Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Piszę z anonima, bo nie chcę by mnie znajomi poznali.

Ostatnio robiłem z różową u nas w domu imprezkę. Generalnie jestem introwertykiem ale słabo by zostać samemu na świecie. Z racji, że nie było u nas imprezy chyba nigdy, to zaprosiliśmy znajomych - grill zaczął się o 17 u nas w ogrodzie i szczerze mówiąc liczyłem, że 23-24 pójdę spać. A tu dupa. Ludzi nie wypada wyganiać ale siedzieliśmy do 4 nad ranem, tylko jedna para się zmyła po 22. Ogólnie to było już jasno, w zasadzie już po 2 w nocy było widać pierwsze objawy wstającego dnia. Ja kładąc się o 4 do łóżka nie byłem w stanie już zasnąć, małżonka zresztą też. Cała niedziela do dupy i to mimo totalnego braku kaca, bo jako gospodarze nie piliśmy zbyt wiele nie żałując oczywiście znajomkom. Jeszcze jedna para chciała u nas zostać, więc z grzeczności zaproponowaliśmy nocleg wszystkim ale pozostali wsiedli w taksówki i pojechali i tylko ci jedni znajomi zostali - jak poszli spać o 4 to wstali o 14 zachwyceni i wypoczęci, komplementując nasze materace w gościnnym.

I tak sobie myślę, że nie ogarniam jeszcze bądź co bądź młodych ludzi (wszyscy lvl 24 - 29) - jak można tak zarwać nockę? Odespałem dopiero z niedzieli na poniedziałek ale cały weekend #!$%@? do kosza. Nie żebym nie spędził miło czasu ale po 23 zrobiło mi się już nudno i zacząłem być zmęczony, mój euforyczny humor i radość zaczęły zastępować znużenie i zamknięcie w sobie. Stałem się cichy, już nie prowadziłem rozmowy, raczej słuchałem i się uśmiechałem. Nawet jak ludzie wybuchali śmiechem to chciało mi się po prostu spać i jakoś tak powściągliwie mi to szło. Apogeum zmęczenia przyszło o 1-2 w nocy. Byłem skłonny zasnąć z łbem na stole jak bym zapił się na umór. To taka "moja godzina", jeśli wtedy nie pójdę spać to w zasadzie mogę sobie już odpuścić spanie tej nocy. Pewnie siedzi to w głowie.

Ludzie bawiili się świetnie, docierały głosy, że było "epicko" (faktycznie większość się ładnie upiła bo wódki jeszcze z wesela zostało mi sporo, także było co pić) i tylko ja jako gospodarz z różową stwierdziłem - "idź pan w #!$%@?".

Nie ogarniam jak można nie chcieć spać po 1 w nocy i ogólnie imprezować do tak późna. Kilka razy zdarzyło mi się wracać po 4 do domu, jak miałem 18 lat to mi to tak bardzo nie przeszkadzało, chociaż pamiętam że zawsze byłem wściekły, że noc już poszła w niepamięć i dzień będzie z gatunku tych "byle do końca". Nigdy nie piłem na umór, nie odcinałem filmu, nie przynosili mnie kumple zarzyganego i nieprzytomnego. Nie ogarniam. Chyba jestem mentalnie już po 40. Idealnie byłoby dla mnie grill od 17 do 22 i heja banana idziemy do domu. Tylko nie ładnie wypraszać ludzi czy jako gospodarz po prostu iść spać.

Takie siedzenie do nocy u ludzi z przedziału 20-30 lat to normalka i ja jestem marudą, czy to ja mam takich wyjątkowych znajomków. Pociesza mnie tylko to, że kobietę sobie wybrałem taką samą nudziarę jak ja.

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: kwasnydeszcz
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy dla maturzystów
  • 19
@AnonimoweMirkoWyznania a ja cię rozumiem, opie. 31 lvl i w zasadzie od kilku lat mam podobnie.
Gdy miałem 18-24 lata często zdarzało mi się imprezować do samego rana i nawet to lubiłem, często byłem ostatnim, który został z kieliszkiem o 5 nad ranem, a odsypianie niedziel na kacu nie było problemem.
Nie wiem czy to kwestia wieku, czy uregulowanego trybu życia tak wpłynęła na przemianę, bo odkąd mam regularną pracę, to szkoda
@AnonimoweMirkoWyznania: ze znajomymi praktykujemy prosty sposób - jak ktoś organizuje imprezę to określa godziny. Więc ty mógłbyś napisać - zapraszam na imprezkę grilla, która odbędzie się w godzinach 17-22.
Przy czym moje towarzystwo jest bardzo szczere, nikt nie miałby problemu powiedzieć że "idziemy spać, a wy powinniście iść do domu" (było kilka takich sytuacji i nikt kija w dupie nie miał). Także polecam spróbować.
@AnonimoweMirkoWyznania to jest zupełnie normalne, że człowiek bardziej ceni sobie dobre samopoczucie niż wydluzane posiadówy. Na szczęście mam podobnych sobie znajomych i nawet sylwestra kończę zazwyczaj kolo 1 XD
Wolę po prostu wstać następnego poranka wcześniej i mieć więcej dnia w którym mogę zrobić masę fajnych rzeczy.
@AnonimoweMirkoWyznania: Są takie imprezy, gdzie poranek się zbliża, a człowiek chciałby żeby ta noc trwała jeszcze z 12 godzin, a czasem dwie godziny to jest aż za dużo, gdy atmosfera jest #!$%@?. Też nie lubię sztucznego przedłużania imprez, ale mając te dwadzieścia kilka lat nie można być takim mentalnym dziadkiem. Jeszcze zdążysz się wyspać, korzystaj pókiś młody.