Wpis z mikrobloga


Jestem Maciek, zwykły chłopak wychowany na blokowisku. W zasadzie nic mnie nigdy nie odróżniało od reszty rówieśników, ni to przegryw ni wygryw. Jak na chłopaka całkiem dobrze się uczyłem w szkole. Średnia powyżej 4 czy to podstawówka, gimbaza czy liceum. W czasach podstawówki miałem dobrego kolegę, nawet przyjaciela o imieniu Darek. Uwielbialiśmy razem grać w piłkę na wiosnę, a zimą rzucać dziewczyny z klasy śniegiem po lekcjach. Do tego przynosiliśmy sobie nawzajem takie kwaśnie cukierki shocksy, raz Darek je przynosił, raz ja, w każdym razie zawsze jeden dzielił się z drugim. Fajnie te czasy wspominałem. Potem przyszły lata rozłąki, trafiliśmy do różnych w gimnazjów. Nie wiele o Darku słyszałem bo mieszkał na innym osiedlu, znajomość się poluźniła, w zasadzie po pierwszym roku w gimnazjum już się z nim nie widywałem. Przyszedł czas liceum, oczom nie mogłem uwierzyć, na pierwszych zajęciach powitalnych spotkałem mojego przyjaciela, okazało się że znowu będziemy w jednej klasie. Bylem bardzo szczęśliwy, jednak mój entuzjazm zmienił się wraz z pierwszym po latach kontakcie z Darkiem.

- Darek siemasz! Kopę lat, już wiem z kim będę siedział w ławce!
Darek spojrzał na mnie jak Kwaśniewski na Lecha free po czym wypalił :
- NO, ze swoją starą chyba nie!?

Łohohoho jak się ucieszyli pozostali, którzy byli obok, już na pierwszych powitalnych zajęciach zrobił ze mnie debila, a to miał być dopiero początek. Podszedłem do niego później jeszcze, sam na sam, pytając o co mu chodzi, to stwierdził że podstawówka to była milion lat temu i żebym się #!$%@?ł od niego.
Aha, dzięki bulwo. Potem się dowiedziałem, że Daro (bo Darek to on był kiedyś) w gimnazjum dołączył do szkolnej szajki Sebixów i #!$%@?ów, która ROBIŁA OTRE JAK MACZETA PRZYPAŁY I OBOWIĄZKOWO UPRAWIAŁA SEKS ANALNY Z POLICJĄ
Nie przejąłem się tym zdarzeniem aż tak, jednak nie wiedziałem co mnie czeka, mój niegdysiejszy przyjaciel miał mi zgotować szkolne piekło.

Nie będę skupiał się na wszystkich wydarzeniach, wymienię tylko to co się przewijało miesiącami : bicie, ośmieszanie wśród znajomych, wrzucanie odchodów do plecaka, szczanie do picia na wfie, pomalowanie mordy markerem, rzucanie przedmiotami, #!$%@? jedzenia, ukradł mi mp3 (na tym się kiedyś słuchało muzyki) ale oczywiście palił jana że to nie on, do tego zabierał mi telefon i wydzwaniał na nr w stylu 0-700.
Piekło trwało. Nie mam pojęcia dlaczego aż tak się zmienił, może to wynikło z tego że nie było ojca dookoła niego. Jego matka zaszła w ciąże mając 15 lat, ojciec wtedy #!$%@?ł za granice i słuch o nim zaginął. Matka była dobrą kobietą ale syn był najgorsza #!$%@?ą jaką można sobie wyobrazić. Udało mi się jednak przetrwać do samego końca.

Ostatnia klasa liceum, studniówka. Promyk słońca w chmurach licealnej edukacji. Bardzo mi zależało aby zaprosić pewną Anie na studniówkę, która w szkole była uważana za prawdziwą miss. Rok młodsza ale to tylko dodawało jej uroku. Do tego była niezwykle inteligenta, mój były kolega Daro do niej zarywał ale ona nawet na niego nie spojrzała bo widziała w nim to samo co ja, idiotę i matoła. Nie wyznawała zasady że "łobuz kocha najbardziej", miała wspaniały charakter oraz nieziemskie ciało. Wracaliśmy ze szkoły niemal codziennie razem, zaprzyjaźniłem się z nią, #!$%@? friendzone, no ale co tam myślę, raz się żyje i zapytam

-Ania będę z Tobą szczery, bardzo dobrze mi się z Tobą rozmawia i do tego jesteś przepiękną dziewczyną, nie wiem jak ty na mnie patrzysz ale chciałem Ci powiedzieć że bardzo mi się podobasz i chciałbym abyś poszła ze mną na studniówkę jako moja osoba towarzysząca.

