Wpis z mikrobloga

Słuchajcie Mirki co się odpierdzieliło!

Siedzimy wczoraj ze znajomymi i gramy w Ticket to Ride. W tle leci sobie cichutko włączony TV. Lekka rozkmina, każdy skupiony na grze więc i rozmów za wiele nie było.
Wybija godzina 11 i rozlega się pukanie do drzwi. Spoglądam przez tego całego mojżesza w drzwiach a tam dwóch policjantów! Myślę sobie "rany Boskie, a co to się stanęło?!"

-Dobry wieczór, otrzymaliśmy zgłoszenie naruszenia ciszy nocnej.

Zapraszam ich do środka i pokazuje naszą szaloną imprezę. Kumpla, który za wszelką cenę próbuję dojechać do Palermo, jego dziewczynę, której skończyły się dworce oraz znajomego, który od początku kitrał karty jednego koloru bo chciał tego długiego węgorza u góry wybudować.

Oni zaskoczeni jeszcze bardziej niż my. Mówię, że żaden z sąsiadów na hałas się nie skarżył, ani w ścianę/sufit/podłogę nie pukał. Zacząłem się zastanawiać czy adresu nie pomylili... No ale nie!

Panowie stwierdzili, że to pewnie nadgorliwość sąsiadów, no ale zgłoszenie było więc moje dane muszą spisać. Potem trochę pośmieszkowali, dopytali jak nam na Eurowizji idzie, życzyli miłej gry i poszli.

Nienawidzę moich sąsiadów, zamiast przyjść normalnie i porozmawiać to policję nasyłają! No nie mogę z tego!

Miał ktoś podobną sytuację grając w planszówki?

#grybezpradu
  • 3