Wpis z mikrobloga

#studbaza i taguje #warszawa bo wy jesteście mistrzami w tym, co zaraz napiszę.

#!$%@? mnie na wykopie ten pogardliwy ton w jakim rdzenni studenci w dużych miastach wypowiadają się o swoich kolegach i koleżankach z mniejszych miast, nazywających ich wieśniakami, słoikami etc.

Po pierwsze czasy się zmieniły i struktura społeczna nie wygląda już tak jak w XIX wieku. Wtedy osoba ze wsi/małej miejscowości rzeczywiście mogłaby czuć się w mieście zagubiona, a dla rdzennych mieszkańców mogłaby wyglądać wyróżniająco się i śmiesznie. Dziś w dobie globalizacji, w której posiadamy rozwinięty transport, kontakt miedzy małym a dużym miastem jest na tyle płynny i stały, że mieszkańcy małych miast zdążyli się już i tak "zurbanizować" i nie wyróżniają się specjalnie, W czasach internetu część dóbr kultury jest zdigitalizowanych i dostęp do nich mają zarówno mieszkańcy wielkich miast jak i małych. Osoba pochodząca z małego miasta wcale nie musi być biedniejsza i gorzej obyta w świecie. Najczęściej taka osoba nie ma problemów z aklimatyzacją, a jedyne co ją dziwi w Warszawie to elitarystyczne, agresywne podejście do przyjezdnych od ludzi, którzy zarzekają się być warszawiakami z dziada pradziada, a których dziadkowie orali pole koniem, a na fotel mówili "kriesło".

Po drugie - studenci powinni mieć pewne wspólne poczucie solidarności. Powinni sie wzajemnie wspierać. Ja wiem, że to pojęcie "student" ostatnio się bardzo zeszmaciło. Studentem jest gość studiujący dziennie na dobrej uczelni w wolnym czasie poszerzający swoją wiedzę, studentem jest też chłopak, którego nie interesuje jego kierunek i który poszedł na studia z braku pomysłu. Ciężko jest znaleźć dla studentów wspólny mianownik. Ale to nie znaczy, że nie powinno się go szukać, a już na pewno powinno się szukać tego co łączy, a nie dzieli. Dlatego namawiam do solidarności.

Ja już nie studiuję, skończyłem niedawno. Studiowałem w Krakowie 320km od mojego domu na wsi. Nigdy nikt nie zrobił mi przykrości wytykając mi, że nie jestem z Krakowa, bo nawet nie dawałem temu okazji. Ludzi z elitarystycznym podejściem omijałem, co nie było żadną stratą, bo były to osoby, które i tak mnie nie ciekawiły towarzysko. Bardziej smutni ludzie. Ale niektórzy bardziej biorą sobie do serca takie uwagi, więc chciałem tylko zachęcić do większej empatii i też do zrozumienia tego, że urodzenie się w jakimś mieście nie jest żadnym osiągnięciem.

  • 8
@zielonzielon: Ja jestem bardziej świadkiem sytuacji, gdzie ktoś właśnie przyjeżdża na studia do dużego miasta i z automatu zaczyna czuć się lepszym od innych swoich znajomych z licbazy i ogólnie ludzi, którzy dalej mieszkają w swoich mieścinach
#!$%@? mnie na wykopie ten pogardliwy ton w jakim rdzenni studenci w dużych miastach wypowiadają się o swoich kolegach i koleżankach z mniejszych miast, nazywających ich wieśniakami, słoikami etc.


@zielonzielon: Jakiś przykład? Ja nigdy nic takiego nie zauważyłem. Sam na studia do Wawy przyjechałem z wiochy gdzie diabeł mówi dobranoc i okazało sie że wiekszość studentów też jest z małych wiosek.
@zielonzielon: Powiem Ci tak . Jak ja byłem w czasach studenckich to popularne było nazywanie przyjezdnych słoikami , niby teraz tez się tak mówi ale chyba mnie ... btw . Słoik oznacza niby to że dana osoba przywozi od Mamy z domu słoiki z posiłkami .

To teraz słuchaj ! Zawsze wszystkim powtarzam . Że Student mniej jje obiadów z domu niż osoba która jest z warszawy i ma rodziców na
@AlfredoDiStefano: Dziś w gorących wpis o tym, żeby studenci nie wracali do swoich zadupiów, tylko szli na jakieś integracyjne spotkania. Pare dni temu ktoś (słusznie zresztą) namawiał to zdejmowania plecaków w autobusach, przy czym nie powstrzymał się od sugestii, że ludzie którzy tak robią są ze wsi. Jak jeszcze czytałem tag #krakow to co roku na poczatku października festiwal obrażania przyjezdnych i oskarżania ich o korki.
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@somskia: a ja się spotkałem z tym, że to niektórych z mniejszych miast boli jak ich koledzy pojechali na studia do większych. Nikt się nie uważał za lepszego ale niektórych dupa piekła dla zasady. Jak by było o co, no ale niektóre ludziki tak mają.