Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Cześć.

3 miesiące temu rozstałem się z dziewczyną, z którą byłem prawie 4 lata. Rozstaliśmy się, bo ona tego chciała, a ja udawałem, że też tego chce, a tak naprawdę było na odwrót. ! Zrywała ze mną wiele razy, bo jest bardzo nerwową osobą, nie potrafi nad sobą zapanować, nie myśli co mówi ani co robi, często popada w depresje, ale zawsze starałem się o nią, walczyłem i tak trwało to przez prawie 4 lata, ale ostatni rok (2017) powiedziałem, że już dużo razy o nią walczyłem, dużo razy podtrzymywałem nasz związek na duchu i ją też, że wszystko dla niej poświęciłem i to będzie ostatni raz (to było po tym jak zostawiła mnie na 2 miesiące bez słowa, bez wyjaśnienia bo była na mnie zła i uważała, że ciągle ją obwiniam) Zrobiłem to dla niej, bo widziałem, że nie chce już być w tym związku, bo podczas całej rozmowy "o tym" podkreślała, że nie chce się kłócić, ani nic wypominać, że to nie ma sensu etc. etc. (przerabiałem takie rozmowy z nią co najmniej 10 razy, ale za każdym razem o nią walczyłem) Mówiła, że chce byśmy zostali przyjaciółmi, że znam ją najlepiej, lepiej niż jej własna rodzina (to prawda, znałem ją najlepiej, wiedziałem o niej wszystko, znałem ją nawet bardziej niż ona sama), zgodziłem się. Pożartowaliśmy jeszcze trochę podczas rozmowy, uśmiechałem się, śmiałem, ale gdy przychodziło do pożegnania to zamarłem, uświadomiłem sobie, że to koniec, przestałem się odzywać, chciało mi się płakać, ale zachowałem żelazną twarz - pytała czy wszystko okej, ale kolejny raz udałem - wszystko okej. Tego samego dnia, chwile jeszcze popisaliśmy, krótka wymiana wiadomości. Następnego dnia do niej napisałem, bo myślałem że to może dobry pomysł z tą przyjaźnią, ale myliłem się, było mi ciężko. Kolejnego dnia już nie napisałem, nie dałbym rady "normalnie" pisać, ona napisała, krótka rozmowa i się pożegnaliśmy. I potem już nie pisaliśmy w ogóle, złożyłem jej życzenia na święta, sylwestra i tyle. Ani ja nie napisałem, ani ona. Pierwszy miesiąc? Jak nie pisaliśmy i o niej nie myślałem, luz blues. Najgorszy był sylwester, zostałem sam w domu, w dodatku to była nasza rocznica i minęłoby 4 lata, ale.. Kolejny miesiąc był coraz cięższy, wspomnienia, myśli o niej, nawet fantazje erotyczne kręciły się tylko wokół niej. Wszystko. Chwila spokoju, zapomnienia o niej. Napisała do mnie, to był cios, znowu wszystko wróciło, znowu zacząłem tęsknić i utrzymuje się to od prawie 2 miesięcy. Zapytała się czy wszystko okej, bo się jej przyśniłem, a ona rzadko miewa sny i dlatego chciała zapytać, a ja nie mogąc z nią pisać, bo każda wiadomość to tak jak nóż w serce odpisywałem szczątkowo, że tak i że ona też mi się przyśniła (praktycznie tego samego dnia). Od zerwania nie widziałem jej na żywo, unikam jej, bo wiem, że nie dam rady. Ma moje rzeczy, ale jeszcze ich nie odebrałem, bo się boje. Rozkleję się i tyle będzie z udawania "twardego". Odkąd do mnie napisała praktycznie codzienne mi się śni, są to dobre i negatywne sny, ale o niej. Tylko w nich ją widzę, tylko w nich mogę poczuć jej obecność. Jest mi coraz ciężej, tęsknie za nią, nawet jak była dla mnie zimną suką, to i tak ją kochałem i kocham. Poświęciłem dla niej tyle rzeczy i teraz ją straciłem. Spędziłem z nią tyle czasu, z nią, a teraz jej nie ma i czuje się sam, jak palec. Niedługo będę się tatuował i to przekreśli już nasz "związek" na zawsze, bo jej rodzina nie akceptuje takich rzeczy. Z jednej strony oderwę się od jej toksyczności, z drugiej strony boje się, bo wiem, że nie ważne co i tak bym chciał do niej wrócić. Przeraża mnie fakt, że stracę ją na zawsze, że zniknie z mojego życia, że o niej zapomnę. Że ją kimś innym zastąpię, że nie będzie jej przy mnie, nie wiem czy wiecie jakie uczucie towarzyszy jak człowiek jest naprawdę przerażony, jeśli tak, to właśnie to czuje. Moja przyjaciółka poznała całą historię ubiegłego roku i kiedyś trzymała jej stronę i bardzo ja lubiła, tak teraz twierdzi, że jej nienawidzi za to wszystko i dobrze, że z nią nie jestem. Wiem, że ma racje, ale co zrobić jak ją kocham i za nią tęsknie?

Przepraszam za tak długie #zalesie ale chciałem się wygadać internetom, nie liczę na poklepanie po ramieniu, nie liczę na nic. Po prostu nie miałem komu się wygadać, więc robię to temu kto to przeczyta. #zwiazki to ch*j. mój charakter to ch*j, za bardzo i za szybko się przywiązuje, wystarczy chwila, a tu ta chwila trwała prawie 4 lata.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Zkropkao_Na
  • 8
@AnonimoweMirkoWyznania Miałem podobną sytuację w połowie stycznia na początku stwierdziliśmy że dobrze się znamy więc zostaniemy przyjaciółmi (to nie zdało egzaminu, za bardzo mnie bolało). Więc powiedziałem że się nie znamy urwałem kontakt (nawet jak wspólni znajomi zaczynają co mówić, urywam temat). Wyszedłem do ludzi, trzeba sobie zorganizować życie na nowo bez tej osoby i to jest klucz.
@AnonimoweMirkoWyznania: Weź przestań się mazać. Nie chce mi się całości czytać, ale z tego, przez co przebrnąłem, to wychodzi na to, że się uzależniłeś od jebniętej babki i z własnej woli zostałeś podnóżkiem. Albo sam jesteś jebnięty i lubisz, jak ci ktoś #!$%@?, albo nie ma drugiej opcji. Urywasz kontakt, blokujesz numer, zmieniasz miasto, czy co tam innego i bierzesz się w garść. I to nie chodzi o to, że jesteś