Wpis z mikrobloga

#naddniestrze
#podroze
#podrozujzwykopem
#rozdajo

Kilkudniowy wyjazd do Tiraspola i Bender - co słychać u Rosjan żyjących w Naddniestrzu?

Link do zdjęć w Google Zdjęcia: https://photos.app.goo.gl/xZXWzr12buw16GXT8

Generalnie najlepszą opcją dostania się do Naddniestrza to dolot z jakiegokolwiek polskiego miasta do Odessy i wtedy około 3-3.5 godzinna trasa marszrutką/autobusem/pociągiem do Tiraspola czy Bender. Relacja ceny do jakości jest przystępna, poznamy co najmniej dwa kraje i zobaczymy jak mimo wszystko odmienne są te dwie powierzchnie Europy mimo, że te miasta dzieli 100 kilometrów.

Bilet z Odessy do Tiraspola kupiłem za 130 hrywien na dzień przed wyjazdem i była to dobra decyzja bo zaszwankowała komunikacja między kasami i na drugim dworcu w Odessie niestety zdarzyło się tak, że kilka osób musiało się obejść smakiem i nie wsiadło do autobusu którym chcieli kupić - były to w sumie same starsze babcie, które chyba nie podumały, że warto kupić bilet w kasie na godzinie przed odjazdem - no cóż.


Droga od Odessy do granicy z Naddniestrzem/Mołdawią to jedna wielka pomyłka, szczególnie w wąskim busie gdzie nie ma dużo miejsca na cokolwiek. Wytrzęsiecie się mocno - ja uznaje to mimo wszystko za atrakcje. Na filmiku shortcut zrobiony przez kierowce aby ominąć jedno z ogromnych (typowych dla Ukrainy) rond zaraz za miastem. Normalnie przeleciał po polu, które miały koleiny w ziemi. Z minuty na minutę podobało mi się coraz bardziej. Za miastem kompletnie nic, chociaż horyzont przerywały czasami wysokie opuszczone lub niedokończone budynki, które pozytywnie wpływały na klimat którego się spodziewałem.

Z racji, że w tamtych regionach ludzie spoza Ukrainy i Naddniestrza/Ukrainy są niezbyt często widywani - to przed kontrolą paszportową na granicy w Kuchurchanie zwróciłem uwagę na... Chińczyka który siedział 2-3 rzędy za mną. Co najlepsze - był ubrany w garnitur, pod krawatem - a drugi zestaw miał podwieszony przy bocznej szybie w pokrowcu. Myślę sobie - pierd*lnięty Gościu. Po przekroczeniu granicy mieliśmy mały postój, więc akurat zaproponowałem mu cigarete, on mi z zarzygalki zapodał fakieła - i tak od słowa do słowa okazało się, że ów Chińczyk studiuje "Vokal" na jednej z uczelni w Odessie i jedzie na Festiwal do Tiraspola. No to mówię, dawaj jakieś namiary co, gdzie i jak bo chce Cię zobaczyć - on na to, że #!$%@? nie znaju - więc powiedziałem, że pewnie ma jakiś plakat czy bilet czy cokolwiek. - Pokazał, zrobiłem zdjęcie, wrzuciłem do Translatora i po kilku minutach już wiedziałem, że będę się tam chciał zapakować (jeżeli tylko będą miejsca).


Co to się tam zadziało ciekawego na granicy? - Ukraińcy mnie wyciągnęli z autobusu z bagażem i spytali się po co tam jadę i czy nie wiozę ze sobą żadnych antyków. Nic szczególnego, przejechaliśmy most i była budka Naddniestrzańska - tam wszyscy musieli wyjść i podejść do okienka gdzie dają Ci kartkę pobytu. Jest wiele legend w internecie, że to stresik, że trzepanie, że to i tamto - ale ja odniosłem wrażenie że zarówno ja jak i kobieta, która udzielała mi tego pozwolenia na pobyt wiedzieliśmy, że to jest wielka ściema i że jak byś chciał tam zostać 2 lata bez wyjeżdżania to nie ma większego problemu. Gry wracałem z Islandczykiem poznanym w Tiraspolu - to nie miał on tego świstka + nie kumał nic po rosyjsku więc "pogranicznik" po prostu machnął ręką na Niego. No i motyw taki, że przy wyjeździe z Naddniestrza ani jedna ani druga strona nie trzepała nikogo tylko paszporty i wjo. Było już ciemno - może dlatego. Ale klimacik niecodzienny całego tego procederu wjazdu/wyjazdu do/z Naddniestrza.

