Wpis z mikrobloga

Jest takie orzeczenie Sądu Najwyższego, które stanowi, że zdrada nie zawsze musi być uznana za wyłączną winę małżonka, który zdrady się dopuścił. I wtedy albo bez orzekania o winie albo o winie obojga się orzeka :) Rozwody mają to do siebie, że nigdy żadna ze stron wśród znajomych prawdy nie mówi. Każdy koloryzuje, więc nie ma co wierzyć komukolwiek w tym temacie. Praktyka pokazuje również to, że jeśli jest więcej niż jedna/max
@URANUSs: żenujące w polskim wymiarze sprawiedliwości, jest to, że nawet jakby klienta obsłużyła cały ponton z uchodźcami to i tak sąd może nie orzec jej wyłącznej winy. Jak wiadomo sądy rodzinne są mocno obsadzone przez sędziny, a te lubią bezwarunkowo trzymać stronę kobiet. ( to chyba ze stereotypu, że tylko facet może się znęcać fizycznie i psychicznie).
Ale już zostawiając tę konkretną sprawę. Co w takim wypadku oznacza pogorszenie statusu. Jak
@URANUSs niestety miałam podobną sytuację w najbliższej rodzinie, tylko że to facet chciał dostawać alimenty na siebie xD na szczęście skończyło się ugodowym zakończeniem całej sprawy bo chyba ktoś mu powiedział że jest #!$%@?
@NIEKONWENCJONALNA: no to bardzo fajne te sądy i prawo. Co ciekawe, jeżeli już jesteśmy w temacie sądów rodzinnych- to znam przypadek, gdzie jakoś nie potrafią wyegzekwować alimentów na dzieci od gościa, który jest ewidentnym skur*** , a znając życie to same dzieci za 20 kilka lat będą musiały pewnie płacić alimenty na niego .