Wpis z mikrobloga

@Szuszwol: u mnie dystans urósł z 10 do 20 i tylko kilka razy mi się udało zebrać w tym roku... Żeby wszystko teraz zabrać to wyprawa jak na tygodniowy trekking w himalaje.
@CountGrishnackh: W tym roku jeżdżę do pracy na rowerze gdzieś od drugiego tygodnia marca - wtedy zmieniłem sprzęt na inny. Jedne z przyjemniejszych dojazdów miały miejsce przed godziną 4 rano (nadgodziny) - chłodno, ale fajna bezwietrzna pogoda i puste ulice/drogi rowerowe. W tym sezonie zacięcie jest, bo nie odpuściłem sobie jeszcze żadnego dnia.
@Szuszwol: 10km to nie jest dużo. Dopóki nie jeździsz codziennie i w każdą pogodę, razem z mrozem, deszczem i orkanem. Przez rok to przerabiałem, ale jeszcze jakieś nadgodziny i kiepska pogoda i nawet te 30 minut do domu potrafi dać w kość. Teraz mam 20 i jeżdżę zdecydowanie rzadziej, bo żeby się ogarnąć do pracy muszę prawie 1,5h wcześniej wyjeżdżać. Około godziny samej jazdy.
@Szuszwol: czytam uważnie, piję do tego co powiedzieli ludzie z Twojej pracy. Może wydawać się dużo dla kogoś kto wsiądzie może dziesięć razy w sezonie na rower. Z drugiej strony jazda przez cały rok nawet na dystansie 10km potrafi dać w kość ;)