Wpis z mikrobloga

@FrankJUnderwood: Australijczycy i Nowozelandyczycy, dwie nacje które potrafiły przerazić Wietnamczyków samą obecnością. Zresztą co się dziwić, pewnie czuli się jak na własnym podwórku walcząc tam. Inna sprawa, latać z FN FAL w dżungli nie mogło należeć do najprzyjemniejszych doznań
  • Odpowiedz
@dran2 u Niemców też dowódca potrafił latać z PM, a reszta z karabinami. Jakies uzasadnienie istnieć musi, bo powtarza się schemat: dowódca drużyny z lżejszą i bardziej szybkostrzelnà bronią.
  • Odpowiedz
@Pantokrator: Może poganiać nią swoich zamiast strzelać do wroga ;) A poważnie niech będzie i PM, czemu nie dać mu Owena jak zwiadowcy? Trzecia broń na 9mm, druga identyczna w drużynie, zamiast jednej jedynej na 5.56.
  • Odpowiedz
@dran2 logistyczny problem z amunicją 5.56 na większą skalę nie istniał - Amerykanie zwozili miliardy sztuk tak czy owak. Co do problemu z serii "brak możliwości wymiany amunicji pomiędzy członkami drużyny" - dowódca i tak mógł nosić więcej amunicji niż inni (lżejsza broń i amunicja), do tego ostrzał wroga stanowi jedynie dodatek do jego roli, najważniejszym elementem jest dowodzenie, więc szansa, że zabrakłoby mu amunicji i musiał od kogoś pożyczyć magazynek, jest
  • Odpowiedz
@Pantokrator: Fal dla dowódcy i M16 dla grenadiera też miałby sens, grenadier mniej obciążony karabinem - w jego roli drugorzędną bronią - zabiera więcej granatów, M79 to prawie 3 kilo, załadowany Fal ponad 5. Chyba, że chodzi o to, że dowódca miał też radiostację, które wtedy zminiaturyzowane nie były.
  • Odpowiedz
@bekazwypoku najlepiej, to jakby dowódca, zwiadowca i grenadier mieli po M-16. No ale z jakiegoś powodu było inaczej. Może mieli tej broni dość niewiele, a jednak dowódca to widocznie była ważniejsza postac dla nich.
  • Odpowiedz