Wpis z mikrobloga

Hej Mirki i Mirabelki !!!

Zgodnie z postanowieniem jako że założę nowy tag #tindertour z opisem przygód z wycieczkami i #tinder ...

Cel: Bydgoszcz - Spotkanie z różowym i poznanie miasta + małe zakupy
Transport: PKS (najniższe koszta i przyjazny czas podróży)

Dzień 1: Przed wyjściem z domu
Standardowy dylemat w co się tutaj ubrać nie znając gustu różowego, wybór padł na ubiór w stylu casuala ale z charakterkiem, drogie perfumy (pewnie podróby bo od "ciecia z bazaru" ale wyglądają i pachną jak oryginały), telefon naładowany, e-faja naładowana, power bank naładowany, pinionszki w portfelu, zapasowe ubrania w plecaku, rozkład autobusów w pamięci, hotel zarezerwowany a my już umówieni, więc bez wahania przekroczyłem próg mieszkania...

Dzień 1: Przed wyjazdem
Jako że mam jechać do różowego lvl 22 który przynajmniej ze zdjęć wygląda na nienaganne 8/10 postanowiłem udać się do znajomego fryzjera-stylisty , wypada zrobić dobre pierwsze wrażenie to mówię mu żartobliwie że chodzi o grubszą sprawę więc "full opcja" i przyznać muszę przeszedł samego siebie bo patrząc w lustro mógł bym popaść w samozachwyt...
A koszt... 10 złotych bo przenieśli lokal i promocja bla bla bla, wcisnąłem mu bez namysłu 2 dychy w rękę mówiąc wypij za mój sukces śmiejąc się do siebie w myślach...
Wydatek: 20 zł

Dzień 1: Wyjazd
Pogoda w międzyczasie zrobiła się pochmurna, deszcz zaczynał kropić.
Szybkim krokiem w stronę dworca PKS byle by nie zmoknąć, wsiadam w busa z jakimiś meherami i licealistami "normalny do Bydgoszczy proszę" po czym siadam gdzieś niedaleko od wejścia i wystukuję trasę która mnie interesuje w telefonicznej nawigacji...
Podczas drogi pogoda coraz gorsza, pizga, leje a w głowie "no ja pier... lepszej pory orkan sobie wybrać nie mógł"
Wydatek ~15 zł

Dzień 1: "Wysiadka"
Pierwszy błąd... Nie sprawdziłem czy autobus jedzie na dworzec czy centrum...
Szybko przeglądam nawigację a on śmiga przez uliczki w stronę centrum... czym prędzej wysiadka jak najbliżej galerii handlowej a w głowie "chyba wiszę butlę łychy gościowi który wymyślił nawigację w telefonie"...
Na dworze pizgawica więc jako że akurat skórzana kurtka wpadła mi w ręce przy wyjściu okazała się być istnym zbawieniem bo było się czym osłonić...

Dzień 1: Galeria...
Co tu wiele opowiadać, jako że byłem na miejscu dwie godziny przed spotkaniem to zrobiłem parę rundek wokoło i nieco się rozejrzałem po czym odwiedziłem jako że pracuję w ogólnoeuropejskim korpo "kolegę po fachu", krótkie przedstawienie się po czym pytanie co tutaj robię i uśmiech na twarzy po odpowiedzi.
Opowiedział mi parę słów o mieście co i gdzie z czym się je...
I wtedy SMS od niej... "będę godzinę wcześniej".
Wypad do fast fooda coś wszamać na szybko i czas zleciał...
Kolejny SMS "za 15 minut podjadę, czekaj przy..."

Dzień 1: Oczekiwanie
Czekam w umówionym miejscu na dworze, choć nie pada to pizga wiatr i nieco marznę...
5 minut... spoglądam na telefon...
7 minut... lekkie przemyślenie... "co jak ucieknie na mój widok" okraszone ironicznym uśmiechem w myślach...
9 minut... zaczynam się rozglądać czy coś nie jedzie...
11 minut... chwila zwątpienia i myśl "co ja robię ze swoim życiem..." i autoriposta "to tylko zabawa... oderwanie od codzienności idioto, nie przejmuj się tak..."
15 minut... nikogo nie widzę... chwila lekkiego przygnębienia i lekka rozkmina "a może zobaczyła cię i pojechała, przecież parę miesięcy temu byłeś jeszcze dorodnym piwniczaninem, może one adorują cię z litości"
17 minut... telefon do niej - nie odbiera... przygnębienie, myśl "no i cię wystawiła, zmarnowałeś czas idioto, teraz z buta w deszcz kretynie będziesz szorował do hotelu bo rezerwacja była na nią o ile w ogóle była.."
20 minut... SMS "Przepraszam parkowałam..."