Tutaj oczekiwałem w sumie jedynie kubła zimnej wody. Jakże wielkie ogarnęło mnie zdziwienie kiedy odpowiedziała że bardzo chętnie ze mną pójdzie na bal i że czekała aż powiem jej coś w tym stylu.
Moje życie obróciło się o 180 stopni, jakby zwiędły kwiat nagle ożył i przemienił się w słonecznik zwrócony w stronę słońca. Byłem taki szczęśliwy. Pocałowałem ją w usta tego dnia na do widzenia, studniówka była już za parę dni.
Rodzice dołożyli mi do moich oszczędności i kupiłem sobie wspaniały garnitur, który idealnie do mnie pasował. Wiecie jak to jest, mama zawsze Ci mówi że wyglądasz super, ale mi faktycznie fitował festten garniak, było zajebiście, czułem się świetnie jak Bond w filmie albo Petru w TVN.
Studniówka, podjeżdżam mazdą mojego ojca po moją wybrankę, wygląda cudownie, wspaniała suknia, ona jak z bajki.
Zajeżdżamy na miejsce, zanim zaparkowałem już kontem oka spostrzegłem Darka z innymi Sebixami jak popijają wódę przed salą balową. Myślę olać ich, dzisiaj mój wieczór... nasz wieczór. Kiedy wyszliśmy z samochodu Sebixom oczy wyszły z orbit, nie mogli uwierzyć z kim przyszedłem na studniówkę, krzyczeli coś ale my ich nie słyszeliśmy, weszliśmy na salę. Zapowiadało się wspaniale. I tak było. Jakieś 10 minut przed startem poloneza (tańczyłem na pierwszej parze) przybiegł na salę jeden z kelnerów i zapytał do kogo należy srebrna mazda 6 o numerach W...

- To moja - oznajmiłem
- To proszę ze mną zejść

Okazało się, że mazda miała połamane lusterka boczne. Po raz pierwszy w życiu ogarnęła mnie taka mega złość, spojrzałem na heheszkujacych z boku Darka i Sebixów, wiedziałem że to ich sprawa. Niszczyć moje życie to jedno, ale niszczyć własność mojego ojca na którą ciężką pracą zarobił to drugie. Podszedłem do Darka i wrzasnąłem mu w twarz :

- I CO #!$%@? DUMNY JESTEŚ Z SIEBIE #!$%@? MATOLE?
Wszyscy zbystrzeli. Nie spodziewali się takiej reakcji

- JESTEŚ #!$%@? ZEREM, NIGDY NIC W ŻYCIU NIE OSIĄGNIESZ, PIJ DALEJ TĄ FLASZKĘ JAK #!$%@? ŻUL, ZOSTAŃ ŚMIECIEM I #!$%@? ZA GRANICE JAK TWÓJ STARY CO ZOSTAWIŁ TWOJĄ MATKĘ.

Te ostatnie zdanie było błędem. Nie dość że pojechałem szkolnego Sebe Alfa to jeszcze był on po flaszce, skończyło się źle, dla mnie. Darek złapał za gwint butelki i rozwalił mi ją na głowie, z łba ciekła krew. Przypominałem wulkan po erupcji. Mój cały garniak był upieprzony moją krwią. Darek #!$%@?ł z miejsca zdarzenia a ja straciłem przytomność.

Obudziłem się 2 dni później. Skończył się mój sen. Ania przeżyła to strasznie i nie chciała się mieszać już w sprawy ze mną. Darek jak się okazało uciekł, a potem wrócił 3h później na bal, jego kumple nie sypnęli że to on mnie załatwił. Żadnych konsekwencji, tylko ja ze wstrząsem mózgu. Coś we mnie wtedy pękło. Postawiłem sobie tylko 2 cele na resztę życia. Zdać dobrze maturę i zniszczyć jego życie.

