Wpis z mikrobloga

#szkola #nauczyciele

Tak mi się przypomniała historyjka opowiedziana przez koleżankę polonistkę w jednej z gimnazjów parę lat temu.
W szatni na przerwie jakiś gówniarz palił papierosy przy okienku a że miała akurat dyżur to wyczuła dym i weszła do szatni jak gnojek uciekał przez okno. Złapała go za bluzę, żeby nie zwiał i podarła ją na dole trochę. Zaprowadziła dzieciaka do dyrektora i tyle, niech zajmie się nim, wzywa rodziców czy coś.
Na drugi dzień rodzice faktycznie przyszli. Została wezwana do dyrektora na rozmowę, że rodzice chcą, żeby zapłaciła za rozerwaną bluzę, bo on oczywiście nic nie robił a ona się na niego uwzięła czy coś ( ͡° ʖ̯ ͡°)

P.S. Nie wiem czy zapłaciła za bluzę, ale od tamtej pory mówi, że ma wywalone co robią dzieciaki.
  • 3