Wpis z mikrobloga

#chwalesie #dentysta

Mireczki, dziś byłam u Pana Dentysty. Wielki to wyczyn dla mnie, bo jeżeli chodzi o zabiegi medyczne, to mam zawsze przy nich jakieś jazdy, a moje niechodzenie do dentysty osiągnęło niedawno pełnoletniość. Pan Dentysta zajrzał w paszczę, ściągnął kamień z jedynek, poborował i zaplombował JEDEN ząb (przy czym dwa razy odleciałam mu na fotelu, biedaczek...) i powiedział, że widzimy się na przeglądzie za pół roku, bo nie ma już co robić... Dwa razy kazałam mu obiecać, że nie żartuje. Przysięgał. Do tego w gabinecie leciał Coldplay i Pan Dentysta stwierdził, że też lubi. Własnie puszcza mnie znieczulenie, a ja, głupia, siedzę i stwierdzam, że będę tęskniła przez te pół roku za moim Panem Dentystą... Może to dlatego, że jakby robili wybory mistera dentystów, to mój zająłby pierwsze miejsce.
  • 14
@Skorupczak: Dobrze rozumiesz. Może nie do końca zemdlałam, ale już prawie. Na szczęście umiem u siebie rozpoznać "aurę" (nie wiem, czy przy mdleniu można to tak nazwać) i odpowiednio zareagować, żeby nie stracić świadomości. Bardziej przestraszony był Pan Dentysta, ja to na luzie poleżałam chwilę i doszłam do siebie.