Wpis z mikrobloga

#truestory #bezdomnosc #alkoholizm #ratownictwo #smiesznypiesek

Spotkałam dzisiaj znajomego rodziców mojej koleżanki, emerytowanego ratownika górskiego, bardzo fajnego faceta, którego znam raczej z widzenia. Zdziwiło mnie, że mnie zaczepia, ale że mam szacunek dla starszych wdałam się w grzecznościową pogawętkę. Od słowa do słowa dowiedziałam się, że ma suczkę w ciąży i musi uśpić szczeniaki, bo niedawno stał się bezdomny (nie wnikam w osobiste powody) i nie stać go na pokój, bo mu ściągają pieniądze z emerytury, że nie mają dla niego mieszkania w urzędach, że wszystkie tanie pokoje są zajęte przez Ukraińców, że jego kolega popełnił samobójstwo, że ma depresję, że córka też popełniła samobójstwo, w międzyczasie rozmowy suczka się oszczeniła (śliczny szczeniaczek), wysłuchałam szczegółów makabrycznych akcji, kiedy brawurowo ratował górników (nieraz zbierając urwane kończyny do reklamówki), że w lesie są piękne prawdziwki, że ma problem z alkoholem, że pieska chyba zatrzyma, ale jak wtedy na ryby i grzyby, i że idzie sobie kupić piwo za dychę, którą ode mnie dostał.

Nie wiem jak to skomentować. Doradziłam mu żeby spróbował na parafii, bo przyjmują teraz pielgrzymów, to może i jego też by mogli, póki nie znajdzie pokoju.

Dodaję to, ponieważ po pierwsze wstrząsnęła mną ta rozmowa dużo bardziej niż informacje o wszystkich zamachach, które się tu pojawiają. I też dlatego, że wiem, że większość z was nie rozmawia z bezdomnymi, tylko ich ocenia (akurat w tym przypadku nie powiedziałabym, że Pan ma taki problem, gdyby mi nie powiedział), a tuż obok, równolegle do naszego wygodnego życia dzieją się prawdziwe dramaty.

  • 2