Dzień 1: Pierwszy kontakt
Nie wjechała na parking, szybka konkluzja "Pada - zaparkowała na zadaszonym" więc wracam do środka nieco zmarźnięty i emocjonalnie zmieszany, staję w najlepszym miejscu widokowym i widzę... idzie...
Kontakt wzrokowy i jej niepewny uśmiech, odwzajemniam po czym podchodzi i zdezorientowana, nie wie jak się przywitać więc ją przytulam z wzajemnością, szybko oznajmia że idziemy do bankomatu...
Ruszyła więc idę z nią z trudem dotrzymując jej tempa, przy bankomacie pytam na co wypłaca i słyszę "hotel", oznajmiam że nie ma mowy by płaciła za hotel bo raz że ja zaoferowałem spotkanie, dwa że mam pieniądze, trzy nawet nie wypada...
Ona nalega więc doszliśmy do ugody że koszt pójdzie na pół...
Ledwo wypłaciła i znów niemal biegiem szorujemy przed siebie, tym razem w stronę zadaszonego parkingu, wrzucamy swoje rzeczy na tyły samochodu i wsiadamy...
Jej wygląd zgadzał się ze zdjęciami więc pozytywne zaskoczenie

Dzień 1: "Jazda"
Włącza radio i oznajmia że jeżeli nie lubię rapsów to wyłączy, spoko muzyczka, cicho przygrywały kawałki quebonafide i już się wyluzowałem z myślą "słucha takiej muzyki, pewnie wyluzowana, taka spięta bo coś po drodze jej wypadło i się poirytowała ale nie mówi by nie psuć atmosfery"...
Widzę jak wyjeżdża i już w głowie "Kuhfaaaa nie mam prawka ale wolę kierować, chcę jeszcze trochę pożyć" (wyjazd w stylu 2cm w przód 2 w tył a można było po ludzku w tył na wolne miejsce i stamtąd w prawo...)
Różowy tak jak w wiadomościach był wyluzowany i zdystansowany tak przy mnie był spięty niczym guma w majtach Geslerowej... więc zagadałem niezobowiązująco z uśmiechem jak sobie mnie wyobrażała i usłyszałem "sądziłam że jesteś drobniejszy" no i szybki wniosek "no tak przecie ona widziała idioto twoje co lepsze zdjęcia z czasów jak byłeś wątłym piwniczaninem z sporą niedowagą i to z nim się umówiła a dostała 2 razy większego dobrze zbudowanego faceta...."
Szybka reakcja, niezobowiązująca gadka by rozluźnić atmosferę i pokazać że nie ma co się stresować przynajmniej mną bo dobrze się przy niej czuję, co poskutkowało aż nadto bo i ja przestałem się obawiać o swoje życie przy jeździe i ona się uspokoiła...
Zbliżaliśmy się w okolice hotelu, chwilę pobłądziliśmy w poszukiwaniu go ale udało się.
Wysiedliśmy, chwyciłem plecak i portfel z paroma stówkami...

Dzień 1: Hotel
Oznajmiła że właścicielki nie będzie i zostawiła nam klucz w skrytce, podała kod, bez problemu się otworzyła więc wzięliśmy klucz i rzuciliśmy tam pieniądze...
Wchodzimy... Całkiem przyjemne zaskoczenie bo mimo że na zdjęciach wyglądało one na bardziej przestrzenne to była to bardzo przytulna i przemyślana a'la kawalerka...
Lizu lizu z nią...
Rzuciliśmy rzeczy po czym skoczyła pod prysznic a ja w tym czasie ogarnąłem łóżeczko, siup gumki pod nie ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wyszła ubrana ale nieco zmoczona oznajmiając że "woda jest na odwrót" z miną jakby chciała coś powiedzieć ale nie wiedziała jak... "No woda jest na odwrót" (ja mina jak idiota o chui chodzi) dodaje pośpiesznie "Zamiast zimnej jest ciepła" co skwitowałem szybkim uśmiechem na co ona lizu lizu ze mną...
Szybki prysznic (chui by strzelił tego kto to projektował bo albo lejesz wrzątek albo lód na siebie, ale fakt był jeden, to ona w domu ma "Wodę na odwrót" i mentalny facepalm)...

