Wpis z mikrobloga

279076 - 301 = 278775

Niedzielna wycieczka do Cieszyna po zdjęcie z "piniondzem", czyli z banknotem 20-złotowym i Rotundą św. Mikołaja, która widnieje na jego odwrocie.

Żeby nie być poszkodowanym na kilometrach, bo ode mnie do Cieszyna jest przecież bliżej, wyjeżdżam o tej samej godzinie co #rowerowykrakow. Udaje mi się z nimi spotkać kawałek za Alwernią, a jadą w składzie @metaxy, @bynon, @Cymerek, @trace_error i cztery niewykopowe osoby, w tym Radek Krupa, który jechał z nami dwa tygodnie wcześniej do Warszawy. Po kilku minutach dołącza do nas Pan Kurier - @Hinol.

Lecimy DW780, wiaterek w plecy, jest przyjemnie i już całkiem ciepło. W Libiążu @trace_error obiera swój kierunek na powrót WTR-em do Krakowa, ale już chwilę później dołącza do nas Marcin, mój znajomy z Czwartkowej Rundy. Jedziemy na Pszczynę, z jednym małym postojem, którego powodem była zgubiona część aparatu @bynon'a. Niestety nie znalazła się... Przed Pszczyną przygarniamy do peletonu @Marcin_od_Tribana i jego "koleżankę" ( ʖ̯), którzy jadą do Karwiny, a już w mieście na rynku czeka na nas @emtei. Jego lewy pedał postanowił zacząć żyć własnym życiem, więc kilka minut zajmuje nam znalezienie go i nakłonienie do dalszej współpracy.

Jedziemy w kierunku południowo-zachodnim i wiatr daje o sobie coraz mocniej znać, wiejąc prosto w twarz. Na rynku w Strumieniu spotykamy @pe__pe (w relacji @metaxy'ego jest błąd, gdzie tam jeszcze do Zebrzydowic), a chwilę później na Orlenie czeka na nas @pjib. Teren coraz mocniej pofałdowany, więc na górkach trzeba czekać na ludków ze słabszą nogą. Kilkunastoosobową grupą dojeżdżamy do czeskiej Karwiny. Fotki na rynku, @Marcin_od_Tribana i "koleżanka" zostają oglądać Czeszki, a parę km za miastem @pe__pe skręca do siebie.

Odcinek pomiędzy Karwiną, a Czeskim Cieszynem, mimo iż płaski jak stół, był chyba jednym z najtrudniejszych w mojej szosowej karierze. Wiatr tak niesamowicie przybrał na sile, że wręcz zatrzymywał w miejscu. Na stacji przed miastem dołączają do nas tata i brat @bynon'a (brat jeździ na poziomym rowerze). Przejazd przez czeską stronę Cieszyna nie przysparza większych emocji, a zaraz za mostem wjeżdżamy na teren parku zamkowego, gdzie znajduje się główna atrakcja tego dnia. Zdjęcie z banknotem na tle rotundy może i oklepane, ale mieć go trzeba i basta.

Przejazd przez miasto lekko komplikują nam przeprowadzane tam tego dnia zawody w miejskim downhillu. Jako że jesteśmy mniej więcej w połowie trasy, wypadałoby coś zjeść. Pomysł z wizytą w normalnej restauracji porzuciliśmy na rzecz sprawdzonej już wielokrotnie "wykwintnej jadłodajni" spod znaku McD. Odpowiednio posileni niezdrowym fastfoodem ruszamy w drogę, która biegnie przez Skoczów w stronę Bielska-Białej. Z racji bliskości Beskidów Śląskiego i Małego, teren znacznie już pagórkowaty i co jakiś czas robimy krótką pauzę, żeby cała grupa się zjechała.

Nie będę się zbytnio rozpisywał o zakazie handlu w niedziele i jego wpływie na takie rowerowe, długodystansowe wycieczki jak nasza, bo musiałoby tutaj paść sporo niecenzuralnych słów. Jeśli na dystansie kilkudziesięciu kilometrów nie znajdujemy choćby jednego czynnego sklepu i trzeba prosić ludzi o wodę z kranu, to na usta cisną się słowa, że "w Polsce jak w lesie". Albo i ta druga część cytatu...

Oznaki cywilizacji znajdujemy dopiero na stacji benzynowej niedaleko Energylandii w Zatorze. Gdyby nie ten postój, to miałem już w głowie nieśmiały plan porzucenia dokrętki do trzystu i wrócenia do domu najkrótszą drogą. Na szczęście jak się człowiek napije zimnej Coli i zje coś słodkiego, to głupie pomysły od razu znikają. Jadę więc z krakusami aż do Łączan, gdzie rozdzielamy się każdy w swoją stronę. Od tego momentu aż w zasadzie pod sam dom wieje mi już tylko w plecy. Cóż za cudowna odmiana po całym dniu niesprzyjających okoliczności wiatrowych. Trasę udało mi się wymierzyć idealnie i nie musiałem nic dokręcać, skoro trójka z przodu zagościła na liczniku.

Wspaniała to była trasa, nie zapomnę jej nigdy. A czego sobie życzę w następnej? Tego samego co w tej. Zwiedziłem nowe miejsca, jeździłem ze znajomymi, których bardzo lubię i przyjemnie się zmęczyłem.

#mortalszosuje - mój tag z opisami dłuższych przejazdów

#rowerowyrownik #szosa #wykopcanyonclub #100km #200km #300km (nr 1)
Mortal84 - 279076 - 301 = 278775

Niedzielna wycieczka do Cieszyna po zdjęcie z "pi...

źródło: comment_riKwY7toAAlfWkjig8Kdb3iTQqqaJN0N.jpg

Pobierz
  • 12
Jeśli na dystansie kilkudziesięciu kilometrów nie znajdujemy choćby jednego czynnego sklepu i trzeba prosić ludzi o wodę z kranu, to na usta cisną się słowa, że "w Polsce jak w lesie". Albo i ta druga część cytatu...


@Mortal84: Amen!