Po stronie naddniestrzańskiej to... zupełnie inna podróż moim mili ( ͡° ͜ʖ ͡°) Równa droga (nie jak stół) ale still o niebo lepsza. Też na horyzoncie nie za wiele - przed samym Tiraspolem ogromny wiadukt, który w zamyśle ma lecieć nad torami kolejowymi biegnącymi do Tiraspola i dalej do Kiszyniowa. Ale kompletnie nie pasuje do miejsca w środku pola i moim zdaniem zbudowano go nad wyrost.



Wjeżdzamy do Tiraspola - w sumie uczucie miałem trochę podobne do tego jakiego się spodziewałem. Na plus małe i ciągle rozbudowywane centrum sportowe Sheriffa Tiraspol. Wiecie, taki klimat że jest boisko dla małolatów co grają 6na6 i stadionik wokół tego boiska ma trybunę z każdej strony, oświetlenie i siatki za bramkami. No tutaj gościu hajs sypie - z resztą ogólne wrażenie jest takie, że mimo że wygląda na bidę to jest mega porządek - czyli czysto, cywilizowane reguły ruchu drogowego, nie ma pijaństwa i bezdomnych.



Nie wiedziałem gdzie wysiąść w sumie (nie wiedziałem gdzie mieszkanie ma mój Couch - bo to był mój pierwszy nocleg tam) więc wysiadłem tam razem z tym Kitajcem ciągnąc go w sumie za ramie jak wysiadał ze Sprintera. - Potem szybka gadka szmatka bo widzę, że do centrum jakieś 2km i zapakowałem się razem z Nim do taksówki którą miał podstawioną - bo przyjechaliśmy chwilę po 15 a start tego Festiwalu był o 18:00.



Wyobraźcie sobie, że w taksówce był kierowca i jego pomocnik, kitajec + jego "dyrygent" + ja z czego środkowy fotel w drugim rzędzie był złożony - więc brakłoby dla mnie miejsca. Ale mówię, że ja z Polszy i że chce na Festiwal tylko mnie zawieźcie żeby bilety były. To ten "pomocnik" kierowcy zapakował się od strony bagażnika w którym były jeszcze takie 2 małe fotele dla dzieci schowane w podłodze. - Na start same dobre wrażenia i ciepłe przyjęcie!



Dojechaliśmy, ekscytacja pełna - szybko mnie pokierowali do kasy i tam lipa bo przecie nie mam jeszcze rubli naddniestrzańskich, więc nazad do jakiegoś banku - tam najpierw przewalutowanie z karty Revolut (mastercard) nie poszło, więc wyplułem się z hrywien które miałem z Ukrainy i 10 euro.



Kupiłem bilet za 30 rubli (jakieś 6 PLN) i udałem się na pierwszy spacer gdzie w sumie obszedłem w godzinkę z kawałkiem podstawowe atrakcje Tiraspola. Miasto 130 tysięcy ludzi, śmiało można obejść na piechotę, szczególnie że trafiłem na pogodę typu 15-18 stopni więc kanikuły pełną piersią.



Przez czas spaceru byłem w szoku bo naprawdę było mega dziwnie, ludzie się nie uśmiechali i patrzyli sobie w stopy, chodzili zamiast chodnikiem to wydeptanymi ścieżkami przez jakieś nieużytki. Z drugiej strony bardzo szerokie drogi (nieproporcjonalne do ilości samochodów), dużo przestrzeni, sporo miejsca między budynkami (jednak Sowiet zadbał).



Następnie zaatakowałem jeden z tych słynnych sklepów Sheriff i okazuje się że na zewnątrz sklepu myślisz sobie #!$%@? - ciężko tu żyć - to w sklepie okazuje się, że asortyment lepszy niż jakieś Almy czy inne Piotry i Pawły i o dziwo... Ludzie te drogie produkty kupują. Więc zdziwienie mocno bo wygląda to lekko przygnębiająco ale Naddniestrzanie ściągają w sklepie artykuły także z tych górnych półek.



