Wpis z mikrobloga

Był wrzesień 1972 roku. Oczy świata w tym okresie zwrócone były w dużej mierze na Monachium , gdzie trwały właśnie Letnie Igrzyska Olimpijskie. Sukcesy sportowców, jednak, miały wkrótce zostać przesłonięte przez wydarzenia, które na zawsze miały zapisać się w historii Niemiec i świata.

Była noc 5 września. Wioskę olimpijską w Monachium spowijały cisza i spokój – większość sportowców spała. Około godziny 4:30 przez płot odgradzający kompleks olimpijski od reszty miasta przeskoczyło 8 mężczyzn ubranych w dresy i niosących materiałowe torby. Pomogła im przy tym grupa kanadyjskich sportowców – z pewnością myśleli oni, że mężczyźni byli jedną z wielu grupek atletów wykradających się z wioski celem spędzenia wieczoru w Monachium a następnie wracającymi nad ranem do swoich kwater. Mężczyźni ci byli w rzeczywistości terrorystami należącymi do palestyńskiej organizacji Czarny Wrzesień. W torbach zaś ukryte były karabiny AK, pistolety TT-33 oraz granaty ręczne. Po przeskoczeniu płotu swoje kroki skierowali w stronę budynku mieszczącego się przy Conollystraße 31. Wybór celu nie był przypadkowy – to właśnie w tym budynku w mieszkaniach numer 1, 2 i 3 zakwaterowana została kadra sportowców izraelskich. Korzystając ze skradzionych kluczy szybko weszli do środka.

Pierwszą osobą która zorientowała się, iż coś jest nie tak był sędzia zapaśniczy Jusef Gutfreund. Ze snu zbudził go odgłos drapania w drzwi mieszkania numer 1, gdzie spali trenerzy oraz sędziowie. Gdy Gutfreund chciał sprawdzić, co się dzieje, zauważył, iż drzwi do mieszkania otwierają się, a na korytarzu stoją uzbrojeni i zamaskowani mężczyźni. Widząc to Gutfreund rzucił się w stronę drzwi, starając się je zablokować. Jego opór został szybko przełamany, ale dało to czas trenerowi sztangistów – Tuwji Sokołowskiemu – na wyskoczenie przez okno i ucieczkę. W stronę napastników rzucił się również trener zapaśników Mosze Weinberg, starając się wyrwać im broń. Jeden z terrorystów postrzelił go jednak w policzek. Terroryści zmusili rannego Weinberga do zaprowadzenia ich do mieszkań, gdzie spali inni członkowie zespołu izraelskiego. Weinberg zaprowadził ich do mieszkania numer 3, kłamiąc przy tym, iż w mieszkaniu numer 2 nie było Żydów. W mieszkaniu numer 3 terroryści wzięli za zakładników 3 sztangistów i 3 zapaśników, których zaskoczyli we śnie. W trakcie prowadzenia nowych zakładników do mieszkania numer 1, Weinberg ponownie zaatakował porywaczy – udało mu się zranić dwóch z nich nim został zastrzelony. Taki sam los spotkał sztangistę Josefa Romano. W zamieszaniu zapaśnik Gad Cobari zdołał wymknąć się terrorystom i uciec przez podziemny parking. Obudzeni przez hałasy w korytarzu sportowcy z mieszkania numer 2 zdołali uciec. Ostatecznie, terroryści wzięli 9 zakładników – trenera strzelectwa Ketaha Szorra, zapaśników Eliezera Halfina i Marka Slawina, sztangistów Dawida Bergera i Zewa Friedmana, szermierza Andre Spitzera, trenera lekkiej atletyki Amicura Szapira, sędziego sztangistów Jakowa Springera i Jusefa Gutfreunda.

