Wpis z mikrobloga

Słuchajcie, jesteście ostatnią instancją, którą mogę się wyżalić. Mam 25 lat i nigdy w życiu nie wszedłem na Giewont. Nie wiecie, jak trudno jest żyć z tą świadomością. Jak tylko spotkam się z kolegami, to po paru piwach oczywiście zawsze dyskusja schodzi na ten sam temat. "A z której strony krzyża siedziałeś?" "A co jest fajniejsze, schodzenie czy wchodzenie?" "Hehe patrzcie jaką fotę na Giewoncie ostatnio zrobiłem". Ja siedzę cicho i udaję, że mnie nie ma. Potem wracam i płaczę w poduszkę.
Oto powody mojej sytuacji:
- Zakola. W Tatrach jest zimno, a przez nieregularny kształt moich włosów drapią mnie one w czapkę. Wtedy mnie swędzi, a jak się podrapię, to wtedy musiałbym puścić łańcuch i mogę spaść. To już wolę w piwnicy siedzieć, stąd przynajmniej nigdzie nie spadnę. Nie mam wpływu na genetykę. :(
- Depresja, fobia społeczna, aerofobia i najnowsze odkrycie psychiatrii i krzyk mody wśród spierdoxów - katenofobia, strach przed łańcuchami. W drodze na Giewont są łańcuchy, a ja się bardzo ich boję, co mam stwierdzone na piśmie. Biorę na to leki, jednak NFZ woli refundować lekarstwa dla jakichś zawałowców i astmatyków, niż dla naprawdę chorych. Tabletka kosztuje 30zł, a po każdym łańcuchu trzeba brać następną. Nie stać mnie na taki wydatek, a na widok łańcucha od razu dostaję rozwolnienia. Oczywiście górale nie postawili tam szaletów, żeby mi przypadkiem nie było łatwiej wchodzić...
- Niski wzrost. Mam tylko 179cm. Gdybym miał dłuższe nogi, to łatwiej byłoby wchodzić na kolejne skały. Niestety, góry są dla ludzi od 180cm i trzeba się z tym pogodzić. Tylko jak ja mam jeszcze urosnąć w wieku 25 lat?
- Wyż demograficzny roczników lat 70-80. Jeden z najistotniejszych powodów mojej życiowej porażki. Przez to, że tyle tych Januszy się wtedy narobiło, teraz szlak jest wiecznie nimi zatłoczony. Nie mam szans wytrzymać tej konkurencji na rynku taterniczym. Brakuje obecnie w Polsce około 300 tysięcy gór, przez co tacy jak ja nie mają szansy :(
- Najbardziej jednak winne są góry. Za pokolenia naszych rodziców, były one jakieś przystępniejsze. Teraz jak weźmiesz raki, kurtkę zimową i czekan, to jest patelnia i pot się z ciebie leje strumieniami. Jak ubierzesz adidaski, to oczywiście zaraz deszcz albo śnieg. Pieprzone skalne czupiradła. One specjalnie tak robią, żeby upokarzać takich jak ja. Kiedyś to były góry, teraz same rozkapryszone granitowe księżniczki.

#tfwnogf #przegryw #pdk #gory
  • 24
@bolo1: To jest straszne jak ludzie idą w góry! Nie zdają sobie sprawy z zagrożenia! Ja wchodziłem w zeszłym roku na Giewont, lipiec, skwar, wszyscy w krótkich spodenkach, japonki, klapki, małe dzieci - koszmar! Ja jedyny byłem przygotowany: dwa czekany, raki, profesjonalna odzież, specjalistyczny mocno spłaszczony namiot (żeby opierał się wiatrom), butle z tlenem - najgorsze były te ich drwiące spojrzenia ignorantów. A przecież to GÓRY i wszystko może się zmienić