Wpis z mikrobloga

Bardzo celnie o sytuacji Owsiak - Pawłowicz, via @maltreting

Przed jednym z finałów WOŚP kilka lat temu, kiedy prawicowe środowiska rozpętały bezprecedensową w swojej skali kampanię przeciwko Orkiestrze, postanowiłem jakoś odnieść się do tego, co się działo. I odniosłem się – przygotowując facebookową grafikę z napisem „12 stycznia nawrzucam Orkiestrze”. Grafika zrobiła niczego sobie karierę w Internecie, a pomysł na hasło spodobał się nawet samemu Jurkowi Owsiakowi: dostałem ze sztabu Orkiestry maila z pytaniem o możliwość wykorzystania go na koszulkach, już po Finale. Pewnie, nie ma sprawy – odpowiedziałem od razu. Po jakimś czasie dostałem kolejne pytanie: o rozmiar koszulki i adres, na jaki ma zostać wysłany egzemplarz koszulki dla mnie. Nie ma mowy – odpowiedziałem równie szybko. Odmówiłem, bo nie mieściło mi się w głowie, że mógłbym coś -dostać- od Orkiestry – dla mnie było to prawie jak wyciąganie kasy z puszki wolontariusza. Oczywiście duma kazała mieć coś, co będę w przyszłości wnukom pokazywał, więc koszulkę z hasłem mojego pomysłu zamówiłem więc sobie w oficjalnym sklepie WOŚP i zapłaciłem jak system transakcyjny przykazał.

Stało się jednak wtedy coś, co mnie niezbyt mocno, ale jednak niemiło mnie ukłuło: na koszulce hasło zmieniło się z „nawrzucałem Orkiestrze” na „nawrzucałem Owsiakowi”. I nie chodziło o zranioną dumę twórcy, któremu zmieniono oryginalny pomysł. Chodziło o to, że ja nawrzucałem Orkiestrze: nie Owsiakowi, ale Owsiakowi i tysiącom dzieciaków z wypiekami na twarzy kwestujących na placach miast, pod marketami i na koncertach. Orkiestrze.

Przełknąłem jednak tę pigułkę, w końcu nie dramatyzujmy: nie była ani zbyt gorzka, ani zbyt duża. Nie wpłynęła także na moje poparcie dla samego Jurka Owsiaka. Zmiana zresztą pewnie nie była nawet jego pomysłem.

Teraz jednak stało się coś, co wpłynęło. Najpierw życzenia seksu dla posłanki Pawłowicz. „Palnął” – pomyślałem. „Nie przemyślał, chlapnął na spontanie, być może czymś sprowokowany, może nie miał nic złego na myśli”. Miałem nadzieję, że przemyśli, zreflektuje się, przeprosi albo chociaż wycofa się rakiem. Że zrozumie, że nawet w „nie miałem nic złego na myśli” przegląda się dość paskudny i uwłaczający drugiej osobie stereotyp. Że to publiczna ingerencja w czyjeś życie prywatne. Dla wielu osób -najbardziej- prywatne.

Dzisiaj czytam – napisaną przez głównego zainteresowanego wczoraj – historię, o tym, jak Jurek Owsiak, migając się od wojska, trafił jako pacjent do placówki dla osób z zaburzeniami psychicznymi, gdzie nie tylko szybko został przejrzany w swoich symulanckich wysiłkach, ale także usłyszał, że ma „świetny kontakt z ludźmi” oraz „ducha niezwykłego pozytywnego przekazu”. Że usłyszał zachętę do pozostania w placówce – ale nie jako symulant, tylko jako pracownik. Pozostał. I zdobywał szlify jako terapeuta pod okiem największych autorytetów psychologicznych.

Czytam i dowiaduję się, że życzenia seksu płynęły pozycji tak zdobytej wiedzy i doświadczenia. W dodatku seks to nie tylko, jak czytam, stosunek seksualny, ale przytulenie, ciepło, pieszczoty.

„Nawet o krok nie cofnę moich słów”

„Bez żadnej złośliwości, bez żadnego podtekstu, bez żadnego myślenia kategoriami seksistowskimi, pomyślałem, że gdyby ktoś do mnie przyszedł i opowiadał o swoim znajomym i o jego zachowaniach, o jego reakcjach na otaczającą rzeczywistość, o sianiu nienawiści, o obrażaniu ludzi, o wypowiedziach na granicy odpowiedzialności prawnej, i gdyby ktoś mnie zapytał, jak pomóc takiej osobie, to pierwsze o czym bym pomyślał, co miałbym w głowie, co mogłoby pomóc, to element przyjaźni, miłości i przytulenia. Jeżeli to nie pomoże, a mówię to jako osoba przygotowana do takich ocen, to istotnie, pozostaje już tylko kontakt z lekarzem. To była moja spontaniczna wypowiedź, w której wyraziłem moje na ten temat przemyślenia i użyłem na Przystanku Woodstock dokładnie tych słów - niech Pani spróbuje seksu.”

Ciekawe.

Ciekawe, czy jako „osoba przygotowana do takich ocen”, Jurek Owsiak wobec wszystkich swoich podopiecznych stosował podobne standardy – obwieszczenie kilku tysiącom przypadkowych osób, że tej-to-a-tamtej właśnie zalecił, żeby „spróbowała seksu”. Oczywiście bez podtekstów!

Ciekawe, czy Jurek Owsiak jest przekonany, że aplauz, jaki wywołała jego wypowiedź, wynikał przede wszystkim z głębokiego zrozumienia terapeutycznej roli seksu, pojmowanego szeroko, jako wzajemne ciepło, które dają sobie dwie bliskie osoby.

Ciekawe, czy wyklucza, że ten aplauz wynikał w jakiejś, być może istotnej, mierze z tego, że ktoś powiedział na głos coś, co im samym chodziło po głowie: „babsku po prostu potrzeba solidnego bolca”. Może ujmowanej w sposób mniej dosadny, ale sprowadzającej się właśnie do tego.

Odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi najwyraźniej „tak”, skoro „nawet o krok nie cofnę swoich słów”.

*

Jako społeczeństwo zaliczamy właśnie ostrą jazdę w dół, ku coraz głębszym i bardziej realnym podziałom, napędzani coraz bardziej brutalnym językiem w polityce, coraz bardziej brutalnym językiem w „dyskusjach” w Internecie, coraz częstszymi zagrywkami poniżej pasa, coraz dalej idącymi oskarżeniami: o zdradę z jednej strony, o faszyzm z drugiej, z zapowiedziami – z obu stron – coraz bardziej bezwzględnych rozpraw z myślącymi inaczej.

Wpis Jurka Owsiaka polubiło lub „pokochało” do teraz około 44 tys. osób.

Może nie zdają sobie sprawy, że w ten sposób dociskają w tej jeździe pedał gazu. Sądząc z komentarzy, większość z nich w sposób nieporównywalnie słabszy, niż sama Pawłowicz, która zwala z nóg bezceremonialnym chamstwem i agresją swoich wypowiedzi – ale dociskają.

*

Koszulkę, po małej przerwie, będę nosił dalej. Dla Orkiestry.

Po przerwie, bo teraz byłoby mi wstyd.


#wosp #woodstock #woodstock2017 #brudstock #polityka #pis #bekazpisu #inba
  • 2