Wpis z mikrobloga

O samcach beta, wyczerpująco
Wspaniali Czytelnicy! Lurkujące męski świat, cudne Czytelniczki!

Serwuję Wam dziś treściwego stejka, który rozpozna, opisze, wyjaśni i rozwiąże problem, jaki wielokrotnie przewijał się w naszym zacnym gronie. Świadomie lub nie.

Dlaczego nie opłaca się być betą?

Pytanie tendencyjne. Nic dziwnego: większość z nas jest betami. W najlepszym wypadku. A samym betom, tak bardzo przydatnym społeczeństwu, przez długi czas wiodło się nieźle. Ostatnio zaczęli dostawać w dupę -- tak w społeczeństwie jak i w związkach. Potraktujmy po macoszemu wszelkie pozytywy i skupmy się na klasyfikacji, problemach i rozwiązaniach.

TL;DR


Samce beta, alfa i inna zwierzyna
Klasyfikacja alfa/beta pochodzi z obserwacji świata zwierząt. Tam każdy ma swoje miejsce i rolę w stadzie.

Społeczność ludzka jest jednak bardziej skomplikowana. Każdy należy do wielu grup. Wielu stad. W różnych grupach, lub nawet w różnym czasie, może pełnić różne role. Zależy to od konkretnych zachowań.

Trafniej więc mówić o zachowaniach beta lub zachowaniach alfa. Za samca beta można uważać kogoś, u kogo zachowania beta dominują. Jakie one są?

Cechy charakterystyczne bety
- Uczynny, tj. robi wiele dla innych.
- W ogóle: stawia innych ponad sobą.
- Uległy.
- Miły.
- Ułożony.
- Raczej unika konfliktu.
- Co za tym idzie: stosunkowo często przyznaje się do błędu i przeprasza.
- W pakiecie: miewa niezłą introspekcję, tj. widzi swoje wady (paradoksalnie: często nie widzi wad bycia betą).
- …a to z kolei może powodować niższą pewność siebie.
- Często: ma zasady, których nie będzie łamał.
- Bywa mało asertywny (nie zawsze).
- Często posiada całkiem niezłe, lub wręcz bardzo dobre zasoby, inteligencję i kompetencje.

To ostatnie (m.in) odróżnia samca betę od omegi, który ani nie jest liderem, ani nic nie potrafi.

Co robi beta w związku?
Stara się dogodzić swojej partnerce.

Ona ma zły humor?
Beta pociesza.

Ona ma focha?
Beta stara się udobruchać. Nawet jak foch jest nieuzasadniony.

Ona coś od niego chce, np. by poobwoził ją po wszystkich galeriach handlowych w mieście?
Beta robi to. Nawet jak jest to ewidentne i w sumie zbędne wykorzystanie go któryś raz pod rząd.

Ona chce coś inaczej, niż on?
Beta kapituluje. Nawet jeśli jej pomysł nie należał do obiektywnie najlepszych.

Ona mówi "to było niemiłe/świńskie/etc."?
Beta przeprasza, tłumaczy się i wycofuje. Nawet jak to był oczywisty żart, a reakcja laski była tylko shit testem (gratuluję oblania, z niecierpliwością czekam na bolca na boku).

Beta czasem się chwilowo postawi czy ponarzeka na swój los. Że zawsze musi robić to i to. Ale potem i tak to robi. Wcześniejsze marudzenie i narzekanie to tylko okazanie słabości, z którego nic nie wynika.

Beta-zachowania w łóżku to raczej więcej miłości, a mniej (albo w ogóle) ostrzejszych zagrań.

Jak kobiety reagują na beta-zachowania?
Beta pod wieloma względami uchodzi za "dobrego tatusia" i w ogóle wartościowego partnera. Dla wielu kobiet, tak brzmi oficjalna wersja. A nieoficjalnie?

