Wpis z mikrobloga

Nie chce mi się, ale opiszę swoje dzisiejsze sny, bo to drugi raz, kiedy ze strachu się wybudziłem*.

W pierwszym śnie hodowałem z siostrą świnie w opuszczonym gospodarstwie ( ͡° ͜ʖ ͡°) W dzień się ukrywaliśmy, a w nocy wyprowadzaliśmy świnki na podwórko, żeby się wybiegały. Siostra rzucała im małe zielone plastikowe piłki (wielkości piłki do tenisa), jedna z nich wytoczyła się na drogę i poturlała pod sąsiednie gospodarstwo. Pobiegłem po nią, bo jakby ktoś ją znalazł, nasza kryjówka zostałaby zdemaskowana. Przypadkiem zahaczyłem o ogrodzenie, co spowodowało hałas i od razu zapaliło się światło, więc szybko zabrałem piłkę i wróciłem. Oddałem siostrze piłkę i zwróciłem jej uwagę, żeby nie rzucała tam, gdzie jest pochyłość. Siostra powiedziała, że świnie zjadają piłki - jedna faktycznie została pożarta do połowy. Nagle nastał dzień. Dałem siostrze coś jakby "kij pasterski" (albo klucz) do obrony przed świniami - w rzeczywistości to był około metrowy kij wydrążony w środku + dwa krótsze kawałki, przez całość był przewleczony sznur, a te dwa mniejsze kawałki tworzyły na końcu trójkąt, który zakładało się świniom na ryj (wyglądało to jak runa wunjō). Dając jej ten kij, ostrzegłem, że zjadanie piłek może świadczyć o tym, że świnie planują się zbuntować. Zaraz po tym jedna ze świń odsunęła pokrywę studni i wskoczyła do środka, topiąc się. To miało potwierdzić moje obawy (nie wiem jak, ale ok).

Od razu zaczął się kolejny sen, ale motyw buntu w pewnym sensie był kontynuowany. Najpierw była scena na jakimś zamkniętym dworcu/lotnisku. Chyba był dzień, ale panował półmrok. Na około dziesięciu - piętnastu bramkach dla pieszych przewieszeni byli faceci w koszulach i krawatach - byli żywi, ale otępiali. Nagle za nimi pojawił się tłum kobiet w futurystycznych różnokolorowych pancerzach (coś jak w serii Mass Effect) - jedna z nich wyglądała trochę jak Natalie Imbruglia w latach 90 (pancerz bordowy) i przez moment to na niej skupiała się uwaga, ale to nie ona miała być bohaterką przyszłych wydarzeń. Cała ta scena z bramkami i tłumem wyglądała jakby była reżyserowana, czasem nawet tłum się cofał, żeby jeszcze raz pokazać moment dojścia do zablokowanych facetami bramek, niektóre z kobiet robiły sobie przy tym żarty.Kobiety zaczęły przechodzić przez bramki (mężczyźni gdzieś zniknęli), aż pojawiła się Rita Vrataski ( ͡° ͜ʖ ͡°) (Emily Blunt; srebrzysty pancerz). Cała ta armia kobiet miała opanować i zabezpieczyć budynek, ale w tym momencie nie wyglądało to jeszcze na akcję zbrojną. Rita trzymała w ręce dwie dziwne strzelby
*. Wraz ze swoją grupą (ok. 6 osób) miała sprawdzić labirynt korytarzy (półmrok, białe kafelki na ścianach i podłodze, przejścia bez drzwi) oraz odszukać Toma Cruise'a, co akurat szybko nastąpiło. Rita podała mu jedną ze strzelb, po czym Tom, czy właściwie Cage, wrócił tą sama drogą, którą przybył oddział. No i się zaczęło. Kawałek dalej Rita z oddziałem znalazła bladych jak papier ludzi w koszulach i krawatach, którzy nie mieli oczu (tak jakby coś je wyżarło/wyłupiło, ale zostawiło powieki), snuli się po korytarzu jak zombie. W tym momencie wleciałem w Ritę, widziałem jej ręce jak swoje, ja nią kierowałem. Otworzyłyśmy (teraz jestem Rita ( )) ogień do "oślepionych"; było widać iskry wychodzące z lufy, ale tym ludziom nic się nie działo, nadal stali, mimo to byłyśmy świadome, że już nam nie zagrożą w żaden sposób. Mimo tego, że bladzi nie wykazywali żadnych agresywnych działań, to im dalej wchodziłyśmy, tym było nas mniej. W kolejnym korytarzu, ciemniejszym od poprzedniego, trafiłyśmy na podobną grupę - "mruczących", ci jednak nadal mieli oczy, ale ich białe twarze i nawiedzone spojrzenia wskazywały, że też już są straceni (jeden z nich wyglądał jak Wielki Wróbel/Jonathan Pryce). Zaczęłam do nich strzelać - jeden cel, jeden strzał. Po chwili ktoś mnie poklepał w plecy i dał znać, że wracamy (to był cywil, nie widziałam go, ale wiedziałam, że to mężczyzna w koszuli i krawacie jak tamci, ale zdrowy). Okazało się, że cały mój oddział gdzieś przepadł. Ja szłam pierwsza, za mną ten facet. Byliśmy już bardzo blisko wyjścia, tam, gdzie ostatni raz widziałam Cage'a. Korytarz skręcał w lewo, nagle zza rogu, tuż przede mną pojawił się blady, był nisko pochylony lub kucał. Od razu gdy mnie ujrzał, zaczął mówić do mnie "Nie idź tu! Nie możesz tędy przejść!". Jego nagłe pojawienie przestraszyło mnie, więc błyskawicznie go wyminęłam, odskoczyłam w narożnik i strzeliłam dwa razy, on był już tuż pod moimi nogami, więc nie trafiłam. I wtedy ponad jego skulonym ciałem, kilka metrów dalej, zobaczyłam TO.

