Wpis z mikrobloga

Jednak jestem #!$%@?. Umówiłem się z dziewczyną na randkę na godzinę 18:30. Plan był następujący: położyć się wcześniej spać, pójść do pracy na 8, wyjść o 16, pojechać do mieszkania, na spokojnie się wykąpać, ogolić, nakremować, wyperfumować, umyć zęby, a potem bez pośpiechu (żeby się nie spocić) dotrzeć na miejsce spotkania. Wyszło jednak inaczej: do godziny 3 w nocy oglądałem na youtube różne porady, o czym rozmawiać z dziewczyną i jak się zachowywać na pierwszej randce, przez to wstałem o 9, w pracy byłem na 10 i wyszedłem o 18. W pół godziny nie zdążyłbym pojechać do mieszkania i cokolwiek zrobić, więc na randkę poszedłem prosto z pracy. Na szczęście rano zdążyłem umyć włosy, ogolić się i natrzeć antyperspirantem pod pachami. Na spotkaniu nie byłem świeżo po kąpieli, ale na szczęście mam pracę biurową, więc chyba bardzo nie śmierdziałem. Zęby myłem rano, więc możliwe, że jednak śmierdziało mi z ust (nie wiem, czy guma do żucia cokolwiek daje?). Perfumy pewnie też już wywietrzały przez 9 godzin. W dodatku był to któryś już z rzędu dzień, kiedy mało spałem, więc nie byłem bardzo wypoczęty. Na szczęście stres przez spotkaniem trochę mnie rozbudził.

Podsumowując: uzależnienie od internetu to w tym momencie mój największy problem.

#przegryw ##!$%@? #uzaleznienieodinternetu
  • 8