Dzień 1: Łóżko
Wychodzę ubrany i świeży, ona walczy z pilotem i tu brak mi określenia bo pilot latał jej w rękach...
Spoglądam i mówię "w tivi i tak nic ciekawego nie leci" na co słyszę "muzyki szukam", wzdycham w myślach "no tak, takie czasy że tylko do tego telewizora się używa" widząc jak się męczy myślę "zaraz sobie tym pilotem krzywdę zrobi ale chyba sam bym się pochlastał włączając jutuba a tam zamiast muzyki lecą huiowe seriale..." mówię daj sobie z tym spokój bo widzę że nie dość że się zestresowała to już zaczyna #!$%@? łapać i słyszę "tak bez muzyki ?", odparłem wzdychając już w myślach "tak nawet lepiej bo łatwiej się skupić"...
Przyciągnąłem ją na łóżko by się położyła i miziu miziu, ona nieco odpuściła i wychillowała...
Odzież lądowała na podłodze i zrozumiałem czym się tak stresowała, blizny na ciele coś a'la krzyżówka Freddiego Krugera z twarzą Pinhead'a, zero odrzutu od niej w końcu sam wiem co dla człowieka znaczy wypadek i nie straciła ani trochę w moich oczach...
Wszystko ok bziku bziku...
Po wszystkim odsuwa się na drugi koniec łóżka a ja kładę się na jej udach...
Lokatorka z sąsiedniego mieszkanka wybrała sobie najgorszy możliwy moment by wrócić do lokalu, zaczęła hałasować w przedsionku co ja zwyczajnie zignorowałem ale jako że drzwi nie zamknęliśmy ona zaczęła się w pośpiechu ubierać i śpieszyć by je zakluczyć...

Dzień 1: Początek #logikarozowychpaskow
Zaczęła się odsuwać, zaczęła mówić na wiele tematów przeplatając je bez ładu...
Mentalnie wracać do byłego, przepraszać mnie, mówić że chce do domu...
Złapałem i położyłem na łóżko i próbowałem ogarnąć na co usłyszałem "puść bo będę krzyczała"
Usiadła roztrzęsiona na krześle i zaczęła monolog jako że to wszystko to pomyłka, to nie moja wina, ona przeprasza że zepsuła mi wyjazd, że doszukuje się swojej nieszczęśliwej miłości w każdym facecie, że wyobrażała sobie to wszystko inaczej, że poczuje coś do mnie, że będzie tego chciała tak jak z nim...
Na chłodno odparłem żeby się uspokoiła i ochłonęła bo bądź co bądź nie przyjechałem dla bzikania a poznać się i wyrwać się od codzienności spędzając miło czas, i znów przepraszanie, mówienie że się nie dobraliśmy, jej obwinianie się...
Zaproponowałem wyjście gdzieś, zjedzenie czegoś, może zalanie się w trupa (widać było że chce) ale odmówiła, i znów słowotok który już mimo że jestem spokojnym człowiekiem zaczynał mnie wkuhfiać i kusił by rzucić jej hajsem z portfela i powiedzieć by wypiedralała w podskokach ale się ogarnąłem...
Powiedziałem "zamknij się i nie tłumacz bo wiem co czujesz", wyrzuciła "no to co czuję ?" i streściłem całą tą godzinną jej paplaninę wprost do rzeczy w paru zdaniach, rzuciłem jej nawet tym co czuła a czego nie powiedziała, tym czego według niej prawa wiedzieć nie miałem i jeszcze głębszymi rzeczami które w niej siedziały (fakt, różowy strasznie skomplikowany ale nie z takimi już miałem do czynienia, pierwszy raz tylko widziałem tak rozpiedrolonego takimi rzeczami)...
Z jej strony zdziwienie skąd ja takie rzeczy wiem (szczerze to sam uzasadnić nie potrafię, chyba jakiś dodatkowy zmysł bo mogę tak nawet z obcymi na ulicy od tak, po prostu to taka forma przeczucia)
Zaczął się dojazd po mnie, że marnuję życie, że tyle rzeczy potrafię, tyle wiem, zachowuję się jak ktoś z wyższych sfer itd
Chłodno to przyjąłem ale ona dalej że moja praca w korpo to takie same marnowanie życia jakbym pracował w macu...
Zapytałem wprost którym z tindera jestem, dowiedziałem się że piątym tylko że tamci byli nastawieni wyłącznie na jedno, widziałem jak dziewczyna się "męczy" opowiedziałem o swojej nieszczęśliwej miłości i powiedziałem wprost że na tinderze nie znajdzie tego czego szuka (zacząłem sądzić że serio tego się nie domyśli i chyba w błędzie nie byłem)...
Pomijam już całą nudną paplaninę dalej ale skończyłem sam... Czując się jak śmieć... Obwiniając się... Czując rychły powrót do bycia piwniczaninem... Z cholernie przykrym przemyśleniem czy kiedykolwiek przestałem nim być...
Północ dochodziła a ja dalej nie spałem, napisałem do przyjaciółki i dopiero ona mnie ogarnęła a ja zdałem sobie sprawę że ze mną jest wszystko okay tylko ja byłem zmęczony i podatny na sugestię do tego się emocjonalnie obnażyłem i spędziłem czas z silnie toksyczną przez własne problemy osobą...
W końcu hej!!! Robię wiele by pomagać innym, sam źle nie wyglądam bo jestem jednak adorowany i błyskawicznie nawiązuję znajomości a ciągnie się za mną passa że z przegrywu się nie wychodzi i jak ktoś doczytał dotąd to jest pewien morał, nie wychodzi się bo z czasem akceptujesz taką kolej rzeczy i przy porażce wracasz do tego, tak naprawdę nie przegrywasz w momencie gdy walczysz i przegrywasz ale gdy przegrywasz bo nie walczysz....
Chwila ogarnięci i "plum" match z Bydgoszczy kolejne 8/10, parę wiadomości i szybka przesiadka na fb, wysyłam zrezygnowany zdjęcie jak sobie leże a ona słodzi, po chwili nagie foty wysyła...
Ale cóż nie skorzystałem, byłem zajęty przemyśleniami i siedziałem tak do drugiej...
Nagle olśnienie, zostawiłem kurtkę pełną pieniędzy w jej samochodzie i SMS na szybko ale kulturalnie "oddaj kurtkę, została na tylnim siedzeniu..." (w głowie myśl w sumie niech ma reparacje moralne he he)
Udało się jakoś mimo zasnąć choć było serio zimno a ogrzewanie nie działało...
Same bziku ojj mocne 7/10
Koszt hotelu Ona 50 + Ja 60

