Wpis z mikrobloga

Osobę, która ceni sobie wolność można poznać po tym, że w jednym poście może bronić Parady Równości przed agresją bandytów z Lublina, jak i Marszu Niepodległości przed totalitaryzmem z Ratusza.

To niestety jest koszt, jaki trzeba ponieść dla utrzymania naszej demokracji, wolności, cywilizacji. Jeśli chcesz żyć w kraju, w którym nie trzeba się bać, że ktoś zaaresztuje cię za posiadanie zakazanych poglądów, powinieneć być taką osobą.

Przykrym obowiązkiem obrońców wolności słowa, sumienia i zgromadzeń jest to, że czasem trzeba stanąć po stronie ludzi, z którymi nie dość, że nie jest nam po drodze, to jeszcze opinia publiczna (czy z lewa czy z prawa) bardzo chce ich publicznego kamieniowania.

W końcu władza chcąca ograniczać wolność jednostki nie jest głupia i najpierw tworzy narzędzia ucisku wymierzone w jednostki nielubiane przez znaczącą część opinii publicznej (jak mniejszości, radykałów, fanatyków), tylko po to, żeby niepostrzeżenie raz stworzoną pętle móc zaciskać na szyi dowolnie wybranych osób.

Dlatego właśnie proszę zwolenników zakazu o przemyślenie swojej opinii. A dla tych, którzy się wahają, podsunę tylko wiersz Martina Niemöllera zamkniętego przez nazistów w Dachau "Kiedy przyszli...". Żyjmy tak, żebyśmy nie mówili o sobie za kilkadziesiąt lat:

"Kiedy kneblowali usta narodowcom nie protestowałem, bo przecież nie byłem narodowcem..."

#warszawa #marszniepodleglosci #wolnosc
  • 5
@TheTostu: o to to. Miałem ból dupy jak jakiś lokalny królik bronił tęczowym marszu w Lublinie, a teraz też mam ból dupy o zabawę HGW na 4 (!) dni przed marszem. Tak się nie robi, zwłaszcza ze Marsz Niepodległości jest, jaki jest, ale wcześniej jako zdarzenie cykliczne odbywał się legalnie (mimo całego syfu, który robią tam nacjozjeby). To jest prowokowanie, celowo i zbijanie kapitału politycznego i pogłębianie podziałów. To nie skończy