Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć wszystkim.

Zdecydowałem się na ten wpis, ponieważ nie bardzo mam komu opowiedzieć o swoich problemach, aby potraktował je troszkę z większą powagą. Jestem stosunkowo młodym człowiekiem, który ma już ponad 20 lat. Na depresję cierpię od 5 lat. Jeszcze mam w sobie jakieś krzty siły, żeby walczyć, ale słabną każdego dnia. Zdecydowałem się, aby powiedzieć swoim bliskim o swoich problemach, ale dla nich depresja to po prostu smutek, złe samopoczucie nic więcej. W dodatku standardowe hasła: "weź się w garść", "przeszłości nie zmienisz", czyli nic co mogłoby jakoś pomóc. Tak naprawdę nie mają pojęcia co się dzieje w Twojej głowie, jak każdego dnia musisz walczyć ze sobą, aby zrobić cokolwiek. Jest to niesamowity ból, który ciężko opisać. Słyszę od kobiet, że jestem atrakcyjnym mężczyzną, ludzie uważają mnie za inteligentnego mężczyznę, ale w Twojej głowie pojawiają się myśli, że to wszystko nieprawda i tak naprawdę jesteś nic nie wartym człowiekiem, który nie osiągnie swoich celów. I w dodatku ten paniczny strach, że nic Ci się nie uda sprawia, że podjęcie jakiejkolwiek decyzji jest niemożliwe. W głowie pojawiają się tylko czarne scenariusze.
Jeśli o celach była mowa to kiedyś byłem bardzo ambitnym chłopakiem, który dążył do spełnienia swoich marzeń. Wpływ na to miał fakt, że pochodzę z biednej rodziny, gdzie rodzice piastują najmniej wymagające stanowiska. Bieda sprawiła, że od zawsze chciałem osiągnąć coś więcej, aby w przyszłości zapewnić odpowiedni byt swoim dzieciom. Taki byt, na który nigdy nie mogłem liczyć. Zawsze starałem się, dostawałem znakomite oceny, dostałem się do znakomitego liceum, z którego zrezygnowałem. Strach? Tak, ale przed tym, że nie zostanę zaakceptowany. W tamtym momencie w moim domu była straszna bieda, ojciec kilkukrotnie nie otrzymał wynagrodzenia za swoją pracę. To problem dla rodziny, która żyje od 10 do 10 każdego miesiąca. Wróciłem do swojego miasta, z którego pochodziłem. Tam trafiłem do innego, jedynego liceum. Ogólnie to było ok, bo dostawałem świetne oceny, oczywiście kosztem zdrowia fizycznego. Sytuacja w moim domu jest taka, że musiałem po prostu wstawać późno nocą, aby się uczyć. Była to ciężka walka, bo zależało mi na medycynie. Chociaż świadomość, że nie stać mnie, aby studiować na takim kierunku już wtedy gdzieś przytłaczała. Mój organizm nie wytrzymał takiego trybu życia, miałem problemy zdrowotne. Jeszcze wtedy to nie była depresja. Już wtedy pojawiała się silna myśl, że ciężko będzie dostać się na kierunek, o którym marzyłem, biorąc pod uwagę, że muszę uważać na zdrowie a warunki bytowe nie uległy poprawie. Myślałem wówczas o zmianie profilu w liceum, ale było to niemożliwe ze względu na brak wolnych miejsc. Niestety wówczas zmiana szkoły nie była możliwa, ze względu na złą sytuację ekonomiczną. Październik 2012 to był taki moment, kiedy zdałem sobie sprawę, że nie zrealizuję swoich marzeń i wpadłem w depresję. Wówczas tego tak nie nazywałem. Wydawało mi się, że nawet dojrzałem skoro potrafię zaakceptować gorsze oceny. Przestałem być człowiekiem, którym byłem do tej pory. W skrócie, pisałem maturę z innych przedmiotów, ale nie udało mi się dostać