Wpis z mikrobloga

@binturong: Bo w polsce mamy taki zwyczaj, że pytamy z grzeczności, chociaż wcale nie mamy na coś ochoty. Np. spotykasz dawnego znajomego i on proponuje ci piwo, to odpowiadasz, że jeszcze się zgadacie, choć oboje dobrze wiecie, że nigdy się to nie stanie. ;)
@Nymfie: Ja wychodzę z założenia, że jak ktoś zaprasza na pierwszą randkę to powinien zapłacić, na każdej kolejnej płaci się za siebie, a już w szczególności, gdy to już trochę trwa, ale jak ktoś sam zechce za siebie płacić to dlaczego mu tego nie odmówić? Już to jest pewna forma zaangażowania.
A co w tym dziwnego? jak zapraszam gdzies kogos to zazwyczaj stawiam, pozniej ta osoba moze sie odwdzieczyc - uwaga, dotyczy to tez kolegow na wodeczke. Chyba, ze propozycja wyszla od kogos innego. I wy sie dziwicie, ze nie bzikacie
@Marakuja Mam dokładnie tak samo ze znajomymi. Zapraszam koleżankę na kawę i plotki to mówię że stawiam i zazwyczaj na kolejnym spotkaniu to ona płaci ( Mam jedną znajomą która ma krucho z kasą to spotykamy się w domu żeby nikt nie czuł się niezręcznie ). Mój niebieski za to na początku zawsze nalegał ze płaci i mnie to trochę krępowało. Na szczęście po jakimś czasie mu przeszło i płacimy na zmianę