Aktywne Wpisy
Nullek +86
Spełniłem swoje małe marzenie (。◕‿‿◕。)
Niby tylko golfik ale i tak bardzo się cieszę (ʘ‿ʘ)
Niby tylko golfik ale i tak bardzo się cieszę (ʘ‿ʘ)
Taki temat: jaka technologia jest dzisiaj powszechna, nie wyobrażasz sobie bez niej dzisiejszego życia, a w 2010 roku nie była jeszcze codziennością lub była całkowicie nieznana?
Dla mnie top to android auto/apple carplay. W 2010 nawigacja była na osobnym palmtopie albo w formie 3" ekranu w samochodzie, aktualizacje kosztowały po 1000zł, a dla pozostałych była mapa papierowa. Dzisiaj już w większości bezprzewodowy carplay z google mapami online, yanosikiem i muzyką yt/spotify to
Dla mnie top to android auto/apple carplay. W 2010 nawigacja była na osobnym palmtopie albo w formie 3" ekranu w samochodzie, aktualizacje kosztowały po 1000zł, a dla pozostałych była mapa papierowa. Dzisiaj już w większości bezprzewodowy carplay z google mapami online, yanosikiem i muzyką yt/spotify to
Borgward IV został przyjęty do uzbrojenia armii niemieckiej w 1943r. jako SdKfz 301, był opracowany i produkowany w firmie Borgward w Bremie. Posiadał z przodu urządzenie mocujące do kadłuba specjalny ładunek o bardzo dużej sile rażenia. Prostopadłościenna skrzynia, nachylona i zwężająca się ku przodowi, w której mieściło się ok. 500 kg trotylu. była odczepiana przy pomocy specjalnej dźwigni. Po podjechaniu do umocnienia, kierowca uwalniał skrzynię, która zsuwała się po pochylonym pancerzu i odjeżdżał do tyłu jednocześnie uruchamiając zapalnik czasowy.. Eksplozja następowała również w trakcie próby otwarcia pokrywy ładunku -zapalnik mechaniczny natychmiastowego działania, jak i zdalnie..
"Błędy popełniali wszyscy"
Feralnego dnia około godziny 11:00 polskie punkty obserwacyjne dały znać, że od Nowego Zjazdu zbliżają się dwa czołgi, kierujące się na Plac Zamkowy. Prawdopodobnie mało kto zauważył, iż jeden z pojazdów był dużo mniejszy od drugiego, nie posiadał uzbrojenia: działa, ani karabinów maszynowych. Dziś wiemy, iż był to niemiecki transporter ładunków Borgward B IV, wyglądem zewnętrznym zbliżony bardziej do tankietki, niż do czołgu. Drugi, dużo większy pojazd, to zapewne działo pancerne StuG 40 Ausf. G SdKfz 142/1. Według niektórych relacji, mniejszy pojazd na stanowiska podprowadzało nie jeden, ale dwa większe działa StuG 40.
Gdy na pancerzu pojazdu pojawiły się niemrawe płomienie powstałe od butelek z benzyną, z wnętrza wyskoczył kierowca i biegnąc pod ścianami zrujnowanych kamienic zdołał umknąć w stronę Krakowskiego Przedmieścia. W tym momencie zaczęło powoli docierać do powstańców, że zdobyli "czołg", co było dla nich wydarzeniem bardzo rzadkim.
Do płonącej maszyny dobiegli żołnierze z kompanii "Harcerskiej", "Anny" i z Oddziału Specjalnego "Juliusz", którzy ugasili pożar i spenetrowali wnętrze pojazdu. Okazało się, że "czołg" nie posiadał żadnego uzbrojenia. Odkryto jedynie "intrygujące instalacje elektryczne" - jakby "rozbudowaną radiostację".
Na polecenie kpt. "Gustawa", zastosowano pewne środki ostrożności - wycofano załogę o kilkadziesiąt metrów dalej. Jednak przez kilka godzin nic się nie działo podejrzanego z pojazdem, Niemcy nie przejawiali aktywności i powstańcy uznali tę ostrożność za przesadzoną i wręcz zbyteczną.
Około 17:30 powstańcy, wbrew zakazowi swego dowódcy, uruchomili pojazd wprowadzając go przez częściowo w tym celu rozebraną barykadę przy ul. Podwale. Do prowadzenia pojazdu sprowadzono kierowców-pancerniaków z kompanii motorowej "Orląt". Byli to: strz. "Cymbo" Zygmunt Salwa i sierż. "Szczawiński" Henryk Paczkowski.
Droga zdobytego pojazdu wiodła Podwalem do ul. Kapitulnej, następnie ul. Piekarską, Zapieckiem, aż do kwatery mjr. "Roga" na Rynku Starego Miasta.
Po skręceniu w ul. Kilińskiego, transporterowi znowu przejazd zatarasowała niewielka, około metrowej wysokości barykada. Gdy trochę ją rozebrano kierowca "czołgu" postanowił spróbować pokonać przeszkodę. Kiedy pojazd znajdował się na szczycie barykady z jego przodu odpadł ładunek. Osoby towarzyszące pojazdowi sądząc, że skrzynia stanowi integralną część pojazdu, próbowały podnieść ją i z powrotem zamontować na przedzie pojazdu. W spuszczonej skrzyni uruchomiony został jednocześnie zapalnik czasowy, ustawiony na taki okres czasu, teoretycznie pozwalający na wycofanie się Borgwarda, ok kilku minut.
Pchor. "Orion" Ryszard Maciejewski z kompanii szturmowej "Wigier" oglądał przejazd tankietki z balkonu budynku przy ul. Kilińskiego 1. Widząc przy pojeździe wielki tłum, odwrócił się do "Bartka" Janusza Łapińskiego i rzekł:
Po jego słowach nastąpiła eksplozja. Siła wybuchu była tak wielka, że fragmenty ludzkich ciał i rozbryzgi krwi pokryły ściany kamienic na wysokości nawet do trzeciego piętra, w odległości kilkudziesięciu metrów od centrum eksplozji. Ponadto zniszczeniu uległy górne piętra ministerstwa i część domów po przeciwnej stronie ulicy. Na domiar złego w bramie przy Kilińskiego 3 wybuchł pożar zmagazynowanych tam butelek z benzyną. Wypalony kadłub pojazdu został odrzucony wybuchem na odległość kilkudziesięciu metrów, a szczątki ludzkie znajdowano nawet kilkaset metrów od miejsca eksplozji.
Według niektórych źródeł zginęło ponad 300 osób, a rannych była podobna liczba. Początkowo spekulacje o czołgu pułapce okazały się być serią nieprzemyślanych i brawurowych działań powstańców, którzy przyćmieni zostali euforią nieznanego zdobytego pojazdu. Być może na skutek jakiś defektów, kierowca nie spuścił skrzyni z ładunkiem wybuchowym i nie odjechał. Także ostrzał niemiecki utrudniający dwa pierwsze rozpoznania tankietki, potwierdza, iż nieprzyjacielowi chodziło o to, by pojazd pozostał przy barykadzie. Prawdopodobnie nie zadziałało także odpalenie ładunku drogą radiową - dla Niemców to było także pierwsze (lub jedno z pierwszych) użycie tego typu broni przeciw powstańczej Warszawie.
#powstaniewarszawskie #historia #iiwojnaswiatowa #2wojnaswiatowa #zdjeciazwojny #fotohistoria #ciekawostki #ciekawostkihistoryczne #1944 #historiajednejfotografii