Bety rzadko je fascynują. Albo zwyczajnie się w końcu (dość szybko...) nudzą. Nie zawsze: zależy, na ile kobieta myśli racjonalnie, na ile chce się już ustatkować. Na ile jest w stanie użyć mózgu, by stłumić swoją hipergamię. Bo hipergamia każe im szukać mężczyzny silniejszego od siebie. A jaki on silniejszy, skoro ciągle jej ulega i daje się jej zdominować?


A poza tym: jak ktoś jest na czyjeś posyłki, to jest zdobyty, zaklepany, owinięty wokół palca. Nie fascynuje. Nie imponuje. Często nie generuje lasce poczucia, że jest super szczęściarą, że go ma.


Beta-provider
To funkcja, do jakiej nierzadko sprowadza się beta.

Ma zapewnić wszystko swojej kobitce (nawet niedoszłej). Robi za chodzący portfel. Za prywatnego taksówkarza i hydraulika.

Do dobrych usług każdy z czasem się przyzwyczaja. Wyjątkowa przysługa, wykonana więcej niż trzy razy, staje się obligacją. Normą. A potem: przestaje wystarczać.

Za mało kasy. Za kiepski samochód. Za słabe wakacje. Za wolno naprawiona rura. Za słabo posprzątane mieszkanie. Ty to nic nie potrafisz zrobić dobrze. Ty to nie umiesz mi — królewnie — zapewnić rozrywki.

Kobieta traci szacunek do swojego bety.

A beta, w swojej uległości i chęci udobruchania, nie bardzo potrafi się postawić i coś z tym zrobić. Nawet jak się postawi, szybko się wycofuje.

W skrajnych przypadkach, prowadzi to do trybu #bolecnaboku. Laska da dupę jakiemuś alfie, który w ogóle jej nie szanuje i który nigdy by z nią na dłużej nie był, ale skoro ona jest 6/10, to co mu szkodzi ją puknąć.

Ale to przecież nie jej wina... "Bo ona już nie czuła ze Zdziśkiem chemii". "Bo on już jej nie fascynował". "Bo kiedyś bardziej o nią zabiegał". I inne bzdury.

Beta-podryw (?)
W zasadzie, starający się o dziewczynę beta zachowuje się podobnie, jakby już był w związku, tylko... laska nie daje mu od siebie ani seksu, ani nawet łapki do potrzymania.

Przypomnijmy wynikające z biologii zasady rynku matrymonialnego: faceci chcą seksu, a rozporządzają zaangażowaniem. Kobiety chcą zaangażowania, a rozporządzają seksem.

Beta to fajny kandydat na friendzone. W FZ facet daje zaangażowanie -- rady, podwózki, naprawy, pomoc -- a nie dostaje seksu. Kobietom to pasi, facetom nie.

Poza tym: czemu kobieta miałaby dać coś od siebie, skoro nawet gdy tego nie robi, to i tak dostaje to, co chce? A dodatkowo dostaje też opcję szukania alfa-bolca, utrzymując krążących wokół niej beta-orbiterów. Zawsze gotowi coś dla niej zrobić, w razie awarii i potrzeby związku, można zbić szybkę i użyć bety jako swojego faceta.


Nawet przed FZ, beta chętnie zapłaci lasce za drinka, kwiaty, kolację, kino. A za rękę odważy się ją złapać dopiero na N-tym spotkaniu. Co ona nierzadko skwituje oburzeniem: jak to, że przecież to nie jest relacja „na takim gruncie”!

Jednocześnie, ta sama cnotka-niewydymka może bez problemu, niemal natychmiast pójść w tango z jakimś samcem alfa, który ani nie jest dla niej miły, ani nie postawił jej drinka, ani nie robi sobie nic z jej protestów na temat jego humoru.

Stąd wzięło się określenie, który pewien polski mędrzec — może to był Mickiewicz, a może Bolesław Chrobry — przełożył na naszą mowę jako: „alfa szmaci, beta płaci”.

