Wpis z mikrobloga

#anonimowemirkowyznania
Jakieś czas temu, wyprowadziłem się ze swojego rodzinnego miasteczka by zamieszkać ze swoim #rozowypasek w mieście, w którym ona obecnie studiuje. I tak po 4 latach w swojej poprzedniej pracy złożyłem wypowiedzenie. Wcześniej pracowałem w średniej wielkości firmie jako stolarz meblowy. Pomimo typowych pracowniczych narzekań co jakiś czas, pracowało mi się całkiem przyjemnie. Zgrani ludzie, robota bez ciśnienia, nigdy nie było problemów z hajsem czy urlopem. Zacząłem się rozglądać za pracą w podobnej branży w większym mieście. Jako, że miałem już pewne doświadczenie w tym fachu myślałem, że nie będzie tak źle.

Rozsyłam cv, jest telefon, jadę na rozmowę. Właściciel gość przed 30tką, typowa gadka jaka to firma nowoczesna i rozchwytywana na rynku, że zamówień pełno, że praca 8 lub 10h dziennie, wolne weekendy, na początek umowa na najniższą krajową, ale reszta pod stołem. Po pierwszych 2 tygodniach pracy możliwa podwyżka zależnie od moich umiejętności i normalniejsza umowa . Kombinacje od początku, ale myślę sobie co tam, spróbuję, najwyżej zrezygnuję. Prócz mnie pracowały tam jeszcze 3 osoby, biuro i szef.

Przez pierwsze 3 tygodnie na moje pytania odnośnie podpisania umowy słyszę tylko, że "jutro/po weekendzie/za 3-4 dni będzie". Pytam gościa który pracuje już tam od paru miesięcy na centrum cnc jak się sprawa ma, a ten mi mówi że przez cały ten czas robi na czarno, ale z wypłatami nie ma problemu. No #!$%@?. W całej firmie umowę ma tylko 3 pracowników nie licząc 2 dziewczyn z biura - główny majster, starsza pani (jest matką szefa, która figuruje w papierach jako właściecielka firmy a jest zwykłą sprzątaczką xD) i szef (który pewnie figuruje jako zwykły robol, chodziły słuchy, że to po to by unikać alimentów xD).

Ok myślę, #!$%@?, rezygnuje. I tu przegrałem sprawę. Zamiast od razu zrezygnować z tej patologii postanowiłem dopracować sobie jeszcze 1,5 miesiąca u janusza. Dlaczego? Po 1,5 miesiąca miałem wakacyjny wyjazd ze swoją dziewczyną, a potem kolejną przeprowadzkę na inne mieszkanie. Doszedłem do wniosku, że tyle wytrzymam i nie będę musiał szukać kolejnej pracy gdzie chwilę po zatrudnieniu musiałbym wziąć od razu urlop żeby to wszystko sobie poukładać. A tak będę miał wolny miesiąc i na wakacje i na organizacje przeprowadzki.

