Wpis z mikrobloga

Dzień na Polance 4

Zgodnie z poleceniem Ihahasi, kunie wybrały drogę w lewo, chociaż nie mogły mieć pewności, czy jej ustalenia były poprawne. Powoli szły ubitą drogą, która przecinała pola, zarośla, lasy, inne polanki. Gdzieś po drodze przemykała im zdziczała jabłonka, która przykuwała uwagę trzech kuni, które uważały się za jabłkowych koneserów, chociaż tak naprawdę to był nałóg. Gdy grupa szła, powoli zaczynało zmierzchać. Słońce zachodziło za horyzontem, ogłaszając koniec kolejnego dnia na Naleśniku. Im dalej kunie szły, tym bardziej okolica stawała się mniej przyjazna. Zaczęły je otaczać gęste zarośla, przypominające dżunglę – taki głupi las. Zaczęła się również pojawiać mgła, która z czasem gęstniała. Ciemności i mgła, doskonałe warunki do eksploracji nieznanego terenu. W pewnym momencie kunie stanęły w miejscu, niedaleko grupy dało się usłyszeć szmer poruszanych gałęzi, który nabierał siły. Ekipa Króla Kunia stanęła w pozycjach bojowych, jeśli można mówić o takowej w przypadku czteronożnej istoty z morderczym kopytem i czekała na to, co się stanie. Po chwili z gęstych krzaków wyskoczył lis. Rudy #!$%@?, chytrusek. To nigdy nie był on, chociaż to był on.

Po chwili konsternacji, do psowatego powoli podszedł Kubuś. Jako przyjazny koń nie miał problemu by porozmawiać z rudym kopaczem nor. Lis wyglądał na zaniepokojonego, ale nie próbował uciec. Spoglądał z ciekawością i zaniepokojeniem na kopytnego posłańca. Powoli zaczął wątpić w przeżycie. Kubuś natomiast powąchał lisa, spojrzał na niego i powiedział:

- No cześć. Co się z tobą dzieje, skąd to zwątpienie.

Rudy tylko podniósł wąsa, jakby uśmiechnął się pod nosem i odpowiedział:

- .-- -.-- .--. .. . .-. -.. .- .-.. .- .--- -.- --- ... -- .. -.-. --.. -. -.-- .--. . -.. .- .-.. .

Po czym czmychnął w zarośla. Kubuś, nie zrozumiawszy ani słowa stał przez chwilę. Następnie cała ekipa ruszyła dalej, nie mogąc ogarnąć, co się właśnie stało.
Mgła dalej gęstniała, chociaż utrzymywała się raczej ziemi, aniżeli zasłaniała całą wizurę. W końcu, po długim marszu, kunie dotarły do Innej Polanki po środku. Było już ciemno, ale znalezienie bramy nie stanowiło większego problemu.

Przynajmniej tym razem. Na miejscu napotkały dość przerażający widok. Masa wychudzonych, martwych, gnijących, w niektórych przypadkach podejrzanie wyszczerzonych koni leżało na trawie Innej Polanki po środku. Dość dziwnym był też fakt, że noc nabrała zielonkawych barw. Pośród tego makabrycznego widoku, kunie dopatrzyły się sylwetki jednego, jedynego, ostatniego żywego mieszkańca tej Polanki. Był to kary samiec, stojący spokojnie pośrodku niczego. Grupa, z pewną dozą niepewności, dohasasały do ostatniego ocalałego. Wzbudzał niepokój, ale też był jedyną jednostką, która mogła powiedzieć, co tu się do cholery stało. Gdy kunie były odpowiednio blisko, na obcego padł snop światła, a ten rozpostarł skrzydła, wzniósł się w powietrze i przemówił dość piskliwym, aczkolwiek złowieszczym głosem:

Zaprawdę, powiadam wam, oto nadchodzi wiek owsa i jęczmienia, wiek słomianej zmiotki. Nadchodzi Czas Zielonych Jabłek i Zielonej Trawy, Czas Obroku i Czas Lonży, Patt Ihahaheh, Czas Końca. Polanka umrze wśród głodu, a odrodzi się wraz z nowym zasiewem. Odrodzi się ze Starych Zbiorów, z Ih Patatater, z zasianego ziarna. Ziarna, które nie wykiełkuje, lecz w sumie wykiełkuje.

