Wpis z mikrobloga

@incubus_fan_poland: #przegryw #tfwnogf #rozowepaski #niebieskiepaski #podrywajzwykopem

Hejka Mirki i Mirabelki
Założyłem tu konto pod wpływem wypocin Mirków przegrywów, od niechcenia czasem sobie przeglądam to i owo, przed snem, zastanawiając się co to w ogóle jest ten Wykop – to taki trochę bardziej poryty 4chan.
Pomyślałem, że dodam coś od siebie, mój post pewnie zniknie pod lawiną jakichś atencjuszy, czy jak to tam się nazywa, ale jeśli miałby pomóc choć jednej osobie to spełni swoje zadanie, być może ktoś uzna mój światopogląd za interesujący.

Otóż czytałem tylko wypociny przegrywów – bo nic innego tutaj ciekawego nie ma, a te wypociny to swoiste „Trudne sprawy” tylko, że w formie historyjek.

Zauważyłem jedną rzecz – anonki czekają na te kilka porad, kilkanaście zdań, które w magiczny sposób odmienią ich życie. Takich porad nigdy nie będzie. Chodzenie do psychologa też nie odmieni życia, psycholog tylko daje Ci klucze do otwarcia drzwi, których otwarcie Tobie zajęłoby tygodnie, miesiące, lata. Jedyne w czym może Ci pomóc, to w zmianie sposobu myślenia, ale ty sam musisz zaakceptować te inne myślenie.

Pisał ktoś tutaj, że jeśli w przedziale 25-30 nie masz znajomych których nie „załatwisz” sobie wcześniej, to całe życie żyjesz jako zgred, czujesz w sobie pustkę, a kontakty ludzkie nie sprawiają Ci przyjemności.

Zaraz będę żył na tym łez padole 25 lat, nie podam żadnej wiedzy tajemnej ani kilkunastu zdań, które odmienią w kilka chwil czyjeś życie, napiszę jak ja rozumiem pewne sprawy i jak do nich doszedłem.

Zawsze miałem oryginalne myślenie, na pewne sprawy ale się z nim nie odnosiłem, nigdy nie próbowałem nikomu wytłumaczyć, że stanie o 7 przed akademikiem i zagadywanie do dziewczyn do dobry pomysł na znalezienie dziewczyny, zostałbym wyśmiany. Pewne rzeczy powinny zostać w twojej głowie i nie odnoś się z nimi.

W pewnym momencie życia, uświadomiłem sobie, że jestem mega szczęściarzem, bo urodziłem się zdrowy, mam ręce i nogi, nie mam zaćmy ani nowotworu jąder. Jeżeli masz dobry wzrok i czworo kończyn, sprawny układ rozrodczy i jesteś pogrążony w depresji to w przypadku np. jakiegoś nowotworu zapewne rzucisz się pod pociąg, bo tyle cierpień a jeszcze to jedno przechyli szalę goryczy.

Uświadomiłem sobie też, że nikt nie zwraca uwagi na grubych lub brzydkich na imprezach, którzy zachowują się przebojowo. Choć powinni wedle definicji w ogóle się nie odzywać, nikt nie zwraca na nich uwagi.

Nawet jeśli jesteś brzydki, ludzie nie wiedzą jaki jesteś w środku, a jeśli nie wiesz jaki masz być w środku – bo chyba o to się rozchodzi w tych wszystkich wypocinach – po prostu kłam.
Jeśli nie wiesz jak kłamać, daj sobie spokój i nie zmieniaj się. Mogą pomóc seriale i filmy, ale w 98% przypadkach ludzie nie zachowują się tak oficjalnie jak w filmach czy serialach, są bardziej naturalni, mowa nie jest tak wysublimowana, zdarzają się zająknięcia, nie wiedzą gdzie spojrzeć itp.

