Wpis z mikrobloga

Jestem po ukończeniu pierwszej części (celowo nie ruszałem pozostałych), więc wpis pewnie będzie do osób, które zastanawiają się nad kupnem (ew. osób, które nigdy nie grały).

Crash był moją pierwszą grą na świeżo sprowadzonym PSX z Niemiec - ktoś w rodzinie miał szczęście i ojciec kupił. Mi, jako gówniarzowi pozostało wpadanie do rodzinki i siadanie przy kanapie czekając na moją kolej. Już wtedy lubiłem platformówki (Mario i Sonic na Pegazusie zaliczone razy milion), a nowiutka gra prosto zza granicy zachęcała... W sumie wszystkim. Grafiką, grywalnością, mechaniką. Miesiącami katowałem pada przechodząc raz za razem kolejne (z mniej legalnego źródła) części - po blisko 20 latach, mając w tyle głowy te momenty, przyszło mi sprawdzić czy wspomnienia z dzieciństwa rzeczywiście były takie kolorowe.

Były, oj i to jak. Vicarious Visions postawiło poprzeczkę równie wysoko co Naughty Dog. Nowy Crash zawiera wszystkie potrzebne elementy, których brakowało np. Knackowi (na którym się, niestety, przejechałem) i jednocześnie ma tą jedną, jedyną zaletę, brakującą wielu nowym produkcjom - wciąga jak jasna cholera.

Pierwszego dnia sesję skończyłem JEDNYM ciągiem po blisko 15 godzinach. Nie pamiętam kiedy ostatnio jakakolwiek gra wciągnęła mnie nawet na połowę tego czasu, a jednak uważam się za gracza z krwi i kości (tłuszczu w sumie też ( ͡° ͜ʖ ͡°)). Wszystko za co kochałem grę za dzieciaka, wszystko za co serdecznie przeklinałem Crasha wtedy - znajduje się i w odnowionej trylogii. Kolekcjonowanie skrzynek, szukanie ukrytych ścieżek, przechodzenie gry jednym ciągiem, a dodatkowo dorzucili do tego time triale z możliwością podglądania postępów online - widzę ile osób (i z jakim czasem) jest za mną, przede mną, dzięki czemu wytrwalsi mają ciągłą motywację do podbijania czasów.

Gra jest typowym 'easy to learn - hard to master', co widać np. na time trialsach (Sunset Vista, ty #!$%@? - 5:30 na minimum, 3:41:85 na platynowy klucz - i tak trafił się rekordzista, co ukończył to w... 2:45). NIE wybacza błędów. Każda próba pobicia swojego personalnego rekordu może, i raczej na pewno, skończy się złamaniem palców na D-padzie (sterowanie nim jest łatwiejsze, mimo że całość zaliczyłem analogiem).

Tutaj jest ładnie pokazane dlaczego trylogia #!$%@? jeszcze bardziej niż oryginał - w oryginale Crash hardo stał w miejscu, obecnie potrafi się zsuwać po krawędziach przy najmniejszym ruchu. Czyli stał się jeszcze trudniejszy i takie speedrunowanie sekcji z linami jest testem wytrzymałości granic cierpliwości. Wytrzymałości pada zresztą też.

Po blisko 40h z pierwszą częścią (dalej, nie ruszyłem pozostałych jeszcze) nie nienawidzę Crasha. Owszem, bywa toporny, raz nie trafia w grubą linę, raz wszystko w niego trafia z milimetrową dokładnością - ale to jest element mojego dzieciństwa. Dzieciństwa, które mogłem znowu poczuć będąc dorosłym. Momentów, gdy idę spać o 4 rano, bo znowu Sunset Vista śmieje mi się w twarz i nie mogę tego tak zostawić. Tym jednym trickiem deweloperzy odkryli jak móc wrócić do starych czasów, gdzie największym problemem było znalezienie kabla od konsoli mając szlaban.

tl;dr - zdecydowanie warto, brać w ciemno, wewnętrzny gracz i dziecko płaczą ze szczęścia

PS. Chwalić się platyną nie będę - jeśli już, to 26 platynami. ( ͡° ͜ʖ ͡°)
#crashbandicoot #ps4
Fejfer - Jestem po ukończeniu pierwszej części (celowo nie ruszałem pozostałych), wię...

źródło: comment_wwKSoFPYurc0k6pqvfleK5nIAB2b7OCT.jpg

Pobierz
  • 13