Wpis z mikrobloga

11 luty- 4/16 w tym miesiącu. ȍ ̪ ő

Coraz mniej wpisów pod #zniszcznieroba, suabo. Czas nadrobić. Dla niewtajemniczonych, pod tym tagiem opisują swoją żałosną batalię z pokonaniem #prokrastynacja, co obecnie objawia się głównie, niemożnością napisania pracy magisterskiej, już od bardzooo długiego czasu.

Dzisiejszy dzień taki w sumie średnio, bo za pisanie pracy magisterskiej nie wzięłam się na poważnie od 3-4 dni. Mój łeb jest jakiś kompletnie oporny na robienie czegokolwiek w tym kierunku. Nawet jak już usiądę do tego, to ani trochę się nie mogę skupić i zatopić w pracy. Mimo tego, że naprawdę chcę, to rozprasza mnie właściwie wszystko. Macie pomysł, w czym może tkwić problem i jak to przemóc? ( ͡° ʖ̯ ͡°)

Ale dzisiejszy dzień zaliczam, bo poza ćwiczeniami, które nie są dla mnie żadnym problemem, i zaczynam myśleć, że to moje kolejne prokrastynacyjne działanie, mimo że z dobrym skutkiem :p, to poszukałam dzisiaj pracy i podesłałam parę CV, zobaczymy co dalej. Uznałam, że bez sensu czekać z poszukiwaniem pracy do marca, jak ja już teraz potrzebuje kasy by żyć. Zobaczymy czy uda mi się to pogodzić z pisaniem pracy, a tak to właściwie MUSI się pogodzić.
Btw. jutro ruszam na seminarium po 2 tygodniach, by pochwalić się napisaniem 4 stron przez ten czas. XDD W sumie kurna nie wiem co mnie bawi w tym, przecież to żałosne. (,)

Ale żeby nie było tak smęciarsko, to może się pochwalę, a może trochę pocieszę tym, że w weekend nauczyłam się czegoś nowego, czyli... nauczyłam się jeździć na nartach!!! A właściwie nauczyłam się nie wywracać przez większość czasu. :p Zarąbista sprawa z tymi deskami przyczepionymi do nóg. :D

Dobra, zmykam w sumie nie wiem czy do spania, czy podejmę kolejną próbę napisania czegokolwiek. Trzymajcie kciuki aby jednak to drugie! Pa Pa.