Mam znajomą która w gimnazjum była Emo, a obecnie ma przebojowego chłopaka i widać, że chce na siłę odbić sobie te wszystkie lata, kiedy ludzie ją nie rozumieli, chce na siłę otaczać się ludźmi, mieć znajomych - i ma. Ale czy czyni to ją szczęśliwą?
Kilka lat temu rozmawiałem z jedną moją przyjaciółką, obecnie nie mamy kontaktu z powodu innej koleżanki, była bardzo przebojowa, i cały czas z kimś pisała na fejsie, cały czas spotykała się ze znajomymi itp. Miała też chłopaka który musiał się o nią starać kilka lat – ewidentnie ją to jarało, że chłopak tyle zabiegał. Spytałem się kiedyś ją o rzeczy o które się zwykle nie pyta – czy musisz otaczać się tymi wszystkimi ludźmi, pisać, chodzić na imprezki, jarać się, gdy znajomi cię gdzieś zapraszają? Jarać się, że o ciebie zabiegają?

Odpowiedziała mi, że boi się tego, że ludzie przestaną się nią jarać i zabiegać o kontakt z nią, że będzie „normalna”, że sama będzie musiała zabiegać o kontakt, nie będzie już w kręgach tych „cool”.

Zaciekawiło mnie to, i popytałem kilka innych osób, które uważałem za przebojowych, odpowiedzieli tak samo, boją się że zniżą się do poziomu normalnego człowieka, a przecież o nich trzeba zabiegać.

Ale tak naprawdę traktowali kontaktu międzyludzkie nie jako coś co ma dawać przyjemność – tylko jako coś, co ma podnieść ich status, ich pewność siebie. Nie rozumieli, że można mieć tylko kilku znajomych, 2 przyjaciół i przejść sobie przez życie czerpiąc przyjemność z kontaktów z tymi kilkoma osobami.

Jeżeli sobie to uświadomisz to już wygrałeś życie, wiesz więcej niż 90% społeczeństwa – twoja wartość nie zależy od ludzi.

Pomyśl, pochodzisz z takiego słowiańskiego kręgu kulturowego. A przecież są inne kręgi. Ode mnie z roku jeździli na Erasmusa (pominę fakt, że, większość wegetowało bo jednak 160 euro od uczelni to mało). Grupa „Hiszpańska” zawsze była bardziej przebojowa od naszej, bardziej przebojowi, „cool” ludzie. A mieli trudności w zaaklimatyzowaniu się w Hiszpanii, nie rozumieli ich stylu życia, od imprezy do imprezy, całowania się z przypadkowo poznanymi ludźmi, spędzania cudownego wieczoru a nazajutrz nawet nie wspominania o tych cudownych osobach. Nie rozumieli szalonego stylu życia „spaniardów”, w Polsce byli przebojowi a tam – tylko przeciętni. Skąd to wiem? Rozmawiałem jedną z osób, która wróciła z Erasmusa i przyznała, że woleli się zadawać z Azjatami bo byli cichsi i normalniejsi.

Do czego piję. Wmówiono wam, że jeśli brakuje wam jakichś social skilii, to już tego nie nadrobicie i musicie wegetować. Ale są inne kręgi kulturowe, gdzie nawet nikt nie zauważy waszych braków, to że tu nie pasujecie, nie oznacza że nigdzie nie pasujecie. Nie rozumiecie też, że wasza wartość zależy od liczby znajomych.

Nawet, jeżeli uważasz siebie za #!$%@?ę życiową, znalezienie znajomych i wyjście do ludzi a nawet znalezienie dziewczyny tego nie zmieni. Dalej będziesz #!$%@?ą ale ze znajomymi. Najpierw musisz popracować nad sobą samym, nauczyć doceniać własną wartość, a najważniejsze – polubić przebywanie samym z sobą. To według mnie jest najważniejsze, potrafię pojechać na dwa tygodnie nad morze i zająć się sobą, swoimi myślami itp. Znajomi nie stanowią esencji, są potrzebni ale nie stanowią rdzenia.

Dla większości z osób, znajomi stanowią taki rdzeń, jak ich nie ma – zaczyna się panika.