To było 7 lat temu. Oba cele jakie sobie postawiłem wypełniłem w 100%

Dowiecie się jak z normalnego chłopaka stałem się zimnym #!$%@?, którego przeszedł najgorszą z możliwych przemianę wewnętrzną. Wpis jest długi, ostrzegam z góry ale i zapraszam.
Maj, matury. Poleciało. Zdane wszystko po 90 procent, aż sam się zdziwiłem tak dobrym wynikiem. Studia wymarzone. Robotyka na politechnice. Był październik kiedy sprawy z nauką ustatkowały się na dobre. Mogłem przejść do drugiej fazy moich życiowych aspiracji.

Zacząłem śledzić obiekt mojej zemsty, wiedziałem kiedy zaczyna a kiedy kończy pracę, z kim się spotyka, co robi w wolnym czasie. Stał się w pewnym sensie moją obsesją. W chwilach spokoju obmyślałem plan mojej zemsty, który potoczył się znacznie bardziej ekstremalnie niż zakładałem.

Darek jak to standardowy Sebix po maturach poszedł do roboty na magazynie, #!$%@? go po 2 tygodniach jak się okazało że wynosił towar z roboty. Potem udało mu się zrobić papiery ratownika i zaczął pracować na basenie oraz akwenach wodnych. Poza robotą ciągle chlał na ławce z kolegami albo przed orlikiem, do tego miał swoją Karyyne z mordą tak opaloną że przypominała Erniego z ulicy sezamkowej. Dowiedziałem się, że w ramach szkoleń robić będą niedługo kurs nurkowania przy jeziorze niedaleko jednostki wopr. Udałem się na miejsce szkolenia, które obserwowałem oczywiście z należytej odległości aby nie wzbudzać podejrzeń, sam kurs trwał blisko 3 tyg więc miałem czas na ustalenie szczegółów. O ile na pierwszych zajęciach (ogólnych) wszyscy uczestnicy kursu znajdowali w tym samym miejscu (a było ich ponad 10 osób) tak w następnych fazach kursu zajęcia były 3 osobowe, tzn 1 nurek który uczył praktyki 2 zdobywających wiedze ratowników. O godzinie 12 robili sobie przerwę obiadową, tzn. dwóch z nich jechało do centrum po coś „do żarcia” dla wszystkich, a trzecia osoba pilnowała sprzętu nad brzegiem. Do tego wszystkiego dwa razy w tygodniu odwiedzały ich wycieczki szkolne, którym opowiadali o pracy ratowników, nurkowaniu oraz pokazywali sprzęt. Jedną z takich wycieczek zacząłem śledzić kiedy wracali z powrotem aby ustalić do jakiej szkoły przynależy dana klasa. Jak to bywa często w podstawówkach, wycieczki takie odbywały się po prostu pieszo, także nie był to dla mnie większym problemem. Nie pomyliłem się. Była to jedna z szarych, niczym nie wyróżniających się warszawskich podstawówek. Wiedziałem, już jaka to szkoła, pozostało ustalenie kiedy jest następna wycieczka.Zadzwoniłem do szkoły i podałem się za jednego z pracowników wopr. Zapytałem kiedy teraz przewidziane są następne odwiedziny przez szkołę naszej jednostki, ponieważ system nam padł i nie mamy wglądu w zapisane dane. Poniedziałek 10:00, wspaniale.

Koło miejsca gdzie było szkolenie kręci się mnóstwo dzieciaków, które po prostu chodzą na wagary, podszedłem do jednego z nich i zapytałem czy nie chce zarobić sobie kilka dyszek w zamian za parę zdjęć które dla mnie cyknie. Oczywiście zgodził się. Dawid, bo tak miał na imię ten chłopak, dostał ode mnie prosty aparat warty nie więcej niż średniej klasy telefon. Kiedy wycieczka szkolna oglądała sprzęt on sam niczym kameleon wpasował się idealnie w towarzystwo może rok, dwa, młodszych kolegów. Nie przyciągał uwagi i swobodnie cyknął kilka zdjęć sprzętu do nurkowania oraz butli tlenowych. Chwile później wrócił do mnie z aparatem, on dostał obiecaną kasę a ja miałem już wszelkie dane dotyczące sprzętu. W domu zweryfikowałem rozmiar, nazwę i producenta.

