Wpis z mikrobloga

@KinmanDoriana enter za szybko wcisnąłem.
Generalnie Miyagi jest na równi pochyłej. Ostatnio tam tak śmierdzi że idzie zdechnąć.
Brałem na wynos i dali mi na 3 rolki 20 ml sosu sojowego. Na 3 osoby ! Starczyło na dosłownie 3 kawałki żeby trochę pomoczyć rybę.
Różowa była zawieszona. Więcej tam nie pójdę.
Tobie też nie radzę iść.
W Go sushi jest lepiej (koło placu pocztowego)
@Mroczny_Pasterz: A co myślisz o Yakaku? Kolega tam był i mówi, ze nawet nawet. A on akurat maniakiem sushi jest. Ja chcę różowego zabrać, bo na razie próbowaliśmy tylko sushi z marketu, które pewnie milion razy gorsze jest.
@Mroczny_Pasterz: ja też nie, bo nigdy w sushi-bar nie byłem, więc pewnie nie znam smaku dobrego sushi (raz mi kolega z Go Sushi przyniósł na próbę dwie male rolki, to o niebo lepsze).

W robocie ulotka z Yakaku była.
@KinmanDoriana: Dla mnie niestety Miyagi się zepsuło. Jak zaczynali to naprawdę było smacznie i świeżo. Jakiś czas temu jak byłem to bardzo słabo. Do tego jeszcze brudne stoły i krzesła a w toalecie po wejściu to czas zwalniał. Dramat. Ja wychodzę z założenia, że nie idę do knajpy tylko się nażreć, ale również miło spędzić czas. A ostatnio tam czułem się jak w Turyście za lat jego "świetności" (część myślę, że
@Mroczny_Pasterz: Tak, od jakiś kilku miesięcy w ZG:


http://yakakusushi.pl/

Ja ogólnie na razie zadowalam się sushi z lidla ( ͡° ͜ʖ ͡°) Blisko mam od pracy, to czasami wpadam i kupuje na obiad.
Typowy korposzczur, który w przerwie wcina sushi.

Korpo w Zielonej koło Lidla? To wygląda na takie gdzie dają darmowe owoce raz w tygodniu ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@Mroczny_Pasterz: @ogrod87: @dualbet:
Byliśmy w Go Sushi. Bardzo smakowite jedzonko, przyjemna obsługa, a wystrój, choć mało japoński, bardzo kameralny i cieszący oko.
Zamówiliśmy ogólnie parę zestawów plus herbata i nie mam prawa narzekać. Wszystko bardzo dobrze przygotowane, elegancko podane oraz bez zbędnym cyrków z za małą ilością sosu sojowego lub brakiem dodatków.
Ostatnim miłym akcentem zdecydowanie byłfakt, iż nie policzono nam jednego z talerzyków, które zamówiliśmy. Rachunek opiewał na