Wpis z mikrobloga

via Wykop Mobilny (Android)
  • 88
O ja jebe, co za robactwo xD

Idę sobę z wózkiem po łerle merle. W wózku kosz na śmieci.
Zostawiam wózek przy alejce, bo ciasno i nie będe jak plebs się pchać bez potrzeby, i idę wgłąb coś oglądać.
Wracam za 2 minuty, chwila konsternacji, myślę że już mi mózg wyprało od tego mikrobloga.
Wózek znikł ( _)


W tym momencie uruchomił się we mnie Kojak.
- Myśl jak złodziej - pomyślałam.
Wyłączyłam więc myślenie i poszłam dalej.
Dwie wysepki dalej, widzę pudło z moim skrupulatnie wyselekcjonowanym, spośród miliona porysowanych i powgniatanych egzemplarzy, koszem.
Pierwszy sukces.
Co dalej? Wracać na początek sklepu? Brać nowy wózek? Okraść przypadkowego, nieostrożnego zakupowicza?
Nie. Mam swoje zasady. Nie dam się ruchać bez pozwolenia.
Prę do przodu w poszukiwaniu mojego wózka. Wózka, takiego samego, jak setki innych wózków w tym sklepie, jednak... To jest mój wózek, jest wiele wózków jak ten, ale ten jest mój. Mój wózek jest moim najlepszym przyjacielem. Jest moim życiem. Muszę go ujażmić, tak jak muszę ujażmić swoje życie. Beze mnie jest bezużyteczny, bez mojego wózka, ja jestem bezużyteczna.
Oglądam każdy wózek. Staram sobie przypomnieć elementy charakterystyczne. Długo nie musiałam szukać. Moją uwagę przykuł kawałek rozmokłego kartonu. Początkowo traktując go jako przekleństwo mojego wózka, na koniec okazał sie moim wybawcą.
Jednak prócz mojego rozmokniętego kartonu, w wózku znajdowały się rzeczy. Cudze rzeczy.
Miarka się przebrała.
Zaczęłam po kolei wszystko wyciągać, przeciągając wózek z powrotem na moją stronę, niczym zdobywając flagę w jakimś battlefieldzie. Kiedy flaga była już prawie szara, nadszedł wróg.
Nie był to żaden seba, złodziej, wykładowca patologii stosowanej, jakby się mogło wydawać, ale zwykła szara korpo szczurzyca.
Padły strzały.
- PRZEPRASZAM BARDZO, ALE TO MÓJ WÓZEK.
- ty głupia #!$%@? - pomyślałam
Unik.
Kontratak.
- Nie. Nie. NIE... PATRZ!
Pokazałam jej mój 3 litrowy polerowany śmietniczek... Wystarczyło. Nie musiałam mówić nic więcej.
Zamarła. Wiedziała, że już przegrała. Nie mogła dodać nic więcej.
Z miną złodzieja złapanego na gorącym uczynku, obserwowała jedynie jak pakuję mój kosz do "jej" wózka.
To był mały krok dla ludzkości, ale wielki dla tej tępej cipy. Już nigdy nie tknie cudzego wózka. Będzie widziała moją twarz za każdym wyjściem do marketu. Nikomu o tym nie powie. Będzie z tym żyła do końca swych dni.

Potem stwierdziłam, że jednak ten kosz jest taki sobie i wróciłam do domu z niczym.

#truestory #podludzie #gownowpis #wygryw #tylewygrac
  • 11
@709009: xd przypomniało mi się jak tydzień temu zostawiłem wózek na dziale warzywnym i poszedłem zważyć paprykę, a wracając pomyliłem wózki, wsadziłem do innego i odjechałem, minutę później wracam na warzywny, a przy wózku stoi zdezorientowane małżeństwo i patrzy się na mnie jak na debila xd
@709009: Kobiety potrafią być takie niesamowicie zacięte w zupełnie błahych sytuacjach bez znaczenia... ale dzięki takim wpisom można dowiedzieć się co za skomplikowany proces myślowy za tym stoii( ͡° ͜ʖ ͡°)
Jak byś jeszcze napisała co za mechaanika #!$%@? umysłowego nie pozwala wam wpuszczać samochodów do kolejki czy czasem kogoś z podporządkowanej to już zupełnie będzie jasność w temacie( ͡° ͜ʖ ͡°)
@709009: Żeby cię ktoś okradł musiala byś sobie najpierw taki wózek kupići. I gdyby to był ostatni wózek w sklepie to bym nawet rozumial ale przecież piszesz że są setki takich samych wózków sklepowych i latalas po całym sklepie żeby rozpoznać ten "twój" z jakimś rozmoczonym kartonem. Ale to twoje życie i trwonisz czas i energię na według ciebie istotne kwestię i nie oceniam. A cała sytuacja jest zabawna anegdotką do
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Brunner: Może wziąłeś to zbyt na serio xD Nie szukałam go specjalnie. Po prostu idąc, zauważyłam mój wózek 2 alejki dalej bo miał charakterystyczny kawałek kartonu. I było szybciej odebrac co moje, niż iść na początek sklepu po nowy.