na studia dzienne na prestiżowej uczelni ekonomicznej. Pozytywem jedynym było to, że w już w liceum pracowałem na część etatu. Musiałem znaleźć sobie jakieś zajęcie, żeby się nie pogrążyć. Zrobiłem sobie gap-year, pracowałem na dwa etaty, żeby zarobić na korki, poprawić wyniki maturalne i spróbować raz jeszcze. Niestety znowu się nie udało. Poszedłem na studia zaoczne, ale czułem, że to nie to samo. Nie chciałem tracić czasu. Mieszkałem w rodzinnym mieście przez co wpadałem w apatię. Dojeżdżałem na zajęcia co 2 tygodnie, ale nie dawałem rady. Strasznie bałem się, że sobie nie poradzę i marzenie o tym, aby po roku z dobrym wynikiem przepisać się na dzienne po prostu się nie ziści. Ostatecznie rzuciłem te studia. W międzyczasie udało mi się znaleźć ciekawą pracę, która na jakiś czas pozwoliła mi wydostać się z marazmu. Ale ostatecznie nie dałem rady. Dobiło mnie to, że nie mogłem liczyć na wsparciem rodziny, która w pewnym sensie utrudniała mi tę pracę. A była to praca zdalna, bardzo ciekawa i rozwojowa. Po prostu się załamałem. Wpływ na to miał fakt, że nie udało mi się z cudowną kobietą. Miałem jakieś pecha w życiu, że poznawałem znakomite kobiety w nieodpowiednim momencie. Myślałem o tym, aby wówczas zacząć leczenie, ale strach przed opinią publiczną nie pozwolił mi pójść do psychiatry. Obecnie jestem bezrobotny, nie wróciłem na studia, myślę o wyjeździe za granicę, ale nie wiem czy dam radę. Boję się, że zostanę oszukany i wrócę z niczym. Kompletnie boję się zaufać ludziom.
To oczywiście część historii, bo całość jest smutniejsza i o niektórych detalach nie chcę wspominać. Z perspektywy czasu człowiek najbardziej żałuje, że zaufał bliskim, którzy mogli być wsparciem. Gdyby nie ta walka o to, aby być kimś, to może zrealizowałbym się sportowo, albo chociaż spróbował, miał więcej przyjaciół, prowadził życie towarzyskie. Niestety to tylko przeszłość, której nie cofnę. Nie mam siły na dalszą walkę, chociaż w głowie pojawia się myśl, że muszę walczyć. Nie wiem kompletnie co mam zrobić, nie mogę na nikogo liczyć. Mocno zawiodłem się na znajomych, którzy pojawiają się, gdy czegoś potrzebują. Walczę ciągle z myślami, które nie dają mi normalnie żyć. Ciężko mi podjąć jakąkolwiek decyzję. Gdy coś się w miarę ułoży to chcę zrezygnować, bo boję się, że sobie nie poradzę.
Myśli samobójcze zawsze się pojawiają, ale gdzieś w środku jakaś część mnie chce walczyć. Chciałbym wrócić do stanu, w którym realizowałem się, miałem fajną pracę, byłem pełen energii i miałem plany na przyszłość. Od dłuższego czasu czuję się jak zwykłe gówno a depresja mnie w tym utwierdza. To już nawet nie pesymizm, ale obojętność.
Zawsze byłem wrażliwym człowiekiem, ale chciałbym móc się podnieść a niestety nie potrafię. Brakuje mi prawdziwego wsparcia. Co Waszym zdaniem powinienem zrobić, żeby spróbować wygrać z depresją? Miałem lepsze okresy przez te 5 lat, ale nie trwały one zbyt długo.

PS. Przepraszam, że ten tekst jest chaotyczny, ale napisanie go kosztowało mnie wiele. Tak jak wykonanie jakiejkolwiek innej czynności obecnie w życiu.

#przegryw, #depresja, #braksil

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Asterling
Dodatek wspierany przez: mZakupy.com
  • 3