I zaczęło się. Janusz wygrał przetarg na produkcję mebli dla jednej z większych uczelni w Krakowie. Przetarg na 200tys, meble wszelkiego rodzaju liczone w dziesiątkach i czas na realizację, produkcję, montaż i odbiór lekko ponad miesiąc. I to wszystko na barkach 3 pracowników (sprzątaczki nie liczę). W międzyczasie brał jeszcze innych ludzi na czarno, ale ci odchodzili po paru dniach, góra 2-3 tygodniach. Od początku było wiadomo, że to nie ma prawa się udać. I tak zaczęło się #!$%@? po 11-15h dziennie.
Dodatkowo janusz projektując meble do ok 20 różnych pomieszczeń nie rozdzielił je na pokoje tylko wrzucił w "1 plik", tak że centrum cnc wycinało pomieszane części do poszczególnych mebli, przez co czas na ich skompletowanie rozciągnął się ponad normę (żeby nie marnować płyt hehe). Oczywiście to, że nie wyrabialiśmy z zamówieniem to wyłącznie wina pracowników. Wymyślił że trzeba nas zmotywować i zaproponował premię – 2% od ceny przetargu do rozdziału na pracowników jeśli wyrobimy się w czasie. Dodając do tego że może nam się wydawać, że to mało ale w skali roku uzbierało by się ze 3k xD. Myślałem że skisnę. Za jego plecami każdy wielce zażenowany, ale nikt w twarz mu słowa nie powiedział. Nie liczyłem na żadne premie, bo i tak wkrótcę mnie tu nie ma, więc w sumie miałem #!$%@? i słuchałem tego bełkotu bez większych emocji.
Najlepsze było to że gość był niesamowitym chamem i wulgarną amebą i często dawał temu upust. Przy gadce motywacyjnej mówił cyt: "Bo wszyscy mamy #!$%@?! Wszyscy mamy #!$%@?! I co robimy?! Dupczymy baby! A jak dupczymy to jesteśmy prawdziwymi chłopami! A chłopy mają ROBIĆ!" xDDD Gość 28 lat.
Często wybuchał napadami agresji i darł ryja do ludzi. W sensie tak naprawdę darł ryja. O to że się obijamy jak on nie patrzy, że ktoś przy pracy popełnił błąd i trzeba poprawiać, że drzwi do socjalnego uchylone a nie zamknięte, że śmieci się nazbierały w koszu. Przynajmniej 2 razy w tygodniu wyglądał jak nabuzowany beta samiec któremu zaraz pęknie dupa. Dodając do tego tony prymitywnego seksizmu (jego wypowiedzi na temat kobiet głównie ograniczały się do tego, że te dają na lewo i prawo i nie można im ufać) wyłaniał się wizerunek życiowej stulei z za bardzo wybujałym ego, która jakimś cudem się czegoś dorobiła.
Pierwsza wypłata ok. Jeszcze tylko trochę męczarni. Drugi miesiąc dobiega końca, oczywiście nie wyrobiliśmy się na odbiór przetargu i zaczęto mu naliczać kary. Często dały się słyszeć teksty jaki on biedny, sam mówił że nie wie skąd ma wziąć pieniądze na wypłaty (co nie przeszkadzało w zamawianiu materiału i robieniu w międzyczasie mebli do swojego prywatnego domu). Na 2 dni przed odejściem z tej gówno pracy nie wytrzymałem. W czasie montażu na uczelni szef #!$%@?ł się do mnie, że zbyt długo mi schodzi z montowaniem kuchennych szafek w jednym pomieszczeniu i zaczęły się jego pyskówki w moją stronę. Że nie potrafię sobie z tym poradzić i mam się wziąć za coś innego, bo to porażka w moim wykonaniu (wcześniejsze 3 kuchnie, które sam montowałem były bezproblemowe, ale teraz okazuje się, że to #!$%@? i nie potrafię). I tak od słowa do słowa napięcie rośnie.

W końcu nie wytrzymałem. Mówię że mam gdzieś tą jego gówno firemkę i jego stosunek do pracowników i że odchodzę. Biała gorączka over 9000. Krzyk, że jak chce to mogę już odejść. - O niczym bardziej nie marzę. Jebnąłem robotą, wyszedłem z uczelni, wróciłem na zakład przebrałem się i pojechałem do domu. Na odchodne dostałem tylko tekst, że po wypłatę mam się zgłosić do 5tego.
W międzyczasie zamieniłem ostatnie 2 słowa z majstrem, gościem od cnc, nowym kolesiem i Gruzinem, którzy pracowali tam na czarno od 2tyg. Wszyscy jak jeden mąż (prócz Gruzina bo nie rozumiał po polsku), że mam rację, że szef #!$%@?, że musi to być zajebiste uczucie olać to i po prostu wyjść. No spoko, ale jakoś nikomu nie paliło się pójść za mną i znając życie pewnie dalej tam pracują.
Tak czy siak mija weekend dzwonię do janusza, żeby umówić się na odbiór pieniędzy. Zero odzewu, nie odbiera, nie oddzwania, nie odp na smsy. I tak parę dni. Chciałem się umówić na konkretną godzinę bo wiedziałem że na chybił trafił mogę się z nim rozminąć jeśli będzie akurat gdzieś w terenie. W końcu jadę pod zakład – szefa nie ma, tel ciągle głuchy -- Przyjeżdżam następnego dnia o 6 rano – wtedy na pewno będzie. Jest. Przekazuje mu listę godzin.

