potrzebującym'. Łatwo sobie wyobrazić że zysk nawet z niewielkiego oprocentowania jest ogromny gdy sumy sięgają bilionów dolarów. Każdy pojedynczy dolar na świecie jest obarczony długiem (podobnie jest w przypadku innych walut). Największą "zaletą" banków centralnych jest to, że udzielają one pożyczek faktycznie z niczego (po prostu drukują pieniądze i pożyczają - to są potężne zasysacze majątku). No i najlepsza informacja - banki centralne są prywatne i w zdecydowanej większości tak naprawdę nie wiadomo do kogo należą.

Ad3.
Cały system finansowy opiera się na pieniądzu dłużnym i banki mają wyłączność na przysłowiowe 'bicie monety'. Każdy pieniądz jaki krąży w obiegu był wynikiem zaciągniętej pożyczki udzielonej czy to przez bank komercyjny czy przez bank centralny. Podkreślam że każdy pieniądz istnieje bo jest on pieniądzem pożyczonym - czyli wykreowanym na czas pożyczki i po spłacie będzie on "zniszczony" (w praktyce może nie dosłownie zniszczony, ale będzie on poza systemem finansowym, czyli np będzie leżał gdzieś w sejfach banku centralnego i czekał na możliwość nowej pożyczki). Wniosek z tego jest taki, że patrząc całościowo suma pieniędzy w systemie będzie zawsze mniejsza od sumy zobowiązań pożyczkowych ponieważ każdy pieniądz jest tak naprawdę długiem który musi zostać spłacony wraz z oprocentowaniem. Jeżeli chcielibyśmy spłacić globalnie wszystkie długi to musielibyśmy wykorzystać wszystkie pieniądze a i tak by brakło na spłatę odsetek. To jest główna przyczyna ciągłego wzrostu globalnego zadłużenia. Żeby spłacić jeden dług musi być zaciągnięty kolejny większy (no bo trzeba spłacić dług + odsetki). Ponieważ zaciągane są coraz większe długi to podaż pieniądza też ciągle rośnie (czyli ilość pieniędzy w obiegu). Co więcej podaż pieniądza (czyli też dług bo pieniądz=dług) rośnie coraz szybciej (wykładniczo) i jest to jak najbardziej logiczne (i chore zarazem) w obecnym systemie co napisałem 2 zdania wcześniej. Sama idea tego systemu jest patologiczna (oczywiście z pominięciem banków). Swoje za uszami mają też banki centralne ingerując bezpośrednio i pośrednio w rynek poprzez np skup akcji, obligacji korporacyjnych, złych długów i innych instrumentów zawyżając lub manipulując cenami różnych aktywów. M.in dlatego gra na giełdzie w makro skali jest kiepskim pomysłem bo naszym 'przeciwnikiem' są podmioty o praktycznie nieograniczonych możliwościach, które tworzą trendy (a jak tu grać ze stwórcą? ). Należy sobie odpowiedzieć na pytanie czy faktycznie wolny rynek w makro sakli istnieje skoro prywatne instytucje mają na wyłączność prawo tworzenia pieniądza i pożyczania go na procent, a także prawo do ingerowania w rynek poprzez skup różnych instrumentów za stworzone przez siebie pieniądze jak to ma miejsce w przypadku banków centralnych?

#ekonomia #banki #swiat #pieniadze
  • 7
@PanCogito:Myślałem nad tym co ty kiedyś, zastanów się po co banki tworzą pieniądze, kto tworzy pieniądz. Chodzi o oto że, pieniądz jest bezwartościowy sam w sobie, jedynie praca wykonana przez pieniądz ma wartość. Ludzkość potrzebuje rozwoju, więc pieniądzem napędza się różne inwestycje, budownictwo, drogi, wynalazki, itp. Wyobraź sobie że coś zostanie zrobione materialnego, dzięki takiemu FED, EBC.
@zigg: Zgadzam się, że pieniądz jest niezbędny i jego ilość w obiegu musi być jakoś uzupełniana (gdy mamy wzrost gospodarczy). Nawet patrząc z pewnego punktu widzenia to, że nowy pieniądz tworzy się podczas pożyczki jest dobre bo pieniądz pojawia się niejako naturalnie gdy zaistnieje potrzeba na taki pieniądz (bo jeżeli ktoś pożycza pieniądze to znaczy, że ich właśnie potrzebuje). Problemem jest monopol banków na tworzenie pieniądza i pożyczania go na procent.
@zigg: W takim końcowym teoretycznym skrajnym punkcie tego systemu będzie tak, że system bankowy będzie właścicielem wszystkiego na tej ziemi. I tak naprawdę świat może się dalej kręcić swoim w 'miarę' normalnym rytmem i nie będzie to nawet jakoś szczególnie odczuwane przez ludzi (tak jak korporacja czy firma funkcjonuje normalnie a ma zawsze jakiegoś właściciela). System bankowy będąc właścicielem wszystkiego będzie czerpał zyski i nawet jeśli procentowo będą one nieduże to
Racja coś takiego może być, ja czuję że zachodni świat finansów jest powiązany z władzą państwową, niektóre państwa są zadłużone i muszą być w tym systemem finansowym, wyobraź sobie społeczeństwo jakiegoś kraju wypowiada wojne i nie spłaca. Liczy się siła militarna, dlatego wojsko i zbrojenie się jest ważne. Patrz na mape świata Chińczycy mają swoją ekonomie, inne kraje mają dyktatorów, dane kraje chcą być bardzo niezależne.
@PanCogito:

Problemem jest monopol banków na tworzenie pieniądza i pożyczania go na procent.


Jeżeli masz na myśli monopol i protekcjonizm państwowy, to tak, to jest problem. Natomiast monopol rynkowy, czy pożyczanie na procent, nie jest problemem.

Wszystkie zarzuty, które stawiasz wobec monopolu bankowego, wywodzą się z państwowego przymusu korzystania z pieniądza fiducjarnego - to jest źródło problemu.

Największe banki, mogą sobie pozwalać na tak agresywną politykę kredytową, tylko dzięki protekcjonizmowi państwowemu.