Rankiem 5 września wioska olimpijska została otoczona przez monachijską policję. Terroryści, w większości rekrutujący się z obozów dla palestyńskich uchodźców w Libanie, Syrii i Jordanii, wystosowali żądania. Były jasne – domagali się zwolnienia 234 palestyńskich więźniów przetrzymywanych na terenie Izraela oraz zwolnienia z niemieckiego więzienia Ulrike Meinhof i Andreasa Baadera, założycieli lewicowej organizacji terrorystycznej Frakcji Czerwonej Armii. Rząd Izraela prawie natychmiast odmówił udziału w negocjacjach. Rząd RFN przyjął zupełnie inną taktykę, oferując terrorystom okup bądź też wymianę zakładników na wysokich urzędników rządu RFN. Terroryści nie zgodzili się jednak na te warunki. Negocjacje, prowadzone pomiędzy przywódcą terrorystów Lutiffem Afifem (pseudonim „Issa”) a komendantem policji monachijskiej Manfredem Schreiberem, ministrem spraw wewnętrznych Bawarii Bruno Merkiem i ministrem spraw wewnętrznych RFN Hansem-Dietrichem Genscherem trwały praktycznie przez cały 5 września. Ostatecznie, wieczorem terroryści zmienili zdanie. Zgodzili się na opuszczenie terytorium RFN wraz z zakładnikami na pokładzie samolotu, który miał zabrać ich do Kairu. Co prawda rząd Egiptu nie zgodził się na przelot, ale negocjatorzy nie zamierzali tak naprawdę w pełni wykonać woli porywaczy – planowali za to wciągnąć ich w zasadzkę.

Porywacze oraz zakładnicy zostali wieczorem przetransportowani na lotnisko wojskowe Fürstenfeldbruck na zachód od Monachuim na pokładzie dwóch śmigłowców UH-1 Huey Bundeswehry. Na płycie lotniska stał również samolot Boeing 727, mający w teorii zabrać terrorystów i zakładników do Kairu. Po wylądowaniu obu śmigłowców o godzinie 22:30, „Issa” oraz jego zastępca Yussuf Nazzal (pseudonim „Tony”) ruszyli w stronę samolotu i weszli na jego pokład. Po chwili, jednak, obaj wybiegli z powrotem na płytę lotniska, krzycząc coś do swoich towarzyszy, którzy pozostali przy obu śmigłowcach. Wtedy, ze strony wieży kontroli lotów lotniska padł strzał - „Tony”, trafiony w udo, upadł na ziemię. To niemieccy strzelcy rozmieszczeni w wieży kontroli lotów i na płycie lotniska otworzyli ogień do terrorystów. W ciągu kilku minut od niemieckich kul zginęli Ahmed Chic Taah i Afif Ahmed Hamid, którzy pozostali w śmigłowcach, aby pilnować zakładników i pilotów. Pozostali terroryści, zaskoczeni i zdezorientowani odpowiedzieli ogniem na ślepo, skupiając się w dużej mierze na wieży kontroli lotów. W wyniku ich ostrzału zginął niemiecki policjant Anton Fliegerbauer. Strzelanina przybierała na sile z minuty na minutę, zaś około północy na lotnisko dotarły policyjne wozy opancerzone. Ich widok najprawdopodobniej uświadomił terrorystom, iż ich czas dobiegł końca.

Cztery minuty po północy 6 września jednym ze śmigłowców wstrząsnęła eksplozja. Jak się później okazało, jeden z terrorystów (najprawdopodobniej „Issa”) otworzył ogień do związanych w środku zakładników, a następnie wrzucił do środka odbezpieczony granat. Przywódca terrorystów zginął od ognia niemieckiej policji zaledwie kilka minut później. Po chwili jego los podzielił inny terrorysta – Khalid Jawad. W tym samym czasie kolejny Palestyńczyk – najprawdopodobniej Adnan Al-Gashey – zamordował pozostałych zakładników, strzelając do każdego z nich co najmniej czterokrotnie. Niedługo po tym, bitwa na płycie lotniska zakończyła się. Niemieckim policjantom udało się aresztować trzech terrorystów – Adnana Al-Gasheya, Jamala Al-Gasheya i Mohammada Safady'ego. Ostatni z porywaczy – ranny Youssuf Nazzal – zbiegł w stronę parkingu lotniska, gdzie zginął po krótkiej wymianie ognia z niemiecką policją ok. godziny 1:30. Operacja odbicia zakładników zakończyła się całkowitą klęską.

