Wpis z mikrobloga

#depresja #samobojstwo

piłem już ze litra wódy albo więcej dziennie i postanowiłem to skończyć. obudziłem się rano, napiłem się i już nie wiedziałem czy to ja oddycham czy to już powietrze oddycha mną. pojechałem na stacje i wskoczyłem na szyny przed pociągiem kładąc się tak żeby mnie przeciął w miejscu klatki piersiowej, żeby nie było żadnego rykoszetu... zatrzymał się, bo nie przewidziałem, że będzie zwalniał... zacząłem uciekać, złapał mnie konduktor pociągu i zadzwonił po policje. starał się być przyjacielem, a po przyjeździe policji żegnał się ze mną serdecznie. zapomniałem mu powiedzieć, że mam to w dupie. policja spisała zeznania i zawieźli mnie do szpitala rozmawiając w karetce o dupie marynie - dzień jak co dzień dla nich.

po przyjeździe do oddziału wsadzili mnie do pokoju bez klamek i bez niczego czym mógłbym sobie zrobić krzywdę. chciałem zapalić - pani pokazała napis na ścianie - no smoking. w sumie wylądowałem w szpitalu na 7 dni, w normalnym szpitalu. to było w uk. no i był full wypas. menu - czy chcę rybkę na obiad, a może kotleta... po wyjściu ze szpitala kupiłem 6 mocnych browarów.

potem jeszcze próbowałem się powiesić, ale instynkt przetrwania był taki silny, że tylko zasnąłem nawalony ze sznurem obok. kto się powiesi to szacun za siłę woli...

już nie planuję samobójstwa. ale idę po jeszcze 1 browara bo tylko to daje mi szczęście.
  • 1