Co jest złego w zachowaniach beta
Brak szacunku do samego siebie. Sprzedawanie się tanio. Tak jak generalnie dla kobiety nie jest korzystnie sprzedać tanio i szybko swój "towar" (seks), tak facet nie powinien rozdawać każdemu swojego zaangażowania. A już na pewno nie dlatego, że ten ktoś jest ładną dziewczyną, która — złudne nadzieje — może będzie z nim w związku. Potencjalnie. Tak na 1.5%.

Wszelkie modele psychologiczne mówią, żeby nie nagradzać kogoś ciągle i ciągle, jeśli osoba ta nie reprezentuje „dobrego zachowania”. Dobrego dla nas — takiego, jakbyśmy chcieli.

Bety są notorycznie wykorzystywani. Raz, że przez kobiety, które czują, że mają nad nimi kontrolę. Dwa, że przez innych facetów — którzy są bardziej asertywni, bardziej egoistyczni, którzy nie mają oporów przed wykorzystywaniem ludzi. W obu tych względach, niestety, bety przegrywają z alfami.

Rady dla betów
- Przejawiać więcej alfa-zachowań.
- Nie sprzedawać się tanio. Znać swoją cenę.
- Robić komuś przysługi tylko jeśli ta osoba nas mega szanuje i również robi to, co byśmy chcieli.
- Przynajmniej: być świadomym manipulacji i nie dać się NIKOMU wykorzystać. Wykorzystać asertywność do odmowy.
- Nie bać się zrobić czegoś dla siebie.

A stricte w relacjach z kobietami?
No właśnie. Jak zdobyć lub udobruchać kobietę bez spamowania jej prezentami, komplementami, bez ciągłego bycia super-miłym i innych technik budowania komfortu?

Po pierwsze, czasami trzeba budować ten komfort. Szczególnie gdy się go celowo zerwało (metoda push/pull). Lub w nagrodę za dobre zachowanie. W rzeczy samej: to ostatnie powinno być cokolwiek częste, gdy już jesteśmy w związku.

Po drugie jednak… kobiet nie przyciąga bycie na ich usługach, tylko emanowanie wysoką wartością. Sukcesy zawodowe, społeczne, atletyczne. Decyzyjność. Bystrość umysłu. Zdolność do opowiadania ciekawych historii. I precyzyjnego cięcia humorem. Mocna psychika. Bycie ciekawą osobą, również poprzez zainteresowania, hobby. Umiejętność radzenia sobie w każdej sytuacji. Również, oczywiście: nienaganny wygląd.

Tu nie chodzi o to, żeby nie robić dla kobiety absolutnie nic, nie dać jej żadnego poczucia bezpieczeństwa i zaangażowania, aż nie da nam dupy. Fakt: wartościowe samce alfa tak działają. Dla większości jednak to trudne do osiągnięcia, a w sumie nawet niepotrzebne.

Wszystko można stopniować. Tak zaangażowanie, jak i seksualność relacji. Od bardzo niewinnych drobnostek poprzez wzajemne obdarowywanie się, znane również jako związek.

Nie płaćmy za nią, jak ona nie chce za nas czy jeśli ona nie daje indykatorów zainteresowania (IOI). Niech ona też się stara. Wbicie się w dobrą kieckę i buty, wydanie ileś kasy i czasu na stylizację to już jest coś, co można ew. czymś nagrodzić. Uśmiechanie się, śmianie z naszych historyjek, patrzenie głęboko w oczy, chwalenie nas — IOI. Można czymś tam nagrodzić. Dopiero wtedy.

Ale bez przesady: na pewno nie spędzeniem trzech nocy nad poprawianiem jej głupiej pracy licencjackiej czy zapłaceniem jej za wczasy (!).

Stopniujmy. Eskalujmy. Przed łóżkiem jest faza swobodnego łapania za rękę, dotykania czy pocałunków. Tak, laskom wolno to robić i nie będą szmatami, jeśli to zrobią nawet na drugim spotkaniu. Więc niech to zrobią -- stopniowo, ale bez nadmiernych opóźnień -- i będą dobrymi dziewczynkami. Im więcej pozytywów z ich strony, tym więcej z naszej.