Późniejsze śledztwa i opracowania na temat masakry w Monachium ujawniły szereg kompromitujących i tragicznych błędów ze strony władz RFN, Bawarii oraz działań niemieckiej policji. Wioska olimpijska w Monachium była bardzo słabo strzeżona, kiepsko zabezpieczona i rzadko patrolowana przez policję. Izraelska delegacja, zmartwiona niskim poziomem zabezpieczeń apelowała o przydzielenie dodatkowej ochrony – prośbę tą zignorowano. Po rozpoczęciu kryzysu, monachijska policja i funkcjonariusze Straży Granicznej próbowali już po południu 5 września dokonać próby oswobodzenia zakładników z budynku przy Conollystraße. Funkcjonariusze ci byli jednak nieprzygotowani i nieprzeszkoleni do prowadzenia tego typu działań. Przygotowania do akcji były również transmitowane na żywo przez telewizję, gdyż policja nie usunęła mediów z terenu działań – przez to terroryści mogli w czasie rzeczywistym śledzić niemieckie przygotowania. Po tym, jak porywacze zagrozili zabiciem zakładników, akcję odwołano.

Operacja odbicia zakładników na lotnisku Fürstenfeldbruck również spotkała się z ogromną falą krytyki. Planujący akcję źle oszacowali liczbę terrorystów – bazując na zeznaniach Waltera Trögera, który został wpuszczony przez terrorystów do budynku w celu sprawdzenia stanu zakładników uznano, iż terrorystów było jedynie 4 lub 5. Nawet, gdy przy transporcie na lotnisko okazało się, że jest ich więcej, plan nie został zmieniony. Według planu, w podstawionym samolocie Boeing 727 mieli oczekiwać policjanci przebrani w mundury stewardów i pilotów, których zadaniem było obezwładnienie porywaczy wchodzących na pokład. Policjanci ci byli kompletnie nieprzygotowani do prowadzenia akcji antyterrorystycznych i tuż przed przylotem śmigłowców uciekli z samolotu, nie informując o tym nikogo ze sztabu dowodzenia. W tym momencie przeciwko ośmiu terrorystom pozostało jedynie pięciu strzelców wyborowych rozmieszczonych w wieży kontroli lotów i na płycie lotniska. Strzelcami wyborowymi byli jednak jedynie z nazwy – żaden z nich nie był odpowiednio przeszkolony, a ich wyboru dokonano na podstawie wyników strzelań rekreacyjnych (jeden z funkcjonariuszy, znany jako”Snajper Numer 2” miał później stwierdzić, iż „Jest zdania, iż nie jest strzelcem wyborowym.”). Strzelcy nie byli również odpowiednio wyposażeni – nie mieli na sobie kamizelek kuloodpornych czy hełmów oraz nie wyposażono ich w radia, przez co nie mogli skoordynować działań między sobą czy dowództwem. Ich uzbrojenie stanowiły jedynie karabiny Heckler & Koch G3, których nie wyposażono w celowniki optyczne czy noktowizyjne. Pozycja, w jakiej wylądowały śmigłowce również działała przeciwko nim – wylądowały one pośrodku pasa startowego i z nosami skierowanymi w stronę wieży kontroli lotów. Taka pozycja sprawiła, iż terroryści byli w stanie schować się za lub pod kadłubami maszyn, a strzelcy znajdujący się na płycie lotniska znaleźli się w linii ognia policjantów na wieży kontroli lotów. Strzelcy na wieży nie otrzymali również informacji o tym, gdzie znajdowali się strzelcy na płycie lotniska – w trakcie wymiany ognia od kul strzelców ranny został snajper numer 2 i pilot śmigłowca Gunnar Ebel.