W przejściu widoczna była ludzka sylwetka, z tego miejsca zupełnie ciemna. Stał wyprostowany, ale nie tak jak bladzi, jego postawa wyrażała pewność siebie, dominację. Przerażenie sięgnęło zenitu. Gwałtowna reakcja ciała spowodowała wybudzanie, ale w ostatnich chwilach wyleciałem z Rity. Moja świadomość była spokojna w przeciwieństwie do ciała i Rity, chciałem zobaczyć, co to takiego, kto to jest. Podleciałem bardzo blisko i zobaczyłem. On nie miał koszuli, tors i ramiona miał nagie, bladosine, pokryte siatką żył i siniakami. Nie miał włosów, oczu i nosa, tak jakby nigdy ich nie miał, a usta wyglądały jak poszarpana rana.

Obudziłem się, serce nadal waliło, ale nie czułem lęku.

* - za pierwszym razem nawet nie wiem co mi się śniło, pamiętam tylko nieprzeniknioną ciemność i że coś złowrogiego było tuż przede mną, widziałem to, ale od razu po przebudzeniu obraz zniknął, a ja doszedłem do wniosku, że skoro nie wiem, co to było, to nie ma powodów do paniki - można spać dalej
- to już któryś z rzędu sen o ukrywaniu się w tamtym miejscu, ostatnio przed niedźwiedziem
* - nie miały kolby ani rękojeści, właściwie jedna ręka trzymała broń gdzieś w połowie, a palec drugiej ręki od razu był na spuście, normalnie nie dałoby się tego użyć; strzelby miały być czterostrzałowe, ale w snach jak w filmach - unlimited ammo; wysokiej jakości grafika przedstawiająca tę niebywałą broń - w komentarzu poniżej

#sen #sny #creepy #snyblemeja
Pobierz
źródło: comment_9f5FJ4pkjF9Wu9vmj7FpSpqN06CoUzkS.jpg
  • 7
@Askaukalis: Mi tez sie ostatnio snily fajne rzeczy. Stalem na bezkresnym pustkowiu, a przede mna znajdowal sie potezny, gleboki na kilka kilometrow kanion. W oddali mozna bylo zobaczyc jego druga sciane praktycznie pionowo opadajaca w dol. Dno kanionu wypelnione bylo poteznymi gorami, ale kanion byl tak gleboki ze z jego krawedzi moglem zobaczyc kazdy pojedynczy szczyt. Pomyslalem sobie - #!$%@? skad tu taki gleboki kanion? Gdy przyjrzalem sie lepiej, okazalo sie,