Wpis z mikrobloga

@iEarth: siatki rozumiem jak najbardziej, chociaż zakładanie jakichś pancernych od tego konkretnego producenta zakrawa mi o jakąś reklamę. Ale stały kontakt telefoniczny? Wizyty w domu? Informowanie o zmianie adresu? To co, ja się nigdy tej kontroli nie pozbędę, już całe życie będą sprawdzać czy aby kote żyje?
Jak szukałam sobie kota to też właśnie wymagane były wizyty i inne ceregiele. Jest tak jak mówisz. Ojej, biedny kotek, tyle przeżył, nikt go nie chce, bierzcie koty ze schroniska. A potem a gdzie pani mieszka, a w bloku czy w domu, a na którym piętrze, a jakie to duże mieszkanie. Wzięłam kota od prywatnej osoby i przynajmniej spokój.