Na zdjęciu 10 letni "koniak" Kvint - którego cena to 22 PLN. Za zdjęciem z flaszką prywatny szpital w Tiraspolu (ten podświetlony) - generalnie wygląda to podobnie jak w USA czy Holandii - że warto się ubezpieczyć prywatnie jeżeli chodzi o ochronę zdrowia - bo jakiś prosty zabieg czy skombinowane badanie to już dla Naddniestrzanina wycieczka do Kiszyniowa lub Odessy. Kraj biedny - więc jakby te sprawy socjalne pozostawiają wiele do życzenia.



No i pierwszy absurd, który mnie mocno rozbawił - czyli elewacja budynku, która z zewnątrz wygląda na marmur. Odpalałem sobie tam papierosa i odruchowo po prostu kopnąłem piętą w ścianę o którą się opierałem. Słyszę a tu dźwięk jakiejś blachy - myślę sobie o co chodzi - przyglądam się a to po prostu panele blachy, które imitują marmur. - Na zdjęciu widać takie "cuś na czym się to mocuje.


( ͡°( ͡° ͜ʖ( ͡° ͜ʖ ͡°)ʖ ͡°) ͡°)



Jeżeli chodzi o ten cały Festiwal to udało mi się kupić bilet w 4 rzędzie. Kompletu na widowni nie było, ale z 80% myślę było. Szczerze? - Najlepszy balet tego typu na jakim byłem a atmosfera porównywalna z tym co w "Teatrze Piwa Pravda" we Lwowie daje tam banda z perkusją i jakimiś trąbkami. Był i Polak! Pan Dariusz który w takim czarnym stroju z czarną czapką występował. Generalnie zrobił najlepsze szoł, opowiadał, że w sumie to przylatuje prosto od Braci z Mińska i nie czuje się najlepiej (wiadomka) i zagrał razem z tą ekipą za nim zarówno Kozaka, Mazurka jak i Poloneza - więc i ja sobie nóżką potupałem w rytm krajowych klasyków. Cała impreza trwała grubo ponad 3 godziny ale ja po 2.5 godzinie musiałem uciekać bo byłem umówiony na miejscówce z tym moim Couchsurferem - więc zawinąłem się w trakcie imprezy. A na imprezie ludzie z Ukrainy, Mołdawii, Naddniestrza, Polak i jeszcze z Rumunii jakieś Świry. Także popołudnie na plus bo psim swędem zobaczyłem jak tutaj ludzie odbierają sztukę. Oczywiście ludzie ubrani w najlepsze co mają, ale baby jak to baby - mają w pompie i siedzą całe 3 godziny w katanie i tej chuście na berecie. - Także klimat in plus.



Zdjęcie rozmyte - ale spałem u Andrija w dużym pokoju - nie było tam nic oprócz wersalki i siedzonka, podłoga była wycyklinowana, ale generalnie tę chałupę kupił niecały miesiąc temu i za prawie 80m2 w tym 3 pokoje oddzielne i kuchnia + kibelek + łazienka zapłacił 22 tysiące dolarów. Drugie tyle trzeba by wrzucić w remont żeby to wyglądało w podobnym standardzie co mieszkania w Polsce - ale still. 80 tysięcy złotych za 80m2.



Z takich absurdów w mieszkaniu no to oczywiście oprócz linoleum, przeciągowi w łazience jak się wali kloca (pion za plecami) to najlepsza jazda jest taka, że nie mają termoregulatorów przy grzejnikach + płacą stałą opłatę za ogrzewanie (jeżeli jesteś w spółdzielni) - więc wyobraźcie sobie, że kaloryfery grzeją na 100% mocy a wszystkie okna w mieszkaniu są otwarte. Jak zamkniesz okna - w godzinę się udusisz, więc cóż... Każdy ma to w głębokim poważaniu. Oczywiście inne bloki, które nie są objęte spółdzielnią to motyw taki, że przyszedł Sowiet - dał Ci mieszkanie pracownicze za darmo, potem komuna się skończyła - wykupiłeś je za symbolicznego rubla no i co... Chcesz remont elewacji albo wymiane okien na nowe? - To se zrób sam - więc z zewnątrz wygląda to tak, że w pionie 10-piętrowym mogą być tylko 4 balkony a nową elewacją objęte tylko 2 piętra.





