Wpis z mikrobloga

Przed dłuższym rejsem żeglarz dawnego żaglowca otrzymywał zaliczkę. Była ona zazwyczaj równa jednej płacy miesięcznej a umożliwić miała zaopatrzenie się w roboczy i osobisty ekwipunek potrzebny do długiej i dalekiej podróży. Marynarze jednak nie kupowali potrzebnego im ekwipunku tylko trwonili pieniądze w portowych lokalach spłukując sie doszczętnie przed rozpoczęciem rejsu, skutkiem czego w początkowym jego okresie żalili się że aktualnie wykonywana praca nie przyniesie im żadnej korzyści. Mawiali wówczas że pracują na "zdechłego konia". Toteż zakończenie okresu spłacania zaliczki witano i obchodzono na statku bardzo radośnie. Z końcem ostatniej doby pierwszego miesiąca spędzonego na morzu padała komenda "wszystkie ręce na pokład". Rozpoczynał się okres wypłacania się zdechłego konia. Kukłę konia przygotowywał wcześniej żaglomistrz, szyjąc ją ze starych żagli i wypychając piaskiem używanym do cegiełkowania pokładu. Najpierw zdechłego konia ciągnięto na linie po pokładzie od dziobu po rufę, gdzie czekał już mistrz ceremoni zwany biednym staruszkiem. Rolę tę powierzano zawsze najstarszemu latami służby na morzu członkowi załogi. Za doprowadzenie zdechłego konia wypłacał on każdemu solidną porcję rumu. Po obrzędowych toastach zdechłego konia wciągano na nok grotrei w rytm noszącej jego imię szanty ("The Dead Horse" - "Zdechły Koń” lub "Poor Old Man" - "Biedny Staruszek"). Siedział już tam najmłodszy wiekiem żeglarz trzymając w ręku nóż. Gdy zdechły koń dotkął łbem noku rei, linę na której zwisał przecinano, przez co koń spadał do wody i tonął. Tak kończył się okres spłacania zaliczki wziętej przed rozpoczęciem rejsu, a marynarze cieszyli się, że nie muszą już pracować na spłacenie długu.

#zeglarstwo #ciekawoski #zainteresowania #historia
PMV_Norway - Przed dłuższym rejsem żeglarz dawnego żaglowca otrzymywał zaliczkę. Była...
  • 11
@sprite: Wg legendy jego cialo zostalo zanuzone w beczce z rumem, ktory pili w nocy nieswiadomi zeglarze (marynarze juz bardziej) Dlatego Jest gatunek rumu ktory sie tak nazywa.
Ale beczka byla i owszem ale z brandy i chyba kamfora, przywiazana do masztu pod straza, na HMS Victory
@PMV_Norway z kumplami w Mikołajkach jak to zaśpiewaliśmy w porcie to ze wszystkich kei nam brawa bili :D fakt faktem że tłumów nie było bo to jeszcze przez ale szoł się udało :D
A co do Jurka Porębskiego to jedna wielka żywa legenda :)