Dzień 2: Nastał nowy dzień
Wstałem coś około szóstej, czułem się jak gówno, zwlekałem się ze 3 godziny z łóżka bo motywacji było brak (wszystko zamknięte, centrum otwierają o 9-tej) no ale się udało i przyszedł SMS "Zostawiłam na korytarzu sorry że na ziemi ale nie chciałam już wchodzić", zrezygnowany się zwlekłem z łóżka, ubrałem i po nią poszedłem, szczęśliwie się zawartość zgadzała...
Chwilę później szybki prysznic, ogarnięcie coby wyglądać lepiej niż umarlak...
I wychodzę, chcę odłożyć klucz a tutaj kombinacji nie pamiętam i leci esik do panny jaki kod a ona nie pamięta, dzwonię do właścicielki a ma telefon wyłączony, różowy pisze żebym zostawił kluczyk w drzwiach na co jej odpowiadam "Nie! jak coś zginie to pójdzie na twoje konto" (z moim bym się nie martwił, ewentualnie się telewizor odkupi bo i co tam kraść)...
Szukam na piętrze czy przypadkiem właścicielka sama gdzieś nie zamieszkuje na górze a tutaj spotykam wstającego z dywanu na klatce gościa, pytam czy nie widział opiekunki budynku i wychodzi że nie a z racji że i tak musiałem poczekać wywiązała się rozmowa, okazało się że to jeden z Mirków i może to będzie czytał...
Został biedak na klatce na noc bez telefonu i bez pieniędzy bo minął się z wcześniej umówionym kumplem, całkiem ogarnięty gość aż żal mi się go zrobiło, wyszło w praniu że jest w okresie bez hajsu między pracą a pracą i pomieszkuje z kumplem a ten pomyślał że zachlał i poszedł na nockę do roboty...
Powiedział że widział moją kurtkę ale nie ruszał bo problemu nie chciał sobie robić...
W między czasie różowy skontaktował się jakimś cudem z właścicielką i podał mi kod, okazało się też że chyba się ogarnęła i to co powiedziałem sobie przemyślała bo pisała jakby wszystko było w porządku już.
W każdym razie uznałem że grzechem było by jednego z nas tak zostawić na lodzie, nic nie mówił że głodny a w końcu kto by nie był po nocce na klatce więc zaproponowałem żeby jakiś "lokal gastronomiczny" mi pokazał w okolicy i zabrałem go na hotdoga po czym wyciągnąłem z kurtki na oko 1/3 tego co tam było i ofiarowałem za uczciwość bo facet naprawdę był w porządku...
Jeśli to czytasz, serio po tym co mi powiedziałeś życzę by ci się ułożyło jak najlepiej i byś mógł znów tutaj z nami mirkować bo tyle co rzuciłem spokojnie starczy ci na wynajem skromnego mieszkanka na start ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Dzień 2: Obchód po mieście
Stwierdziłem że nieco pozwiedzam i nabędę trochę fantów...
Pierwszy cel żabka i energetyk w niej, nie pomogło więc zahaczyłem po drodze o sportowy gdzie nabyłem przed treningowego shota który postawił by umarlaka do pionu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Odwiedziłem parę punktów z precjozami i co nieco nabyłem, co dokładnie nie powiem ale jeżeli jest tutaj kobietka która oferowała pomoc a w odpowiedzi na co odparłem że jestem "Doradcą z konkurencji" serdecznie pozdrawiam i mimo różnicy roczników zapraszam na kawę i się pośmiać bo nie "Sprawdzałem" cię i nie jestem "Właścicielem sieci" oraz nie była to sztuczna kultura (brzydził bym się sobą gdybym zachowywał się inaczej) a ta pewność siebie i wiedza to doświadczenie w zawodzie, nic więcej ( ͡° ͜ʖ ͡°)
O dziwo im dalej szedłem tym większego dystansu nabierałem do tego wszystkiego i tym bardziej pogodny byłem...