Mieszkałem w akademiku z sebą. On wiedział podświadomie to wszystko co piszę tu teraz, a wy z taką wiedzą matematyczną tego nie wiecie? Przez pierwsze dwa lata studiów było picie i szaleństwo, projekty pisali mu bardziej zdolni uczniowie za piwko czy dwa. Na trzecim roku przystopował a na czwartym – kiedy z nim mieszkałem – dał sobie spokój z imprezowaniem i zaliczaniem lasek w klubach.

Zapytałem go kiedyś, czemu przystopował, a ona na to – że imprezy go już nie bawią bo wie jak to wygląda, swoje dni kiedy przychodził #!$%@? koło 6 a na 7 na zajęcia też już przeżył, laski to w większości lampucery – poznał się na nich. Od czasu do czasu wyskoczy gdzieś do klubu, bo ma znajomego barmama ale już go to nie bawi.

- Tak naprawdę nic mi to nie dało, wolałbym spędzić te 5 lat zajmując się sobą i kilkoma znajomymi a nie tym całym hałastrem – tak mi odpowiedział. Laski nie szuka, bo się na nich poznał – mają konta na profilach że chcą założyć rodzinę a ruchają Turków po piwnicach, kiedyś go wkurzało i wyrzucał takie „pary” teraz na to macha ręką, nawet ich nie nagrywa telefonem. Kiedyś szedł po Piastonaliach i widział koleżankę która codziennie do Xiaverianum (chyba tak to się pisze, nie chce mi się sprawdzać) na modlitwy i spotkania a między Studenckim Centrum Kultury oddawała mocz i jednocześnie robiła loda Turkowi, on po wszystkim sobie poszedł mając gdzieś „głupią Polkę” a ona upadła #!$%@? na trawę. Nawet nie zareagował żeby jej pomóc, „multitasking” tak skomentował.

- Żeby teraz znaleźć dziewczynę to trzeba z rekomendacji czyjeś bo są bardzo dwulicowe – mówił mi.

Nie zachęcam was do izolacji, ale do innego spojrzenia, życie obfituje w wiele możliwości, jutro może cię trzasnąć samochód a nikt nie wie, co siedzi w Twojej głowie – nie musisz się z tym ogłaszać. Możesz poprosić przypadkowe dziewczyny o chodzenie, możesz poudawać bezdomnego – zobaczysz wtedy, że tak naprawdę nikt nie zwraca na ciebie uwagi a większość z tych rzeczy siedzi w głowie.

Jeżeli nie docenisz siebie i tym że jesteś wyjątkową osoba z wyjątkowym światopoglądem, to ludzie Cię zniszczą i wyczują że jesteś nikim. Laski jara, że nie przejmujesz się opinia innych, bycie facetem to raczej stan umysłu aniżeli mięsi.

Tak jak powiedziałem, nasz świat jest skonstruowany w ten sposób, że przejmujemy się opinią innych a dłuższe przebywania sam ze sobą – kończy się ucieczką np. do fejsbuka, boimy się tego co mamy w głowach, nie potrafimy tego oswoić, - DRUGA OSOBA TO WYCZUJE. Trzeba uświadomić sobie, że te wszystkie zabiegania o kontakty socjalne są jedynie dodatkiem, ważnym – ale jedynie dodatkiem. Jeżeli polubisz siebie to znajda się odpowiednie osoby, które wkroczą w twoje życie. Jak masz polubić siebie? Nie mam pojęcia, podałem tylko to, co ja uważam za słuszne, bo sprawdziło się u mnie,
  • 10
Seba poznawał tylko takie szlaufy bo takich szukał. Nawet nie to że przyciągał nieświadomie jak ofiara przemocy w rodzinie katów. Z premedytacją wyszukiwał szlaufy bo takie najłatwiej zapukać. Nie jest dla mnie żadnym dowodem to co piszesz. Każdy kreuje swoją rzeczywistość.
@incubus_fan_poland: Dobra czytanka na niedzielę. Możesz coś osiągnąć w każdym wieku, ale jak coś zrobisz za późno to zawsze będziesz do tyłu wobec innych. Sam kształtujesz swoje zycie. Z większością tekstu sie zgadzam ale niektóre rozkminy nietrafione. Głównie jest tak że im szybciej coś osiagniesz tym masz większe szanse.

#szanuje