Andiyazi endiyithethayo! Tak będzie! Wypatrujcie znaków! Jakie to będą znaki, rzeknę wam - wprzód spłynie ziemia krwią Equus caballus, Krwią Kuni...


Po tej tyradzie załopotał mocno skrzydłami. Mgła nagle otoczyła kunie i zaczęła wokół nich wirować. Trochę to trwało, pierwszy szok koni zmienił się powoli w znudzenie. Nagle zasłona zaczęła opadać, a ekipa ujrzała przed sobą zabudowania, których wcześniej nie widziały. Gęsto rozlokowane domy ze spadzistymi dachami, ludzi chodzących w tę i z powrotem, jakąś tabliczkę przed pierwszym budynkiem przy drodze. Dodatkowo było jasno, jakby noc nagle przeminęła, albo nigdy nie nastała.
Po obu stronach drogi zostało umieszczonych dużo pstrokatych szyldów, które prawdopodobnie miały zachęcić przyjezdnych do skorzystania z lokalnych usług:

NOCLEGI! TANIO! DOBRZE! BLISKO!
STAJNIA STRZEŻONA. 150 denarów za godzinę.
TYNKARSTWO, MURARSTWO, AKROBACJA
NOCLEGI! TANIEJ! DOBRZEJ! BLIŻEJ!
REESTAURACJA DIFENBAHIA – OBIADY, KOLACJE, STYPY, ATRAKCJE

Dodatkowo, wśród grupy pojawił się Marv, równie zszokowany tym faktem, co inne kunie. W swoim uwielbieniu do życia zdołał tylko powiedzieć:

- Na #!$%@? ja jeszcze żyję…

________________________

KARTY KUNI
Mirkolista

_________________________

Tak, to jeden z tych wpisów, gdzie sami deklarujecie ruchy. xD

#kunieabsurdalnie
Onde - Dzień na Polance 4

Zgodnie z poleceniem Ihahasi, kunie wybrały drogę w lewo...
  • 25
  • Odpowiedz
Kubuś
Hm. Ci ludzie są równie głupi co te lisy.

Ej! Patrzcie! Włosy na grzywie Staszkopataja ułożyły się w napis "Papierówki". Ja idę za nim.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 1
@Onde
@Stah-Schek
Stonóg

Jakby podświadomie wyczuł bliskość twardego, chrupiącego narkotyku jakim są PAPIERÓWKI i pognał za Staszkopatajem.

Używa umiejętności szybki jak natychmiast by go dogonić.
  • Odpowiedz
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
Ogierd - Gniady

Bycie zziajanym jak zwykle utrudniło Ogierdowi dotarcie na równi ze wszystkimi. Jednak w końcu dotarł, a gdy dotarł do kolorowej burzy szykdów, popatrzył nań i zaklął (dopuszczalnie przez mamę Ogierdową):

- W mordę jeża... - po dzym dodał - dobra, to trzeba na spokojnie.

Używam no kuniu, no cry by znaleźć najlepsze wyjście/wejście albo chociaż zniżki na jabłka.
@Onde:
  • Odpowiedz
konto usunięte via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@Onde:
Końrad Kuniopulta - gniady
Widzę że trzeba wziąć sprawy w swoje kopyta

jeżeli nie jest zbyt późno to chcę się dowiedzieć o możliwości późniejszej zapłaty za nocleg. Używam zdolności "za trzecim kramem..." żeby dojść do celu, a później się targuję używając "śniadego księcia" jeśli konieczne. Kłamstwo będzie dotyczyło ukrytego skarbu i obietnicy zapłaty w późniejszym terminie. Mój kuń fabularnie jest zna się trochę na ceramice, tynkarstwo i murarstwo napewno nie
  • Odpowiedz