I tu zaczyna się kolejne #!$%@?. Zaczyna tekstem, że go oszukałem(!!!) . Że mówiłem że mam doświadczenie w pracy na stolarni, ale on widział ostatniego dnia, że sobie nie radzę i z tego względu nie zapłaci mi sumy na jaką się umawialiśmy (i jaką miałem w pierwszym miesiącu) tylko obniży mi stawkę godzinową(!!!).

Gość który:
- zatrudnia ludzi na czarno, bez umów.
- nie płacąc obowiązujących składek i świadczeń.
- bez obowiązkowych badań lekarskich.
- bez szkolenia bhp.
- łamiący kodeks pracy i prawo.
- wymagający od pracowników pracy po średnio 12h dziennie przez 6 dni w tygodniu.
- zmieniający stawki pracownikowi w dniu wypłaty bez wcześniejszego powiadomienia.
- śmiejący się z kary 15k od inspekcji sanitarnej za niedostosowaną łazienkę zakładową.
- w firmie której właścicielką jest sprzątaczka a nie faktyczny właściciel.
- i która to firma figuruje w sieci pod 3 różnymi adresami, ale żaden z nich nie jest adresem faktycznego zakładu.
I taki gość mówi mi że to JA jestem OSZUSTEM! No #!$%@? (°°

W taki sposób złodziej okradł mnie na parę stówek ciężkiej pracy. Zdaję sobie sprawę, że dużo w tym mojej winy. Zamiast od razu #!$%@?ć janusza, zgłosić go do odpowiednich organów i odejść, zostałem. Na dodatek nie mam żadnego papierka, że w ogóle tam pracowałem. Kajam się, nigdy więcej nie popełnię podobnego błędu. Mam nauczkę na przyszłość.

Zastanawiam się jeszcze jak najlepiej to dalej rozegrać. Wysłałem do janusza list polecony za potwierdzeniem odbioru z przedsądownym wezwaniem do zapłaty zaległej dla mnie kwoty. A nuż trochę się obsra i zapłaci. Ale z tego co widzę od paru dni zostawione zostało awizo i list jest do odbioru w placówce pocztowej niedaleko zakładu. Nie sądzę żeby został w ogóle odebrany.

W drodze są też zgłoszenia do PiP'u, mogę pozostać anonimowy, ale jaką mam pewność czy taka kontrola cokolwiek dała. A nie mam ochoty bawić się z tym pajacem na drodze sądowej.
Prócz PiP'u jest jeszcze jakiś sposób jak najlepiej dosrać złodziejowi i tej patologicznej firmie?
Dla poczucia sprawiedliwości, może trochę z zemsty. Ot tak, po prostu by w Polsce żyło się lepiej ( ͡° ʖ̯ ͡°)

#januszebiznesu #praca #stolarnia #oszusci #pracbaza #patologiazmiasta #krakow

Kliknij tutaj, aby odpowiedzieć w tym wątku anonimowo
Kliknij tutaj, aby wysłać OPowi anonimową wiadomość prywatną
Post dodany za pomocą skryptu AnonimoweMirkoWyznania ( https://mirkowyznania.eu ) Zaakceptował: Eugeniusz
Zua
Dodatek wspierany przez: Wyjazdy studenckie - bogata oferta przez cały rok
  • 9