Nadszedł czas na kolejna fazę mojego planu.

Jak wspominałem Daro miał swoją Karryne herbu spalony heban. W zasadzie pasowali do siebie, taka sama patola, wykształcenie – wyższa szkoła robienia hałasu, zawód – szlachta nie pracuje. Klasyk. Oni sami poznali się w warszawskim klubie Explosion, który jest dość często odwiedzany przez takie towarzystwo. Jeszcze przed całą akcją z wycieczką szkolną stworzyłem fake’owy profil na facebooku. W zasadzie to przerobiłem swój jakiś dawny anonimowy profil, który służył mi do grania w gry typu farmwille czy mafiawars. Wracając do meritum, stworzyłem profil Agi Lewandowskiej, może lekko sebixowej laski (abym trafi w gusta) jednakowo zjawiskowo pięknej dziewczyny, żaden mężczyzna by nie przeszedł obojętnie. Oczywiście użyłem do tego galerii zdjęć jakieś laski z zagranicy która była na wycieczce po Warszawie. Odpowiednio pozmieniałem daty dodania zdjęć, że niby uploadowane wcześniej były, a nie wszystkie jednego dnia. Dodałem również kilka pozycji do lubianych : Explosion Club, Clubers, Legia Warszawa, Ultras polska, po czym napisałem do Darka. Napisałem, że widział(am) go kiedyś w klubie explo i bardzo mi się spodobał.
Nie musiałem długo czekać na odpowiedź, baa nawet zaproszenie do znajomych. To było to czego chciałem, pisałem z nim przynajmniej raz w tyg aby utrzymać status bycia w znajomych. Wiedziałem, że jego Karryna będzie zazdrosna dlatego czasami zostawiałem mu dwukropek i gwiazdkę na tablicy facebookwej „:*”. Karryna również zareagowała w spodziewany sposób, napisała do mnie wiadomość czy wiem że Darek ma dziewczyna i żebym się #!$%@?(ła).
Nie odpisywałem, przynajmniej narazie.

Ostatni tydzień szkolenia, czwartek, wszystko dzieje się zgodnie z planem. Około godziny 10:00 napisałem do Karryny, że ona nic dla niego nie znaczy, że teraz „ja” jestem z nim i jeśli jak nie wierzy to niech wpadnie o 12:00 nad akwen gdzie Daro ma szkolenie bo wtedy się z nim widzę.
Wiedziałem że dostała #!$%@?, ja siedziałem sobie z telefonem około 50 metrów dalej od Darka.
Według wyliczonych przeze mnie dni, to właśnie na Dara wypadało tym razem pilnowanie sprzętu przy plaży i czekanie na kolegów aż przyjadą z czymś do szamy na obiad. Tak też się stało, chłopaki pojechali, Darek czeka i bawi się telefon. Nie minęło 15 minut i stało się. Wpadla Karryna, rozjuszona jak byk. Tak jak się spodziewałem wybuchła niebywała inba. Daro nie wie co się dzieje, idzie do Karryny i z nią rozmawia co się #!$%@?. W tym czasie podchodzę na legalu do jego plecaka ze sprzętem pozostawionym bez opieki, robię co zaplanowałem i pewnym krokiem odchodzę jakby nigdy nic. 20 minut później było po inbie, Karryna się uspokoiła po czym poszła w swoją stronę zapewne na solarium. Koledzy Darka wrócili chwile później z jedzeniem.

Ja sam, resztę akcji ‘jesienny liść”, obserwowałem z pomostu 50 metrów dalej. Między 13:00-14:00 przyszła kolej Dara na zanurzenie z instruktorem tak też się stało. Obserwowałem wszystko dość nerwowo.
Darek zakłada sprzęt i zanurza się, chwile później dołącza do niego instruktor. Spokój, cisza, nic się nie dzieje. Jakieś 15 minut później widzę na własne oczy czego dokonałem, wynurza się instruktor i woła nerwowo trzeciego typa który czekał nad brzegiem. Holują Darka do brzegu, tam trwa resuscytacja.

