Wpis z mikrobloga

Moja rodzina przeprowadziła się z Lubuskiego na Śląsk około 5 lat temu i jako wulc (tak na mnie wołali w szkole) nie miałem za bardzo pojęcia o jakichkolwiek miejscowych stosunkach – przede wszystkim w kwestii okolicznych klubów piłkarskich i ich podludzkich wojenek. Na moim osiedlu rządziła Gieksa i była to jedna z nielicznych rzeczy, które wiedziałem o tutejszej piłce. Jako że spierdon motzno here to tak naprawdę nadal niewiele wiem.

Jakiś miesiąc temu, gdy próbowałem dojechać z centrum Katowic do Parku Śląskiego (dawniej Kultury), na przystanku przechodził obok mnie potężny typ w niebieskim stroju. Wydawało się, że nic nie zakłóci mojego dnia, jednak typ w jednej chwili się zatrzymał i skocznym ruchem cofnął w moją stronę. Zanim zdążyłem zareagować, zaczął na mnie jakoś dziwnie warczeć i szczekać. Odjęło mi mowę. Próbowałem ucieć, ale nieludzko ogromny napastnik poruszał się wokół mnie niczym błękitna błyskawica, wydając zwierzęce dźwięki. Warczał niczym spermiarz ogłupiony cipskiem „Górnk Gieksa dwa pedały”, a ja zacząłem się bać, czy aby mnie nie pogryzie. Przełamem strach i spytałem o co mu chodzi. Próba kontaktu nic nie dała, zaś mój oprawca zrezygnował z wyprostowanej postawy, przechodząc w typ lokomocji quadrupedalism. Chciałem tylko żeby ten koszmar się już skończył, przecież nie mam na sobie w ogóle żadnych kibicowskich emblematów. Wtem znienacka zauważyłem ratunek – postać w mundurze. Nie zdążyłem jednak poprosić o pomoc, nim ten dziki #!$%@? zaczął obwąchiwać dupę mundurowego. Ku mojemu przerażeniu, nowa dramatis personæ odwzajemniła przywitanie, również schodząc na czworaka i razem wtórowali „Ruch policja koalicja”.

Wysrałem cegły i szybko uciekłem z miejsca zdarzenia, słysząc w oddali „to my, to my chorzowskie psy”. Teraz już wiem jak wyczuł moją terytorialną przynależność.

#!$%@? zwierzakony – jak ja ich #!$%@? nienawidzę.

#takbylo #kibice #mirkohooligans #heheszki #pasta