Wpis z mikrobloga

@Reepo: Na śląsku juz jest kilka miast gdzie coś takiego działa. #!$%@?ówka straszna, ale naprawdę na stacji czy mecie nie da się kupić alkoholu. Oczywiście jak masz znajomości albo wyglądasz na ziomka to są miejsca gdzie kupisz, ale jak mi ostatnio babeczka #!$%@?ła 5 dyszek za pół litra soplicy malinowej to przetrzeźwiałem w momencie.
@Reepo: To że legalnie można pić w wyznaczonych miejscach to wiem, akurat te informacje śledziłem ;) Ale zakazu sprzedaży nie przegłosowali jeszcze - i to tylko na Starym Mieście, a nie w całym Wrocławiu:

Najprawdopodobniej pod koniec sierpnia wrocławscy radni pochylą się nad projektem uchwały, która wprowadza zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach na Starym Mieście między 22 a 6 rano.
@Reepo: Rozmawiałem kilka dni temu z gościem, który prowadzi spożywczo-monopolowy przy Wyspie, od strony Bema (charakterystyczny sklep Kubuś). No i pytam go o ten zakaz, to mówi że trochę go to wali, ale w weekendy to poczuje stratę w sprzedaży między 22 a 24. Z kolei za absurd uznaliśmy, że z drugiej strony Wyspy może sobie działać Carrefour, bo już jest poza strefą. Jak zwykle w imię wyższego dobra ktoś dostanie
@muateusz: nie, po prostu ta konstrukcja logiczna jest gówno warta jako argument. Nie wnosi zupełnie nic do dyskusji, a można ją zastosować i do jakiegoś średnio uciążliwego zakazu jak i do dyktatury. "Komuna też była zła, ale jakoś się żyło." Widzisz jakie to proste? Zero treści, zero argumentów.
@utopjec: Zauważ, że w naszym kraju alkoholizm jest bardzo popularny. Mieszkałem w Finlandii ponad dwa lata, za dwa miesiące przeprowadzam się tam na stałe. Ale do czego dążę, to Finowie piją jeszcze więcej niż Polacy (więcej w skali całego kraju, nie jednostki, lecz z tym i tak różnie bywa) i z tego co zauważyłem w tych dwóch "światach" utrudnienie dostępu do alkoholu jednak pomaga/coś daje. Głupi przykład - Gdyby narkotyki były
@muateusz: Rozumiem Twój punkt widzenia, ale jest to załatwianiem sprawy od dupy strony. Sam miałem głupią sytuację w Rydze. Udało się znaleźć sklep z browarem, wybieram sobie na spokojnie, nie spiesząc się, robiłem zamówienie dla całej ekipy. Jakież było moje zdziwienie, gdy okazało się, że od 3 minut nie sprzedają alkoholu. Nie miałem pojęcia, że mają jakiś zakaz. Trzy minuty wcześniej mogłem kupić dowolną ilość, po 3 minutach jestem wg państwa
@utopjec: Masz dużo racji, bardzo dużo i większość racji jest Twoja. Ale to wszystko też zbyt pięknie brzmi. I oczywiście patrząc na skalę problemu alkoholizmu, to nie jest wyjście i to prawda, że trzeba skonfrontować się z tym w inny sposób niż ograniczając. Ale moim zdaniem taka decyzja może choć trochę pomóc, ograniczenie dostępu to też pewien sposób, a raczej cząstka pewnego sposobu, że pozwolę się wyrazić w ten sposób. Jak
@muateusz: ludzie nie piją dlatego, że akurat sklep jest otwarty, powody ich picia są zupełnie inne. Oczywistość, ale trzeba walczyć z powodami, a nie doraźnie wpływać. Co z tego, że ktoś nie będzie pił po 22, jak się urżnie o 18? To zupełnie nic nie zmienia w sytuacji alkoholików przecież.

Koło mnie pili pod monopolowym cały dzień. Zamknięcie sklepu właścicielka przesunęła z 23 na 22. Zmieniło to to tylko tyle, że
@utopjec: Racja. Ale i tak myślę, że to w pewnym stopniu ma na to wpływ, bardzo znikomym, ale zawsze jakiś. Nie mówię, że to remedium i powstrzyma ludzi od picia. No i mądrego to i miło posłuchać :)