Wpis z mikrobloga

A więc w skrócie - chce rzucić palenie ale - nie mam dość silnej woli na syndrom odstawienia a farmakologia nie pomaga albo marnuje kasę na jakieś "polecane gówno". Long story short dotychczasowych prób:

1. Wytrzymałem 3 tygodnie - mimo leków uspakajających nadal potrafiłem wybuchnąć wściekłością - jakiś wewnętrzny hamulec powstrzymał mnie od wyskoczenia z mordą na pracownika bo zrobił kompletnie nie to co powinien, kompletnie źle i fundusz firmy na tym ucierpiał. Powrót do fajek.

2. Wcześniej wytrzymałem 2 tygodnie - miałem syndrom furiata - ciśnienie w głowie i napięcie ciała dawało mi tyle, że cokolwiek poszło źle, #!$%@?łem się do tego stopnia że w koszu na śmieci wylądował monitor za 800 euro, po tym powrót do fajek.

3. Wcześniej, wcześniej wytrzymałem miesiąc - podobnie - syndrom furiata - prawie doszło do rękoczynu podczas kłótni o byle gówno z rodziną, rękoczynów z mojej strony - powrót do fajek.

Leki uspakajające - prawie nie działają.
Plastry nikotynowe - nie wiem jaki sens, w końcu ja chcę skończyć z nikotyną (a jak jest sens to ELI5 proszę).
Świadomość bycia #przegryw - mało pomaga, od dzieciaka mam o sobie tak niską samoocenę, że nawet posiadanie własnej firmy, rodziny i dobre życie jej nie podnosi.

Z chęcią posłucham jak inni rzucili palenie, poza gadaniem że "od tak rzuciłem i nie palę". Silna wolna to jedno a tego mi brakuje w wielu aspektach życia.

#palenie #nalog ##!$%@?
  • 2