Generalnie bardzo dużo ludzi z Naddniestrza już uciekło - albo do Rosji (głównie Moskwa i Sankt Petersburg) albo niby do Polski bo jak widać ogłoszenia "Rabota w Polsze" czy transport do Moskwy są głównymi ogłoszeniami lepionymi na lokalne słupy.



Jesteśmy w byłym kraju sowieckim, więc rurki z gazem lecą przy każdej posesji. Liście - bo też jest porządek, ale z rana dużo ludzi po prostu jest na ulicach i zamiata takimi słomianymi zmiotkami liście, śmieci czy co tam jest. Z resztą zobaczycie pod koniec zdjęcie finezyjnej maszyny na kółkach z kartonem gdzie te liście się wrzuca i jest porządeczek.



Budynki: na zdjęciu macie "Dom Sowietów" który jest na przeciwko najlepszego hotelu w Tiraspolu czyli hotelu "Rosja". Po drodze do Bender po prawej stronie jeszcze w granicach miasta (i przed stadionem Sheriffa) jest np. "Dom Oficerów Rosyjskiej Armii"



Jeżeli chodzi o zwierzątka w Tiraspolu - to jest sporo bezdomnych kotów i psów - najczęściej obsiadują one studzienki (bo ciepło) i nie robią nikomu problemów - rzadko kiedy słyszałem szczekanie czy coś. Po prostu sobie chillują. Te pieski, które mają domy chodzą bardzo często w sweterkach i bucikach wyprowadzane przez swoje eleganckie Panie.



Sporo polskich produktów można kupić - widziałem w Kiszyniowie też emblematy Śnieżki, jakieś polskie okna i tak dalej. Także w ich świadomości chyba Polsza jest już jednym z tych krajów Europy Zachodniej.



Zdjęcie z pralką przed budynkiem - no nie wiadomo o co chodzi, ale wyobraźcie sobie że wszystko dookoła jest szare, 30 sekund przed pralką widziałem nówkę sztukę Dodge'a Chargera w kolorze grójeckie-lobo-perła a zaraz za rogiem wyskoczył mi ołtarz z pralką. ¯\(ツ)_/¯

Byłem tam w sobotę, więc było sporo wesel. Oklejają swoje prywatne samochody w kwiatki i robią objazd dookoła Tiraspola po drodze do miejsca gdzie odbywa się wesele.



Śmietniki po dużych puszkach po oliwie - no świetny patent - tak samo jak z tymi kartonami na liście. Tiraspol i Bendery dzieli jakieś kilkanaście kilometrów, ale jeżdżą miedzy tymi miastami także trolejbusy, więc jest klimacik. Trolejbus kosztuje 2 ruble, natomiast marszrutka/autobus 3 ruble.



Monumentalne dworce kolejowe jak to wszędzie u Sowieta - ale ten Dworzec w Benderach akurat stoi, ale nic tam się nie zatrzymuje oprócz pociągów towarowych.



I 23-sekundowy filmik, który mega oddaje atmosferę wydarzenia. Siedziałem sobie na schodach "Kinoteatru" jarając sobie cigareta, małolaty z wielkiego głośnika grały jakieś rapy ruskie i skakały w rytm do tego a całemu przedstawieniu przyglądał się Włodzimierz Lenin ¯\
(ツ)_/¯





Wnętrze tego kina lekko zaskakujące, wszystko na kodach, ładny żyrandol i usługi typu 15 rubli za jedną partyjkę gry w jakieś randomowe gierki na kompie. Gdy wracałem z Bender do Tiraspola to na moście na Dniestrze wyświetlane są flagi Federacji Rosyjskiej oraz Naddniestrza - więc nie mamy wątpliwości tak naprawdę szto to za ludzie, szto to za cielawieki tutaj żyją.



Dostawianie do starych bloków nowiutkich nie wiem czy to klatek schodowych czy może jakiś budyneczków usługowych - nie wiem o co chodzi, ale za kilka tygodni pewnie będzie widać szto tam będzie działane. Lody w wafelku bezpośrednio w zamrażarce - też ciekawostka dla mnie bo w Polsce chyba takie przechowywanie lodów by nie przeszło - szczególnie, że kilka tych wafelków było już zbitych i generalnie już do wyrzucenia.



