Wpis z mikrobloga

Projekt ustawy antyaborcyjnej

Na pewno wiele osób to już wrzucało, ale nie zaszkodzi wrzucić jeszcze raz. Każdego, kto chce dyskutować o tym projekcie zachęcam wpierw do jego przeczytania.

Ja sam nie jestem prawnikiem, ale już na początku rzuciły mi się w oczy pewne perełki, które nawet w oczach laika budzą niepokój:

w art. 115 po § 23 dodaje się § 24 w brzmieniu:

„§ 24. Dzieckiem poczętym jest człowiek w prenatalnym okresie rozwoju, od chwili połączenia się żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej.”;


W takiej sytuacji usunięcie zaśniadu groniastego potencjalnie może zostać uznane za aborcję. Obrona usunięcia takiego zaśniadu wymagać może pewnej ekwilibrystyki prawniczej - należy w potencjalnym procesie przekonać sąd, że zaśniad, mimo iż powstaje z połączenia żeńskiej i męskiej komórki rozrodczej, nie jest w świetle wiedzy medycznej "człowiekiem w prenatalnym okresie rozwoju", a tym samym nie spełnia definicji dziecka poczętego z tego artykułu.

art. 152 otrzymuje brzmienie:

[...]

§ 4. Nie popełnia przestępstwa określonego w § 1 i § 2 [śmierć dziecka poczętego], lekarz, jeżeli śmierć dziecka poczętego jest następstwem działań leczniczych, koniecznych dla uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa dla życia matki dziecka poczętego.


Warto zwrócić uwagę na określenie "bezpośrednie". W prawie każde słowo jest istotne, a "niebezpieczeństwo bezpośrednie" to co innego niż "niebezpieczeństwo potencjalne". Brak jasnego rozróżnienia może prowadzić do niebezpiecznych sytuacji, w których lekarze będą ociągać się z pomocą medyczną, by owo niebezpieczeństwo mogło zostać uznane już za "bezpośrednie". Jeżeli prokurator na sali sądowej udowodni, że lekarz mógł jeszcze poczekać, gdyż życie matki nie było "bezpośrednio" zagrożone w myśl sztuki lekarskiej, to taki lekarz może pójść siedzieć.

W tym samym artykule:

§ 5. Jeżeli sprawcą czynu określonego w § 1 jest matka dziecka poczętego, sąd może zastosować wobec niej nadzwyczajne złagodzenie kary, a nawet odstąpić od jej wymierzenia.


Zwracam uwagę na określenie "sąd może". Pozostawiamy zatem decyzję o ukaraniu w rękach sądu, który może (ale nie musi) odstąpić od karania matki, która dokonała aborcji. Nie jestem zwolennikiem ściśle kazuistycznego podejścia i oczywiście zdaję sobie sprawę, że pewien luz decyzyjny sądy muszą posiadać. Mimo tego jest dość niepokojący fakt, że przy tak istotnej sprawie może się okazać, że orzecznictwo sądów będzie różniło się w zależności od wyrokującego sądu. W sądzie A może istnieć tendencja do odstępowania od karania, ale w sądzie B już nie.
Takie rozbieżności niestety potrafią istnieć przez wiele lat, póki w danej sprawie nie ustabilizuje się np. orzecznictwo SN. Jako przykład niech posłuży np. znamię "znacznej ilości" narkotyków z ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, gdzie z reguły sądy uznają za taką ilość narkotyki zdolne odurzyć kilkanaście osób. Tymczasem w apelacji krakowskiej przez wiele lat utrzymywano, że "znaczna ilość" to ilość za pomocą której można odurzyć nie kilkanaście, ale nawet kilka tysięcy osób ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Anyway, to tylko kilka takich luźnych spostrzeżeń okiem laika. Jeśli jest na sali prawnik, który ma ochotę wykazać błędność/pochopność tych rozumowań, to zapraszam do komentarzy - każda okazja jest dobra, by trochę się podszkolić ( ͡° ͜ʖ ͡°)

#czarnyprotest #aborcja #ordoiuris #prolife i trochę #januszeprawa
  • 1
@ambereyed: No i pamiętajmy, że odstąpienie od wymierzenia kary nie równa się zwolnieniu z odpowiedzialności. Wyrok będzie w papierach, ze wszystkimi tego konsekwencjami (nie możność wykonywania prac, które wymagają niekaralności).