Wpis z mikrobloga

Gurska Rosa, bo tak nazywamy ze znajomymi Mountain Dew od zawsze było synonimem pićka idealnego.
Gdy byłem mały kojarzył mi się z takim dobrym, amerykańskim smakiem.

Wiecie, wakacje 2004, sobota rano, koledzy jeszcze w domach, domofon milczy, więc można zobaczyć co na Extreme w TV leci. Tam zawsze jakieś zawody, czy to BMX, motory, rolki i zawsze ktoś miał a to ochraniacze, kask czy koszulkę brandowaną przepyszną rosą. Gdy tylko wychodziliśmy na dwór, a mama dała 2zł na przepierdzielenie, albo kupowaliśmy Lifta albo dużą butelkę Mountain Dew i to z nią przemierzaliśmy nasze podwórka.

Nie było też nigdy innego picia w sklepiku szkolnym który tak gasił pragnienie po dwugodzinnym WF jak zimna puszka tego skurczysyna.
Ten Green Bastard #pdk towarzyszył mi chyba zawsze, dlatego jak pewnego dnia poczułem smak odchudzonej wersji, to tak jakby coś we mnie umarło. Poziom cukru we krwi się nie zgadzał, nowy dopisek doprowadzał do częstszych wizyt u psychiatry, a rozpacz rosła z każdym dniem.

Nagle moją nową misją było szukanie tego jedynego, niepowtarzalnego smaku. Nie macie pojęcia jak potrafiłem być szczęśliwy gdy przypadkiem w jakimś sklepie budowlanym, w lodówce ostała się okurzona butelka pełna cukru i miłości (chyba lepszej niż ta z pączków). Mina pani kasjerki gdy pytałem się czy mają takich butelek więcej bo wezmę wszystkie (mimo ceny, 5.50 za małą butelczynę) zostanie w mojej pamięci na długie lata.
Jak na sylwestra, w Pradze kilka minut przed 21:37 znalazłem w jednym z przyzamkowych sklepów ogromną butelkę MTN DEW poczułem jakbym dostał kolejny prezent na gwiazdkę. To byłą wspaniała chwila, a smutek kończącego się alkoholu odszedł w niepamięć. Wtedy też piłem puszkę MTN DEW PITCH BLACK. To była wspaniała chwila. Na powrót zabrałem puszkę i nową, zimną butelkę na drogę.

Był też czas gdy pisałem do Pepsi, kiedy wróci smak, że płaczę, że cierpię, że moje życie jest jakby gorsze. Czuję, że to po części dzięki mnie wróciliście, bo mieliście dosyć mojego spamu. Wtedy tez jakoś na chwilę w biedronkach pojawiła się średnia butelka o oryginalnej recepturze - wykupiłem wszystkie.

Na urodziny rok temu dostałem od wspólokatorów całą zgrzewkę mtn dew (niestety, nie udało im się dostać tej lepszej wersji) i obraz gdzie oczywiście nie mogło zabraknąć symbolu w który wierzę. Pic rel niżej (mmm co to były za urodzinki w stylu u cioci w odwiedzinach xD)

Tak, teraz też piję gurskom rose (akurat w mojej żabce duża butelka za 2.50PLN)


#konkursmd
le1t00 - Gurska Rosa, bo tak nazywamy ze znajomymi Mountain Dew od zawsze było synoni...

źródło: comment_AclN0ViMiraX2MLCMH1nn4uayOn2GYdN.jpg

Pobierz
  • 4