#!$%@?, CO JA #!$%@?ŁEM - myślę nerowo. CHCIAŁEM GO TYLKO PRZESTRASZYĆ, a w sumie sam zesrałem się w spodnie z tego wszystkiego.

Słyszę karetkę, #!$%@? nerwowo do domu.
3 dni nie wychodzę na zewnątrz i nie włączam komputera, nic.

Zapytacie co się tam właściwie #!$%@?ło?

Zakupiłem identyczną butle z tlenem jaką mieli w jednostce, była to niemiecka butla z miernikiem który wskazywał ile tlenu pozostało w środku. Amazone, enter, opłacone z góry, paczka welcome to 5 dni później. Opróżniłem butle z tlenem ze stanu 100% do około 8%, następnie zadrukowałem folie przezroczystą tak abym mógł wyciąć fragment i nakleić na miernik. Folia naklejona, stan 100% chociaż w butli tylko 8%.
Podmieniłem #!$%@?... Podmieniłem tą #!$%@?ą butle!
#!$%@? tak się bałem, to był horror. Matka myślała że jestem chory i dlatego nie wychodzę z pokoju.

Czwartego dnia mama pyta czy słyszałem co się stało z moim kolegą Darkiem (za młodu przychodziliśmy do siebie nawzajem i każdy poznał resztę rodziny tego drugiego).
- Nie - odpowiedziałem - Co się stało?
- Darek jest w szpitalu.

Okazało się, że Darek przeżył, trafił do szpitala jednak jego mózg był niedotleniony, obudził się po paru dniach jednak nie może się ruszać, mówić, nic. Jedynie powieki i gałki oczne wskazują na fakt, że jest wszystkiego świadomy.
Porzygałem się. #!$%@? co ja zrobiłem? Co ja #!$%@?łem? Nie mogłem patrzyć na siebie w lustrze, co chwile biegłem na balkon aby wyjść na świeże powietrze bo na dwór się bałem. Podczas jednej z takich wycieczek zaszła we mnie zmiana, potężna zmiana. Zobaczyłem na ławce przed blokiem Anie, tą Anie w której tak się kochałem i z którą mój potencjalny związek zniszczył Darek. Całowała się z jakimś kolesiem z osiedla obok.

Zamknąłem oczy.
Przypomniałem sobie wszystko co doprowadziło mnie do tego momentu gdzie wówczas stałem.
Policzyłem do 10. Otworzyłem
Byłem spokojny, powiem więcej, nad wyraz spokojny, strach minął. Pomyślałem wówczas, to jeszcze nie koniec.

Udałem się do szpitala gdzie leżał Darek, zapytałem lekarza prowadzącego co z nim. Powiedział mi w zasadzie to samo co mama, przytomny ale jego ciało jest bezwładne, nie może mówić ani się poruszać ale wszystko kojarzy. Wchodzę do sali, Darek leży przykuty do łózka, jestem w pokoju z nim sam na sam. Podchodzę powolnym krokiem z poważną miną. Darek na mnie patrzy, ślina ścieka mu po poliku, sięgam do kieszeni, wyjmuje chusteczkę velvet i wycieram go. Darek wpatrzony we mnie, po oczach wiedziałem że nie ma pojęcia co się #!$%@?, w końcu się odezwałem.

- Co tam Darek, jak ci czas mija, #!$%@? chyba co?
Darek dalej na mnie patrzy.

- Powiem Ci szczerze, że nigdy bym się nie spodziewał że cię ujrzę w takim stanie. Szkolny gangster, wybitny sportowiec, startowałeś chyba we wszystkich zawodach jakie były organizowane co? Wiem wiem, nie spodziewałeś się mnie tutaj, ale to chyba dobrze zobaczyć znajomego po tylu miesiącach? Mam nawet coś dla ciebie, patrz!

Wyjąłem cukierek, kwaśnego shocksa które wcinaliśmy za młodu jak głupi. Darek objął wzrokiem cukierek w moich palcach, położyłem go na szafce obok.

