Wpis z mikrobloga

Do bloku, w którym się wychowałem (zwykła "meblościanka" z wielkiej płyty, 4 klatki, 10 pięter), wprowadziłem się z rodzicami latem 1990 roku czyli w okolicy moich 4 urodzin. Jak to bywa w takich blokach, dzieciarni w moim wieku i podobnym było sporo. Przedszkole dosłownie 200 metrów dalej. Ale jakoś nie było mi po drodze z miejscowymi dzieciakami, którzy zwyczajnie nie chcieli mnie w swojej grupie. Trzech było w moim wieku, jeden starszy i czterech młodszych o rok. Dzieci jak to dzieci, czasem śmieją się z nazwisk. Moje było takie, jakie było (zmieniłem w wieku 25 lat) i to też mi nie ułatwiało "sprawy". Kolegów i koleżanki miewałem więc na innych blokach i tam nawiązywanie znajomości przychodziło mi zawsze łatwo. Mama jednego z moich "kolegów" z bloku wyjeżdżała do pracy do Włoch i pewnego razu przywiozła mu koszulkę AC Milan (chyba Paulo Maldiniego). Wkrótce niemal wszyscy z bloku chodzili w koszulkach Milanu. Ja natomiast byłem wielkim fanem Ronaldo, który grał wtedy w Interze i to właśnie w koszulkach Interu chodziłem wiosną, latem i jesienią. Kończyliśmy 6 klasę, te wakacje były dla mnie ciężkie (niedawna śmierć najlepszego przyjaciela) i nagle okazało się, że z trzema "kolegami" będę chodził do jednej klasy. To w sumie logiczne, czterech chłopaków z jednego bloku w jednej klasie. I wtedy latem nastąpił przełom. Siedziałem sobie na schodkach betonowego boiska obok bloku gdy przyszła "ekipa" Milanu i spytali czy kopię piłkę. No pytanie w sumie abstrakcyjne, biorąc pod uwagę leżącą obok moich nóg piłkę... Nie chwaląc się grałem dobrze, ale nigdy nie trenowałem piłki w juniorach ani młodzikach mojego miejscowego klubu. Gdy powiedziałem że tak, spytali czy gram z nimi. Oczywiście się zgodziłem i tamtego dnia przyjęli mnie do swojego grona. I tak już zostało.

Ale Interu nie porzuciłem :)

#gownowpis #wspomnienia #wspomnieniastefana
  • 3