Także: dostrajajmy nagrodę do zachowań.

Więcej: czasami, paradoksalnie, pomaga nawet sztuczne sprzedawanie przysług jako czegoś, co i tak mieliśmy zrobić dla siebie. Jak już koniecznie chcesz ją zawieźć na te pieprzone zakupy, powiedz jej, że i tak miałeś sobie kupić marynarkę/buty/whatever i że zabierzesz ją ze sobą. I może nawet z nią wytrzymasz, jeśli będzie przydatna i powie ci bez ściemy, która marynara lepiej na tobie leży.

Bo szczególnie we wczesnej fazie znajomości chodzi o to, by pokazać swoją wartość. To, że jesteśmy fun fun fun, że robimy fajne rzeczy. Sami z siebie i sami dla siebie. Jak ona chce, może wskoczyć do naszego kabrioletu i jechać z nami na prerię. Jak nie, pojedziemy sami lub… z kimś innym.

Niech ona chce z nami być dlatego, że jesteśmy zajebiści i że wokół nas jest zajebiście. Nie dlatego, że tak jej wygodnie. Was samych nie zachęcam do zmieniania się dla kobiet. Zachęcam do zmieniania się na lepsze -- kropka. One to docenią. Zachęcam też do zbierania wiedzy o relacjach damsko-męskich. W końcu to przydatne, a nigdzie Was tego nie uczą. No, prawie nigdzie.

* * *

FAQ
Q: Co to tak w ogóle są te alfa zachowania? Czy one zawsze wiążą się z tępymi łobuzami?
A: Temat na oddzielny wpis.

Q: A jak to jest z dobrymi manierami i powierzchowną uległością wobec kobiet? Z dżentelmeństwem? Czy to beta, czy alfa?
A: Temat na jeszcze oddzielniejszy wpis.

#rozowepaski #niebieskiepaski #zwiazki #podrywajzwykopem
  • 80
Oglądasz "Grę o Tron"? Pomyśl o Lordzie Varysie. Lord Petyr Baelish


@Sh1eldeR: taa to osoby ktore najbardziej mi zawsze przypominaly mnie.

Ja sie odnioslem wprost do twojej wypowiedzi ze "Tam każdy ma swoje miejsce i rolę w stadzie". Chodzi mi o to czy kazdy czlowiek tez moze byc przypisany do alfa/beta? Kazde zwierze moze, ale czy kazdy czlowiek? Wydaje mi sie ze musi istniec jakies kryterium, na przyklad to czy wogole
@UndaMarina:

kobiety, czyli istoty jednakowe, odlane z jednej formy, do których można zastosować oklepane zasady.

Dupka zabolała, że kobiety -- wbrew ich własnej propagandzie -- nie są aż tak skomplikowanymi istotami, żeby relacji damsko-męskich nie można było rozgryźć? Można.

Inna sprawa, że mężczyzn w tych relacjach można prawdopodobnie zamodelować jeszcze prościej (męski świat jest skomplikowany i ambitny, ale raczej nie część matrymonialna).

Co do tego, czy kobiety są "takie same", czy
@karer:

Ja sie odnioslem wprost do twojej wypowiedzi ze "Tam każdy ma swoje miejsce i rolę w stadzie".

To się odnosi do zwierząt. Zwierzęta mają jedno stado i dosyć stałe role, których zmiana (np. poprzez pokonanie w walce dotychczas panującego samca alfa) jest dużą rzeczą i nie zdarza się często.

Ludzie mają wiele "stad". Oddzielnych grup znajomych. W pracy możesz mieć jednych. W szkole średniej miałeś innych -- być może wciąż
BTW: o co chodziło Ci z tym postrzeganiem i genami?


