Wpis z mikrobloga

Pracuję sobie z dziećmi. Jestem animatorką, prowadzę urodzinki, robię bańki mydlane, szpagaty i inne cuda wianki z dzieciakami.
Ostatnio rodzice przywieźli chłopczyka na urodziny do kolegi. Mieli zostać na kawie, ale coś im wypadło. Odjechali. Za moment wpada spóźniona matka z innym dzieckiem. Spóźniła się, bo kilometr stąd był wypadek, trzy samochody, kobieta wyleciała z samochodu i akcja ratunkowa trwa w najlepsze. Prowadzę animacje. Przerwa na jedzenie. Podchodzi do mnie matka solenizantki i wskazuje na chłopca: Wie pani, ten wypadek, to jego rodzice, oboje w szpitalu są i poszła. Chłopiec bawił się w najlepsze, niczego nieświadomy. Odebrała go babcia. Podobno rodzice w ciężkim stanie. Już drugi tydzień mija od tego wydarzenia, a ja nadal nie mogę wyzbyć się tej atmosfery, gdy dziecko bawi się beztrosko, bo nic jeszcze nie wie, tylko dorośli patrzą na nie z litością i smutkiem.
Od razu, gdy wróciłam do domu, tylko patrzyłam, czy moi rodzice są cali. I wciąż się boję, czy nic im się nie stanie, tak nagle, niespodziewanie
#dzieci #rodzice #smierc #strach #salazabaw
  • 9
@jezioro-dygata dzień, w którym świat wali ci się w ten sposób na głowę, to ostatni dzień beztroski. I już nie chodzi o smutek. Najgorsze jest to, że chłopak stracił możliwość poznawania świata z rodzicami. Tata i mama nie nauczą go wielu rzeczy, które pewnie już dawno sobie zaplanowali, nie będzie miał wielu wspólnych wspomnień. I tego właśnie życie nie powinno dzieciom nigdy odbierać.