Wpis z mikrobloga

Historie VATowców vol 3

Dziś, dla odmiany, nie będzie historii VATowców - wygrywów, ale historia prezesa - słupa, którą znam z racji tego, że sam niejednokrotnie z nim rozmawiałem, a poza tym swego czasu kumplowałem się dobrze z jego kuzynem. Tak więc B. był zwykłym chłopakiem z małej wioski, który pracował w pobliskiej fermie kurczaków. Praca w tygodniu, a w weekendy popijawy i dyskoteka – tak wyglądało jego życie do ok. 30., żadnych lepszych perspektyw, po prostu szara, nudna egzystencja.

Sytuacja jednak zmieniła się w 2010 roku, kiedy to B. poznał kilku kolegów z tzw. szemranych kręgów. Ci po pewnym czasie zaproponowali mu wejście w biznes – miał zostać prezesem jakiejś spółki w Poznaniu, rzekomo dlatego, że jej poprzedni właściciel miał problemy z komornikiem i potrzebował kogoś „czystego”. Obowiązki? Podpisywanie faktur i to w sumie wszystko, więc nic trudnego ani szczególnie męczącego. Wynagrodzenie? 4000 PLN co miesiąc na rękę za kilka godzin pracy w miesiącu – świetny deal, zwłaszcza, że B. za ciężką harówę na fermie po kilkadziesiąt godzin tygodniowo nie otrzymywał nawet połowy tego. Czy B. wiedział w co się pakuje? Prawdopodobnie nie, to był prosty chłopak i dla niego jakikolwiek biznes to było coś z pogranicza czarnej magii (przynajmniej ja miałem o nim takie właśnie zdanie).

Dla B. zaczął się okres prosperity życiowej – rzucił pracę na fermie i stał się częstym bywalcem barów w Inowrocławiu, w których przesiadywał całe dnie grając w bilard i pijąc piwo. Znalazł też sobie dziewczynę, z którą balował praktycznie codziennie, wiodąc lekką i przyjemną egzystencję (szczególnie w porównaniu do życia, które miał wcześniej). Stopniowo jednak piwo przestało przynosić oczekiwane wrażenia i B. zaczął próbować narkotyków – amfetamina, extasy, bywało, że nie spał po 2-3 noce z rzędu. Do tego doszły jeszcze automaty do gier (których w tamtych czasach nie brakowało w barach), na których B. zaczął przegrywać coraz większą część swojej kasy z VATu. Zaczynało dochodzić do tego, że B. musiał pożyczać pieniądze od różnych szemranych typów, ale ponieważ miał dochody i poparcie swoich „pracodawców”, to udawało mu się uniknąć większych kłopotów, nawet jeśli spóźnił się z oddaniem pożyczki.

Taki stan rzeczy trwał jakieś 3 lata, aż w końcu nastąpił dzień, w którym skarbówka upomniała się o ogromną dla B. kwotę niezapłaconego podatku (z relacji jego kuzyna pamiętam, że to było coś powyżej 500 tys. PLN). B. co prawda zachował wolność, ale został z ogromnym długiem, a co gorsza zaczęli go też atakować szemrani wierzyciele żądając zwrotu pożyczonych pieniędzy, które stracił podczas gry na automatach. Wiele tego nie było - kilka tys. podobno - ale odsetki od takich długów rosną w zastraszająco szybkim tempie. Byli „pracodawcy” B. naturalnie olali go całkowicie i urwali kontakt, bo przestał im być potrzebny do czegokolwiek. Sytuacja się pogarszała, więc B. nękany przez wierzycieli i obarczony długami postanowił uciec za granicę, a konkretnie do UK do swojego kuzyna. Tam podobno przez jakiś czas jakoś się trzymał i normalnie pracował, ale nie trwało to długo, ponieważ zaczął pić i wrócił do hazardu – ostatnia informacja, jaką miałem na jego temat była taka, że kuzyn wyrzucił go z domu po tym, jak B. ukradł mu pieniądze, które potem przegrał w kasynie. I tak z prezesa spółki stał się spłukanym gościem, którego wywalił z mieszkania własny kuzyn. Co się z nim dzieje dzisiaj nie wiem, od kilku lat nic już o nim nie słyszałem.

Na fotce wejście do nieistniejącego już pubu 2 plus 1 w #inowroclaw w którym najczęściej przesiadywał B. i gdzie przetracił wartość niezłego auta ( ͡° ͜ʖ ͡°) #vatowcy #vat #podatki #pieniadze #policja
Pobierz grafikulus - Historie VATowców vol 3

Dziś, dla odmiany, nie będzie historii VATowc...
źródło: comment_f6jbpwqPgpu0v6JRvakzH2Cn9OOuDZP9.jpg
  • 30
@grafikulus: czyli w ciągu 3 lat zarobili 500 000 zł? Co daje, że facet przejadł swoją pensją ~150 000 zł. Plus to była spółka, więc pracodawcy wyciągnęli z tego biznesu minimum dwa razy tyle.
@grafikulus: jak można być takim debilem, że ciągle się tylko traci hajs a on nadal pakuje w to kasę xD
To tak jakby wskakiwać na walkę z niedźwiedziem, dostać po ryju i pakować się jeszcze raz, jeszcze i jeszcze i tak ciągle xD
Ludzie uzależnieni od hazardu to debile