@Sh1eldeR: jesli chodzi o geny to chodzilo mi doslownie o to ze ma dobre geny. Z punktu fizycznego jest swietnym materialem chociazby dlatego ze do niedawna startowala w mistrzostwach polski w lekkiej atletyce. Siedmioboj konkretnie. Niekazdy ma predyspozycje do tego. Nie patrze na to tez tylko na zasadzie silniej = lepiej. Patrze na to na zasadzie wysportowany = zdrowszy. Nie ukrywam
@Sh1eldeR: Wklejam tutaj ogólne spostrzeżenie, które nasunęło mi się po lekturze kilku Twoich komentarzy przy różnych wpisach/znaleziskach. Starasz się przedstawić wszystko w maksymalnie racjonalny sposób, wręcz można odnieść wrażenie, że postrzegasz ludzi jako funkcjonujących według tych samych schematów co inne zwierzęta, przede wszystkim w kwestii związków. Nie wiem na ile prawdziwe są przedstawiane przez Ciebie hipotezy, bo też ich dokładnie nie weryfikowałem. Być może z perspektywy przeciętnej osoby (osobnika) są faktycznie
@1788:

Czy można nauczyć się czegoś uniwersalnego w odniesieniu do kobiet z IQ np. powyżej 90 percentyla? Według mnie nie.

Oczy-#!$%@?-wiście!

A te kobiety nie mają harmonogramu? Zegara biologicznego? Nie chcą bezpieczeństwa, stałości, nie chcą rodziny i dzieci? Nie odczuwają hipergamii, tj. nie chcą faceta inteligentniejszego niż ten, którego ma przeciętna karyna?

Pewnie, że tak jest. Bo wiele z tych rzeczy jest po prostu logicznych.

A co do np. nieczystych zagrań
@Sh1eldeR: Nie mówię, że te kobiety nie szukają odstających od przeciętnej osób. Jednak bycie bardziej inteligentnym tylko od targetu Karyny, a bycie kimś z topu, to dwie różne rzeczy.

Według tego co piszesz (hipergamia etc.), kobieta 25-30 lat, ładna, z IQ w top 5% i zarobkami na poziomie kilkunastu tys. brutto powinna być partnerką samca alfa, który zarabia 30k jako dyrektor, a w wolnych chwilach zajmuje się modelingiem i walką wręcz
@Sh1eldeR: Właśnie mi post wystrzelił w nicość, więc skrótowo:
1. Raptem kilku użytkowników wykopu potrafi i decyduje się wkładać wysiłek w tak jasne i precyzyjne wypowiedanie własnych przemyśleń. Dzięki!
2. @Wunderwafel zwrócił uwagę, w dość prześmiewczy sposób, na problem z metamorfozą bohaterów Twojego wpisu. Nie wystarczy, że przeczytają i zrozumieją sens słów. Been there, done that! To jest jak z zakochanym gościem, którego rzuciła kobieta - on nie zidiociał, ale mimo
@Sh1eldeR: Naprawdę świetny wpis oraz kolejne Twoje wypowiedzi, dzięki. Dużo Glovera widziałem w Twoich słowach. Do czego chciałbym się odnieść:

1. Faceci chcą seksu, a rozporządzają zaangażowaniem. Kobiety chcą zaangażowania, a rozporządzają seksem - niby tak, ale czy jednocześnie w ten sposób nie wpędzamy się w złe przekonanie, że kobiety nie chcą seksu? Czasem trudno uwierzyć, że one też tego chcą, fakt, ale chyba lepiej wmawiać sobie, że też tego chcą?
@inyourface:

Ogólna Twoja rada pokrywa się w 100% z wnioskami, które wypisałem gdzie indziej - skupić się na sobie w celu podwyższenia swojej wartości, co zaowocować winno wyzwoleniem swoistego sprzężenia zwrotnego między partnerami - oboje będący lepsi dla siebie samych i siebie nawzajem równocześnie.

Ja mówię: to i, w razie potrzeby, ogarnąć makiawelistyczne sztuczki kobiet. Umieć je rozpoznawać i się przed nimi bronić. Choćby defensywnie: żeby rozbrajać niekorzystne zachowania.

@zakamuflowany_fetyszysta: