Wpis z mikrobloga

Opowiem Wam pewną historię z cyklu #sepechaiksiadztobiaszek. Było to w roku 2013, nasz pociąg miał jakiś awaryjny postój (około 30 minut) w Łowiczu. Lipiec, na zewnątrz skwar okropny, 40 stopni chyba. Ja w gaciorach i koszulce, ksiądz Tobiaszek aż sapał z gorąca, tak w przedziale duszno było. No, ale wychodzimy na peron, widzimy - na ławce leży biedny człowiek przykryty paltem. Dawało naprawdę nieźle, również kałem. Ksiądz się do mnie odwraca i jak nie powie, że temu człowiekowi trzeba pomóc. Pobiegłem zaraz do sklepu po wodę i gabkie, przemyliśmy biedakowi czoło, napił sie trochę, no i zaraz usiadł. Patrzy na nas, a ksiądz zaraz mówi, że synu, uświadom sobie, że popełniasz grzech ciężki pijaństwa i nieumiarkowania. I wyobraźcie sobie, że ten człowiek okazał skruchę i natychmiast zapragnął się wyspowiadać. Ksiądz nie zastanawiał się nawet chwili - kazał biec do przedziału po sutannę, stułę, pektorał, zaraz to wszystko tam narzucił i wierzcie lub nie, ale na tym malutkim peronie, przed wszystkimi ludźmi, ksiądz tego biednego człowieka uwolnił od grzechu. A ja pamiętam, stałem gdzieś obok i cichutko zapłakałem, ale ze szczęścia! Bo wiecie, uświadomiłem sobie, jak wielkim skarbem jest przyjaciel, prawdziwy posłaniec i sługa Boży. Wielki człowiek.

#sepechajestnajlepszy #anegdotka #ksiadztobiaszek