Wpis z mikrobloga

Dość ciekawy wywód mojego nauczyciela z podstawówki na temat Luxtorpedy i jej rekordu oraz ogólnie o legendzie dawnych polskich marek:
Niedawno na spotkaniu poświęconemu naszej historii wysłuchiwałem lamentu pod tytułem "jak bardzo nasz kraj obecnie upadł - nie ma już polskich marek, polskich samochodów, polskich pociągów, a międzywojenna Luxtorpeda niszczy swą doskonałością wszystkie współczesne wypociny polskiego kolejnictwa, które nie mogą dorównać jej prędkością". Niestety, ale legenda Luxtorpedy zawiera więcej mitów niż faktów. Jej rekord został ustanowiony na specjalnie przygotowanej do tegoż rekordu trasie (specjalna obstawa skrzyżowań z drogami itp.). Z resztą w tamtych czasach normy bezpieczeństwa były nieporównywalnie mniej restrykcyjne, niż dzisiaj. "Na Zakopiance na zjazdach prowadząc jelcza RTO rozpędzałem się czasem do 130 km/h, to był moment, gdy cały autobus milknął". To relacja kierowcy. Dziś najnowocześniejsze autokary mimo, że prędkość konstrukcyjną i eksploatacyjną mają wyższą od popularnego "ogórka", mają ogranicznik prędkości do 100 km/h. Ale jakże łatwo można tworzyć legendę niepobitego rekordu ustanowionego przez "skodowego" Jelcza... Podobnie to działa z Luxtorpedą. Tak na prawdę jej prędkość maksymalna była bliska prędkości popularnych EN57 (tak zwanych "Kibli"), a skoro mowa o trasie do Zakopanego - raczej EN71. Gdyby przyszło jej pracować we współczesnych realiach restrykcyjnych norm bezpieczeństwa, o ile w ogóle została by dopuszczona do regularnej eksploatacji, nie miałaby szans choćby zbliżyć się do sztucznie napompowanego rekordu z czasów 20-lecia międzywojennego. Czy rekord prędkości na polskich torach sięgający niemalże 300 km/h ma jakieś przełożenie na potrzeby podróżnych? Wreszcie koszt przejazdu Luxtorpedą daleko przewyższał ceny obecnych połączeń lotniczych! Toż to za cenę jednego biletu można by dzisiaj wynająć cały autokar w obie strony! Była to zabawka wyłącznie dla ludzi zamożnych. Pamiętajmy też, że w dwudziestoleciu międzywojennym dopiero powstawała droga Zakopianka (i tak w zupełnie innej formie, niż obecnie), a przejazd samochodem z Krakowa do Zakopanego oznaczał niemalże ekstremalną wyprawę. Inwestowanie w połączenie kolejowe było w tym czasie sprawą życia i śmierci, bowiem samochód/autobus nie stanowił żadnej alternatywy dla drogi żelaznej. Dziś nawet, gdyby nagiąć wszystkie normy i pozwolić gabarytowym odpowiednikom Luxtorpedy pojechać do Zakopanego z Krakowa w 2:18 minut, to i tak byłby to wynik zupełnie niekonkurencyjny dla autobusu - szybszego, nieporównywalnie tańszego, a niejednokrotnie przewożącego więcej pasażerów i bagażu. A od czasu II Rzeczpospolitej pasażerów dramatycznie przybyło. I pociąg dalekobieżny dla kilkudziesięciu osób to już całkowity anachronizm. Od kolei wymaga się zapewnienia miejsc dla setek podróżnych. Wreszcie kolej obecnie w całej Europie, nie tylko w Polsce, przeżywa trudniejsze dni niż kilkadziesiąt lat temu i winić można za to nie zaniedbania, ale postęp cywilizacyjny. Oczywiście należy być dumnym z osiągnięć II RP. Jednak stawianie Luxtorpedy przed współczesnymi realiami to jak udowadnianie, że Ryszard Szurkowski był lepszym kolarzem, niż Michał Kwiatkowski. Bo ten drugi nigdy nie wygrał Wyścigu Pokoju.
#polskawruinie #polityka #kolej #korwin bo ostatnio na fb udostępniał obrazek z tym rekordem.
  • 1
Czy rekord prędkości na polskich torach sięgający niemalże 300 km/h ma jakieś przełożenie na potrzeby podróżnych?

@simon17: Ma. W trakcie jazd próbnych sprawdzono eksperymentalną nawierzchnię oraz sieć.
jacekKobr - > Czy rekord prędkości na polskich torach sięgający niemalże 300 km/h ma ...