Trójka schwytanych terrorystów osadzona została w więzieniu w Monachium w oczekiwaniu na proces. Do tego, jednak, nigdy nie doszło. 29 października 1972 roku terroryści Czarnego Września porwali lecący z Damaszku do Frankfurtu samolot Lufthansy i skierowali go do Zagrzebia, grożąc wysadzeniem go, jeśli schwytani w Monachium porywacze nie zostaną zwolnieni z więzienia. Niemiecki rząd przystał na te warunki prawie natychmiast. Już o godzinie 21:03 tego samego dnia samolot z zakładnikami i uwolnionymi więźniami wylądował na lotnisku w Trypolisie. Do dziś istnieje wiele teorii mówiących, iż porwanie to było jedynie przykrywką, mającą maskować umowę zawartą rzekomo między Czarnym Wrześniem a rządem RFN – terroryści z Monachium za brak nowych ataków terrorystycznych na terenie Niemiec Zachodnich. Na potwierdzenie tych teorii nie ma jednak jednoznacznych dowodów.

Masakra w Monachium miała jednak również inne konsekwencje. Pokazywała, jak bardzo nieprzygotowane do wojny z terroryzmem były państwa zachodnie. Reakcja była szybka – 17 kwietnia 1973 rząd RFN powołał do życia jednostkę antyterrorystyczną GSG 9 (Grenzschutzgruppe 9), podlegającą Niemieckiej Policji Federalnej. Na jej czele stanął podpułkownik Ulrich Wegener, jeden ze świadków masakry na Fürstenfeldbruck. Jednostka ta przeszła udany chrzest bojowy w nocy z 17 na 18 października 1977 roku, gdy jej operatorzy odbili z rąk porywaczy samolot Boeing 737 Lufthansy, uprowadzony w trakcie lotu z Palma de Mallorca do Frankfurtu i zmuszony do lądowania w Mogadiszu. W roku 1973 rząd francuski powołał do życia jednostkę antyterrorystyczną GIGN (Groupe d'Intervention de la Gendarmerie Nationale), również w odpowiedzi na atak w Monachium. Powstanie nowych jednostek antyterrorystycznych w Europie i rozwój antyterrorystycznych Drużyn Projektów Specjalnych brytyjskiej jednostki SAS (Special Air Service) zainspirował amerykańskiego pułkownika Charlesa Beckwitha do stworzenia amerykańskiego odpowiednika takich jednostek – w roku 1977 w Fort Bragg powstała jednostka SFOD-D, znana również jako „Delta”.

Izraelska odpowiedź na Monachium nie kazała na siebie długo czekać. Już 8 września 1972 roku samoloty Izraelskich Sił Powietrznych dokonały nalotów na bazy Organizacji Wyzwolenia Palestyny w Syrii i Libanie – dokładna liczba ofiar tych nalotów nie jest znana. Niedługo po tym premier Golda Meir zaaprobowała rozpoczęcie operacji „Gniew Boży”. Jej celem było uderzenie w struktury Czarnego Września i Organizacji Wyzwolenia Palestyny, celem zapobieżenia „kolejnemu Monachium”. Operacja ta uważana była również niejako za zemstę za śmierć 11 zakładników. Już 16 października 1972 roku w Rzymie agenci Mossadu zastrzelili Waela Zwaitera, reprezentanta OWP we Włoszech. 8 grudnia w eksplozji bomby zamontowanej pod biurkiem w swoim paryskim mieszkaniu śmiertelnie ranny został Mahmoud Hamshari, reprezentant OWP we Francji. 24 stycznia 1973 roku w eksplozji bomby ukrytej pod łóżkiem w pokoju hotelowym w Larnace zginął Hussein Al Bashir, członek organizacji Fatah operujący na Cyprze. 9 kwietnia 1973 roku izraelscy komandosi dokonali udanego rajdu na kryjówkę OWP w Bejrucie w ramach operacji „Jutrzenka Młodości”. W wyniku szturmu wśród zabitych znalazło się trzech wysokich funkcjonariuszy organizacji terrorystycznych. Byli to Muhammad Youssef al-Najar – dowódca operacyjny Czarnego Września, Kamal Adwan – dowódca operacyjny Organizacji Wyzwolenia Palestyny i Kamal Nasser – członek egzekutywy OWP i jej rzecznik prasowy. Jednym z głównych celów operacji „Gniew Boży” pozostawał jednak Ali Hassan Salameh, dowódca Brygady 17 ruchu Fatah i członek Czarnego Września uważany za „mózg” zamachów w Monachium. W lipcu 1973 roku norweska policja aresztowała w Lillehammer sześciu agentów Mossadu podejrzewanych o zamordowanie Ahmeda Bouchikiego – pochodzącego z Maroka kelnera, błędnie zidentyfikowanego jako Salameha. Pięciu agentów zostało skazanych na kary więzienia, jednak już w roku 1975 zostali zwolnieni i wydaleni z powrotem do Izraela. Przez następne lata Mossad kilkukrotnie próbował dokonać zamachu na Salameha, między innymi w Szwajcarii i Hiszpanii. Ostatecznie, Salameh zginął 22 stycznia 1979 roku w Bejrucie w eksplozji samochodu-pułapki. Operacja „Gniew Boży” miała trwać aż do lat 90. i pochłonąć dziesiątki ofiar.

