Wpis z mikrobloga

#ateizm #katolicyzm #oswiadczenie

Często argumentem katolików przeciw ateizmowi jest, że jak przytrafi nam się coś dramatycznego, wstrząsającego to się nawrócimy.

Zatem: niedawno zmarła moja mama, zmarła nagle, zasłabła, upadła wcześniej wypluwając mnóstwo krwi. Szybko z ojcem przenieśliśmy ją w bardziej dogodne miejsce do reanimacji i ją zaczęliśmy, sam byłem cały we krwi i patrzyłem na jej zakrwawioną twarz. Reanimacja oczywiści nic nie dała co można wywnioskować po początku wpisu gdzie ująłem że zmarła.

Był pogrzeb, zgodnie z jej wolą poszedłem na niego(kiedyś o tym rozmawialiśmy), nie pajacowałem że jestem niewierzący zwyczajnie uczestniczyłem we mszy obecnością bez katolickich rytuałów. Jedyne co robiłem ze wszystkim i to wstawałem i siadałem. Potem ceremonia na cmentarzu i koniec.

Podsumowując: NIC to nie zmienia w kwestii mojej niewiary. Ani na sekundę nie uwierzyłem w katolickiego boga, ani razu nie krzyczałem "Boże ratuj ją, Boże sprowadź ją". Wszystko przyjąłem z pokorą, bez protestów. Jedyne emocje jakie okazałem to był tylko smutek i żal że za wcześnie odeszła. Wracam do normalnego życia przyjmując poprawkę utraty matki i nawet na chwilę nie pomyślałem o nawróceniu się.

Zatem pytam kochani bracia katolicy - czemu wasze prawidło nie zadziałało? Od 10 lat jestem ateistą jeśli o to pytacie a mam 34.
źródło: comment_L3RuPjv4pMln9xEXHA8dKCBMXid52ZDq.jpg
  • 14
niedawno zmarła moja mama, zmarła nagle, zasłabła, upadła wcześniej wypluwając mnóstwo krwi


@jezus_cameltoe: osz kurde, co się wydarzyło? ( ͡° ʖ̯ ͡°)

ja nie wiem co by się musiało w moim życiu wydarzyć, żebym się nawróciła - stawiam na jakiś mocny uraz głowy XD Ileż w życiu było już trudnych sytuacji i jakoś nigdy nie odczuwałam potrzeby zwracania się do niby wyższego bytu o pomoc. Ot głupota.
osz kurde, co się wydarzyło? ( ͡° ʖ̯ ͡°)


@nama: nie robiliśmy sekcji zwłok, lekarze którzy ją obejrzeli powiedzieli że najprawdopodobniej rozległy zawał. Wcześniej normalnie wszystko robiła, tylko w ten jeden dzień się gorzej poczuła.
@jezus_cameltoe a to nie jest tak, że jak się dzieje coś dramatycznego, to potem człowiek bardziej docenia życie, daną chwilę, czy jakieś błahostki dnia codziennego, na które nie zwracał uwagi. A z tym odnalezieniem boga w sobie, to nie chodzi o taki wewnętrzny spokój, a jak ktoś, umiera to człowiek uświadamia sobie jakie kruche to nasze życie, i że te nasze problemy nie mają znaczenia ?
@jezus_cameltoe: Ten argument chyba bardziej odnosi się do własnej śmierci, niż cudzej (nawet kogoś bliskiego), tym bardziej nagłej śmierci. Twoja mama zmarła nagle, całość zajęła kilka godzin i było po wszystkim. Nie miałeś czasu nawet głęboko się zastanowić.
Co innego gdy Ty dostaniesz wyrok. Rak czy inne gówno, pół roku życia, z czego ostatnie 3 miesiące przykuty do łóżka. Masz bardzo dużo czasu na długie, samotne rozmyślania, na budowanie strachu, zmianę
@jezus_cameltoe: Dla mnie szacunek dla Ciebie za postawę, chociaż trochę nie rozumiem potrzeby "uzewnętrzniania" się z własnymi poglądami. Dotyczy się to zarówno wierzących jak i ateistów. Kwestia nakręcania kogoś na wiarę lub udowadnianie, że jednak "bóg" nie istnieje bo przecież "ja nic nie poczułem" jest śmiechu warte. Są to kwestie tak indywidualne, iż każdy powinien je pozostawić tylko i wyłącznie dla siebie.
ps. przykro mi z powodu śmierci mamy.
@kubako: tak słyszałem argument o nawróceniu przy własnej śmierci, ale również po internecie krążyły rzekomo prawdziwe historie, że komuś ciężko zachorowała matka. Gość był ateistą antyklerykałem ale wtedy nie odstępował różańca na krok i się ciągle modlił o jej zdrowie. Potem zmarła a ten znów wrócił do biadolenia na Kościół ( )
Dla mnie szacunek dla Ciebie za postawę, chociaż trochę nie rozumiem potrzeby "uzewnętrzniania" się z własnymi poglądami. Dotyczy się to zarówno wierzących jak i ateistów. Kwestia nakręcania kogoś na wiarę lub udowadnianie, że jednak "bóg" nie istnieje bo przecież "ja nic nie poczułem" jest śmiechu warte. Są to kwestie tak indywidualne, iż każdy powinien je pozostawić tylko i wyłącznie dla siebie.

ps. przykro mi z powodu śmierci mamy.


@ceb0lak: piszę to
@jezus_cameltoe: Moje kondolencje kolego.
Wiesz że jesteś poukładanym człowiekiem gdy na pogrzebie swojej matki inni mogą na tobie polegać.

Wierzący często powtarzają że jak trwoga to do boga i podają za przykłady ludzi nawracających się przed śmiercią itd.
No raczej trudno wymagać by umierający człowiek myślał jasno.
Dla mnie to jednak wiara to fałszywe poczucie bezpieczeństwa, ktoś potężny obserwuje, troszczy się o ciebie i ma plan dla twojego życia. Można łudzić
@LegionPL: zamiast rozpaczać cieszę się, że zmarła jak chciała - pewnie nawet nie wiedziała ze to się dzieje. Poza tym zawsze powtarzała, że nie chciała stać się niedołężna, słaba aby ktoś się nią opiekował. Patrzę na to z pozytywnej strony ( ͡° ͜ʖ ͡°)
@ceb0lak: Jeśli nie mówisz co myślisz to nie ma znaczenia co myślisz.
Skoro jedni uważają że drudzy się mylą a są to bardzo różne światopoglądy to nie ma nic złego w rozmawianiu.
Nie są to łatwe rozmowy ale żadna rozmowa na poważny temat nie będzie łatwa.
Jeśli się szanujemy a uważam że się mylisz w jakiejś sprawie to źle postąpił bym nie mówiąc ci o tym.
Ale jeśli nie chcesz rozmawiać
@jezus_cameltoe:

Ten ich argument jest typowo emocjonalny, a nie rzeczowy.
Jak dla mnie takie myślenie bardziej pokazuje negatywną stronę religii - jako czegoś opartego na strachu, gdzie przykra sytuacja ma wyzwalać religijne zachowania.

Nawet jeśli rzeczywiście w jakiejś części przypadków ateista ma odruchy religijne, to o czym to świadczy? O tym, że religijność pojawia się wówczas kiedy nie może myśleć racjonalnie?

Argumentem "na rzecz religii" bym tego nie nazwał, a wręcz