- Wiesz, generalnie nie jestem na ciebie zły, co prawda zniszczyłeś ostatnie 3 lata mojego zycia jednak spójrz na mnie teraz, matura zdana brawurowo, jestem na świetnych studiach, ogólnie daje sobie radę. Szczerze jednak mówiąc, to moja studencka kariera nie jest powodem dlaczego złość mi przeszła, ty zniszczyłeś 3 lata mojego życia...

Wówczas wziąłem z szafki cukierka, odwinąłem z papierka i ze smakiem wsadziłem do japy, po czym dokończyłem.
- ty zniszczyłeś 3 lata mojego życia , za to ja zniszczyłem resztę twojego.

Darek wytrzeszczył oczy. Nachyliłem się nad nim, wyszeptałem mu do ucha co się feralnego dnia stało kiedy odsunąłem głowę zobaczył on na mojej twarzy #!$%@? szeroki uśmiech, ja zaś na jego dostrzegłem coś co ostatni raz widziałem ponad 10 lat temu, kiedy Darek wywrócił się na schodach w podstawówce, to były łzy. Chwile później jego matka weszła do pokoju, rozpoznała mnie.

- Maciek, a co ty tutaj robisz? Chociaż znała mnie od dziecka to wiedziała, że jej syn pastwił się nade mną w szkole.
- Wie Pani, są takie chwile w życiu każdego człowieka że trzeba odrzucić urazy przeszłości i skupić się na tym co ważne. Pani syn był moim przyjacielem i nawet jeśli były między nami niesnaski, dzisiaj jestem tutaj z nim. I będę już zawsze.

Oczy matki Darka się zaszkliły, Darek dalej toczył łzy z oczu ale z innego powodu niż matka, ale ona o tym nie wiedziała, myślała że jej syn podziela jej uczucia. Jakże w wielkim była błędzie.

- Cieszę się że jesteś, Darek cię teraz potrzebuje - wypaliła jego matka. Zapytała czy mogę mu potrzymać tablet z filmami aby mógł sobie coś obejrzeć, zazwyczaj ona to robi ale skoro jestem już..

Oznajmiłem że oczywiście, chwile później wyszła z pokoju by porozmawiać jeszcze z lekarzem, ja obserwowałem ją bacznie.
Tak jak wspominałem, mama darka urodziła go gdy ten miał 15 lat, także była cały czas młodą kobietą, do tego zadbaną i atrakcyjną. Darek zauważył jak się na nią patrzę, widziałem w jego oczach chęć mordu. Uśmiechnąłem się i powiedziałem stanowczo.

-Ale przyznać ci musze Darek że mame to ty masz ekstraklasa, ten jej tyłeczek jest po prostu nierealny.

Zbliżała się godzina 19:00. Kończyła się pora odwiedzin, razem z Katarzyną - mamą Darka – wyszliśmy przed szpital, odprowadziłem ją jeszcze na przystanek gdzie stwierdziła że uciekł jej autobus i ma plus minus 40 minut czekania. Zaoferowałem się, że ją odwiozę z uwagi że jest mamą mojego „najlepszego przyjaciela”. Serdecznie podziękowała i przystała na moją propozycje. Podrzuciłem Katarzynę pod hacjendę na osiedlu dalej, pożegnałem się i pojechałem w swoją stronę. Rzecz jasna nie był to jedyny raz kiedy spotkaliśmy się w szpitalu u Darka. Powiem szczerze im dalej w las tym bardziej zbudzała ona we mnie fascynacje, było to jakieś zboczenie ale nie mogłem nic tym zrobić. Sytuacja z podwożeniem stała się całkowicie normalna, staliśmy się znajomymi, spotkaliśmy się nawet parę razy na mieście oczywiście wymyślałem ku temu dobre preteksty, np. co kupić Darkowi do szpitala.

Pewnego dnia po jednym z takich spotkań poszliśmy na pizze, do którego wzięliśmy parę piw. Długo tam siedzieliśmy ale było fajnie, w drodze powrotnej opowiedziałem jej historie o tym jak jej syn doprowadził do tego, że miłość mojego życia mnie nie chciała już znać, o tym jak rozbił mi butelkę na głowie i jak ja sam wylądowałem w szpi
  • 5