Dzień 2: Powrót
Zrobiłem jeszcze malutką trasę po mieście, po czym powłóczyłem nogami na powrotny autobus z wrażeniem że to wszystko jest tylko jakimś pokręconym snem i zaraz się obudzę, chyba że nim jest i dalej to piszę ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Powrót był niezwykle relaksujący, pogoda rozpieszczała, fotel w tym autobusie lepszy niż jakiekolwiek łóżko...
Koszt ~15zł

Teraz stoi pod znakiem zapytania czy dalej chcę kontynuować ten tag...
Taguję też #pasta dla zasięgu i dlatego że mimo że historia na faktach to się nadaje...

#tindertour #tinder #logikarozowychpaskow #pasta
  • 9
@leon0xxx: musisz opisywać cały dwój dzień? Xd nie mozna po prostu co o niej wiesz, a potem o spotkaniu. Trudno mi uwierzyć ze laska 22 lata i juz takie problemy emocjonalne ma. Do tego rucha przypadkowych facetow, ktorzy maja ja w dupie.
@chwila: Miało być o podróżach i tinderze więc opisałem "przygodę" w ramach tego, różowy totalnie rozsypany jak widzisz i wspominał że znajome mówiły jej żeby do psychologa poszła, coś też było nie w porządku z nią do końca bo zakochała się w typie z klubu który ją chciał tylko zaliczyć zaraz po tym jak wyszła z zauroczenia w swoim lokatorze który był jej sexualnym mentorem...

Ja nie byłem aż tak przypadkowy
@leon0xxx: na pewno są młodsze z takimi problemami, ale to jest jakis margines. Moze dlatego z takimi dziewczynami łatwiej sie przespać. I wykazales zainteresowanie typowe jak kazdy facet chce kogos przeleciec, bo pewnie masz masę dziewczyn z którymi gadasz i raczej watpię bys był nią zainteresowany do związku czy cos w tym rodzaju. Szczególnie wynajecie hotelu na pierwszym spotkaniu. Moim zdaniem pewnie sie czuła wykorzystana przez ciebie jak wczesniej przez tych
@chwila: Z charakteru (z pisania) i wyglądu okazała się na tyle spoko że jeżeli widział bym opcję do związku z nią i to normalnego to mogła by nawet liczyć na happy end...
Co do nocki razem to ona to zainicjowała, mieliśmy nocować u niej ale jako że mieszka z lokatorami to hotel wydał się sensowniejszą opcją, co do bzikania było zainicjowane z obu stron więc ciężko tutaj mówić o wykorzystaniu kogokolwiek...
@I_Will_Never_Forget: I w zasadzie masz rację, czasem tak się czuję mimo tego całego wyjścia z przegrywu ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Opisywałem wszystko po paru drinach niesamowicie zmęczony byle by zdążyć przed pracbazą następnego dnia więc to też swoje piętno jakoś na historii odbiło...