Wpis z mikrobloga

Jakieś kilka lat temu pojechaliśmy z żoną w #bieszczady i nocowaliśmy u takiej Grażyny w Ustrzykach Górnych, co zwykle tam nocujemy. Razem z nami w "pensjonacie" była taka ekipa, dwa małżeństwa w średnim wieku, wszyscy do wszystkiich mówili "szwagier" więc my ich też nazywaliśmy "szwagry". No i pewnego dnia poszliśmy z żoną chyba na połoniny i wróciliśmy na taki szybko zapadający bieszczadzki wieczór. Jakoś tak się z tymi szwagrami zgadaliśmy, że pójdziemy na dół, do drogi zobaczyć co się dzieje w barach. Szliśmy jak już się ściemniało i trafiliśmy na jakiś występ live z gitarą. Siedzieliśmy na zewnątrz i szybko zapadł zmrok. Ktoś z obsługi podjechał taczką i wyrzucił koło nas trochę drewna oraz rozpalił ognisko xD a w barze serwowali domowe piwo, coś a'la porter, ale słodsze, jakby coca-cola z alkoholem. Wypiliśmy tego sporo. Potem wracaliśmy przez bieszczadzką noc do pensjonatu u grażyny już nawet nie pamiętam jak, ale noc była gwiaździsta.

Wróciliśmy tam po 3 latach, ale nie było już tego lokalu, ani tego piwa.

Tak mnie na wspominki wzięło.
Pobierz ckiler - Jakieś kilka lat temu pojechaliśmy z żoną w #bieszczady i nocowaliśmy u taki...
źródło: comment_zFbduj4hxpUz1lIUSJ4DepiyCMnLOUYW.jpg
  • 4
@ckiler: A' propos Bieszczad. Kiedyś jeszcze w gimbazie był taki Michał co zawsze był przygotowany na lekcje, zawsze miał zadania domowe, dobrze się uczył itp. Pewnego dnia pojechałem na rower i koło Biedronki jak chciałem przejechać na drugą stronę ulicy(jechałem po ścieżce rowerowej przy chodniku) patrzę na prawo- nic nie jedzie, na lewo też no to jadę, a że światło miałem zielone to niczego się nie bałem i później jeszcze przez