O 21:45 następnego dnia w Kiszyniowie na Stadnionie Zimbru Mołdawia grała mecz eliminacyjny do Euro 2020 z Islandią. Więc się zabrałem bo to tylko 2 godziny drogi. Po drodze ładny dworzec kolejowy w Tiraspolu, autobus którym się zabrałem (chciałem bolszy a nie marszrutkę w której się wytłukę) i zapłaciłem za Niego 40 rubli. Był tak nabity, że kobita która zarządzała i sprzedawała bilety już w autobusie usadziła mnie na fotelu obok kierowcy. Po drodze (jeszcze w Naddniestrzu) silos w samym środku jakiegoś miasteczka - pięknie to wygląda - po jednej stronie bloki mieszkalne a na przeciwko silos.



Pierwsze wrażenie z Kiszyniowa - to smutne miasto, nie ma tam nic ciekawego oprócz pięknych budynków (jak ktoś jest architektem czy coś to must see) i może dobrej oferty gastronomicznej bo i lokalna szamucha i oczywiście słynne winka to polecam. W samym Kiszyniowie nie ma nic do roboty, ale lokalne winnice można zwiedzać robiąc sobie ze stolicy Mołdawii bazę wyjazdową.



Bilety na Mołdawia - Islandia 100 albo 200 lei mołdawskich czyli 22 albo 44 PLN. Hymny narodowe zaśpiewała jakaś lokalna grupa chórkowa - małolaty. To, że zaśpiewali hymn islandzki to wielki szacunek i fajny szczegół tego meczu. Klimat samego stadionu mega - w przerwie jak zszedłem na cigareta to zrobiłem kilka zdjęć i widziałem, że na wyższych piętrach normalnie, szalik, czapka, herbatka i oglądają ludzie mecz z balkonów.



Z ciekawostek to w mołdawskich Mc'Donalds można zamówić 200 ml ciepłego mleka, jakiś Lavash (nawet smaczny, mimo że nie wygląda) czy jakieś inne lokalne atrakcje. Ze zdjęć w sumie tyle, ale jeszcze spisywałem w notatniku jakieś sprawy które mnie bawiły - to zaraz wypluje.





Generalnie lubię postsowiecki świat, więc kilka takich fleszbeków jak:



- na lokalnych targach sprzedają wypatroszone dopiero co króliki - ale nie są obrane z futerka na łapkach - więc śmiech.
- wszędzie używają folii/plastiku - kanapki z pastą jajeczną baby pakują w folijki i pomykają z tym na tacy po targu + do gorącego kakao w restauracji w Odessie też dostałem plastikową rurkę;
- na dworcach w Odessie są te stare harmonijkowe "wyświetlacze" które pokazują czy to rozkład jazdy czy zwykłe reklamy, ostatni w Polsce był chyba na dworcu kolejowym w Katowicach.


- W Tiraspolu widziałem paru chłopów z bluzą na suwak z napisem "RU" - więc rasijski duch wiecznie obecny.
- Na każdym rogu są "Remonty telefonów" a w Kiszyniowie z kolei "Centrum de Reparati"
- No i te baby w autobusach międzymiastowych, która odciąża kierowce w rzeczach typu - wydawanie biletu i reszty, usadzanie pasażera na miejscu i tak dalej. A potem liczy wszystkich każe podnosić rękę kto gdzie wysiada i tak dalej. Takie centrum dowodzenia - z mojej perspektywy wyglądało to groteskowo.
- Droga między Tiraspolem a Kiszyniowem - czyli taka trochę ziemia niczyja. Droga wyglądała mniej więcej tak, że były 3 pasy - ale żaden z nich nie miał ustalonego kierunku. W praktyce działało to bardzo dobrze, bo jak chciałeś coś wyprzedzić to wjeżdżałeś na środkowy pas i mogłeś bezpiecznie wykonać manewr wyprzedzania. - Ale pasy przerywane i żadnych znaków pionowych i tak przez dobrych kilkanaście kilometrów.


Eta wsjo. Spasiba balszoj! ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Pobierz
źródło: comment_yHJFIX8WcNcZeBfpX6L8c0QL2qNWNLJk.jpg
  • 9