Wpis z mikrobloga

Czytajcie uważnie, opowiem wam super historie z życia wziętą: kiedyś pojechałem z dziadkiem na ryby no i jadę z nim autem, ale się okazało, że zapomniał przynęty i mówi do mnie "ej, weź wyskocz z auta do sklepu, ja tu zaparkuję, se fajkę spalę, a ty kup jakąś przynętę. Ja sobie mówię "no ok dziadzia" i idę do sklepu, ale w sumie to był jakiś zwykły spożywczy, a nie jakiś rybacki sklep i se myślę "wtf i co ja mam niby kupić teraz dla tych ryb jak nie wiem co one jedzą". No to patrze szybko myk w telefon i w gugle wpisuje "co jedzom karpie" i tam oni mówią, że np. chleb i kukurydzę. No to mówię ok, kupię jakieś bułki, dam trochę masła i na to jakąś wędlinkę, kukurydzkę też kupię ze 3 kolby bo mówię se "ugotuje się, w końcu nad jeziorem będziemy łowić, to wody na gotowanko będzie pod dostatkiem, a drewno do palenia też się znajdzie, to zagotujemy kukurydzkę, hehs. No i jak mówiłem, tak właśnie zrobiłem, nad jezioro z dziadkiem prędko pojechałem. Wyciągam prowiant z plecaka no i daje dziadkowi, żeby na wędki zakładał, a on na mnie patrzy posępnie i rzecze "coś ty #!$%@? nakupił ty pacanie". A ja do niego "dziadku, to jest ulubione danie karpii, zobaczysz, że złapiemy na nie niejednego. Lecz dziadek, zamiast używając tego jako przynęty, zaczął #!$%@?ć surową kukurydzę na moich oczach zagryzając ją bułkami i splunoł mi tym wszystkim prosto w ryj. Kukurydza była dobra, aczkolwiek zbyt surowa jak na mój gust, ale za to lekko wilgotne bułki, są moim przysmakiem do dziś. Od tamtego wydarzenia, za każdym razem, gdy spotykam się z dziadkiem, powtarzamy całą tę akcję, a śmiechom nie ma końca.
  • 6