Można być pewnym, iż wśród celów operacji „Gniew Boga” znaleźli się również trzej ocaleli terroryści z Monachium. Dziś znany jest los tylko jednego z nich – Jamala Al-Gasheya. Po zwolnieniu zaszył się gdzieś w Afryce Północnej – najprawdopodobniej w Tunezji, gdzie być może żyje do dziś. Po raz ostatni Al-Gashey pokazał się publicznie w roku 1999, gdy udzielił wywiadu wykorzystanego w filmie dokumentalnym „Jeden Dzień w Monachium” w reżyserii Kevina MacDonalda. Los pozostałych dwóch porywaczy – Mohammada Safady'ego i Adnana Al-Gasheya – nie jest znany. Według niektórych pogłosek, oboje zostali zabici przez Mossad kilka lat po masakrze. Inne źródła mówią, iż al-Gashey zmarł na atak serca w latach 70., a Safady zginął z rak Falangistów w czasie wojny domowej w Libanie w latach 80. Inna teoria mówi, iż Safady żyje po dziś dzień w ukryciu w jednym z państw arabskich. Prawdy o losie tych ludzi, jednak, najprawdopodobniej nie dowiemy się nigdy.

#kronikakryminalnafranka #historia #historiajednejfotografii #terroryzm #niemcy #izrael #gruparatowaniapoziomu
FrankJUnderwood - Był wrzesień 1972 roku. Oczy świata w tym okresie zwrócone były w d...

źródło: comment_rqW5lKX0nafCFugkf34FOtegiZDPNiIe.jpg

Pobierz
  • 35
@Yossarian82

Bardzo dobry film o tym Spielberga.


Wręcz beznadziejny. Proponuję poczytać książkę której adaptację nakręcił Spielberg (Monachium - Zemsta), widać będzie, jak twórczość poniosła reżysera i scenarzystę i zamiast pokazać, na czym polega izraelski wywiad, powstała ckliwa szopka w hamburgerowym stylu. Przykład?
Gdy Avner z tym drugim znaleźli pierwszą osobę do zlikwidowania:
- W książce - upewnienie się, że to ten człowiek, po twierdzacej odpowiedzi dwa szybkie strzały, zero gadki szmatki, nara.
taka ciekawostka. Ze dwa miesiące temu jadąc w nocy samochodem na antenie RMF FM był ponad półgodzinny reportaż o zamachu na igrzyskach w Monachium. Byłem szczerze zdziwiony, że radio grające taką papkę nada tak ciekawy program. Szkoda tylko, że było to o 4 nad ranem.


@Armo11: Bodaj "Misja specjalna". Uwielbiam to.
@FrankJUnderwood: pamiętam, że ówczesna konstytucja [sic] RFN nie zezwalała na użycie wojska na ulicach, a i był jeden z wysokich rangą wojskowych, który chciał zadziałać na własną odpowiedzialność wprowadzając wyszkoloną jednostkę, jednak nie zezwolono mu. Ponadto jedną z szych dowodzących bezpośrednio akcją, był jakiś bonzo rządowy, który spaprał podobną akcję kilka lat wcześniej (nie odszukam teraz tych info).
@denerwujesie Osobiście wydaje mi się, że raczej większość podwójnych agentów, którzy nowemu państwu nie są już w 100% potrzebni albo są niewystarczająco ukrywani/chronieni, kończą swoją wędrówkę po tym świecie xd