Wpis z mikrobloga

Wystarczyły dwa zwycięstwa, żeby zniszczyć Królestwo Wandalów

Afryka Prokonsularna od zawsze była dla rzymskich cesarzy oczkiem w głowie. Druga pod względem bogactwa prowincja zapewniała olbrzymie dochody – i co najważniejsze – dostawy annony, czyli zboża zwożonego prosto do Rzymu. Nic dziwnego, że od V w., kiedy perła Afryki została utracona na rzecz przybyłych z półwyspu Iberyjskiego Wandalów, stała się obiektem wielu śmiałych planów dążących do wyrwania jej z rąk barbarzyńców.

Warto tutaj wspomnieć o wyprawie Leona I, który z cesarskiego skarbca miał przeznaczyć zawrotną kwotę 130 000 funtów złota (ok. 42 tony – prawdopodobnie zawyżona przez Prokopiusza liczba) na finansowanie wyprawy wojennej wymierzonej w państwo wandalskie. W organizacji tego gigantycznego przedsięwzięcia miało brać udział sto tysięcy żołnierzy i ponad tysiąc okrętów wojennych.

Nie wchodząc w szczegóły – cała wyprawa okazała się totalnym fiaskiem. Nie zdobyto nawet skrawka ziemi a Wandalowie zrewanżowali się licznymi rajdami na tereny Imperium Romanum. Porażka ta, podobnie jak dawna bitwa pod Abrittus, przeraziła Rzymian. Los Afryki Prokonsularnej wydawał się przypieczętowany.

Potrzeba było blisko 70 lat, żeby kolejny cesarz pokusił się myśleć o rekonkwiście. Tym cesarzem był Justynian – chłop trackiego pochodzenia. Dopiero kiedy sytuacja na granicy sasanidzko–rzymskiej była opanowana, rozpoczęto realizację ambitnych planów.

Teraz wyobraźcie sobie, że jesteście Justynianem. Na wschodzie macie wciąż groźnego przeciwnika, tylko czyhającego na wasz błąd, na północy pojawiają się bitne plemiona Słowiańskie. Italia od dawna jest w rękach Gotów i przede wszystkim – nigdzie nie macie poważnych sojuszników. Czy sen o odbiciu Afryki ma w ogóle jakiś sens? Nie pokonała Wandalów stutysięczna armia, a wy macie do dyspozycji maksymalnie 20 tysięcy żołnierzy. Dla większości doradców Justyniana sprawa była banalna – za wszelką cenę nie można było dopuścić do realizacji tego planu. W końcu jednak wygrała ambicja i wielka idea cesarza a wojska dowodzone przez Belizariusza wypłynęły z greckich portów.

Nie będę tutaj streszczał kampanii, ponieważ najlepiej przeczytać o niej w świetnym De Bellis Prokopiusza z Cezarei, które zostało wydane również po polsku. Dość powiedzieć, że wojska cesarskie stoczyły tylko dwie duże bitwy. Obie zakończone wielkimi sukcesami. Wielkie Królestwo Wandalów padło w kilka miesięcy po rozpoczęciu walk. Tak ogromnego zwycięstwa Imperium Romanum nie pamiętało od czasów pryncypatu.

Jak uczczono to wydarzenie? Oczywiście nie jest to łatwe pytanie, ponieważ jak to zwykle bywa, brakuje źródeł pisanych.
Jednakże znamy jeden bardzo wyjątkowy przedmiot z tego okresu. Jest nim medalion ozdobiony przepiękną legendą na rewersie, nawiązującą do tradycji rzymskiego mennictwa SALUS ET GLORIA ROMANORUM – Zbawienie i Chwała Rzymianom. Mający ponad 8 centymetrów średnicy, będący ekwiwalentem 36 solidów (!) zabytek, znaleziony został podczas wykopalisk na terenie Turcji, skąd trafił do paryskiego Cabinet des Médailles.

Awers miał przedstawiać samego cesarza Justyniana w bogato zdobionym hełmie z pióropuszem. Rewers zaś bywał interpretowany jako triumf Belizariusza, ale bardziej prawdopodobne wydaje się, że również na nim przedstawiono cesarza, przed którym kroczy uskrzydlona Wiktoria.

O ile można dyskutować o samych przedstawieniach, to jedna kwestia pozostaje bezsporna – był to zabytek świadczący o prawdziwym mistrzostwie rytowników bizantyńskich i potędze odradzającego się Cesarstwa.

Na koniec należy dodać, że to, co wklejone zostało pod tym postem to tylko odlew oryginalnego medalionu. Jeden jedyny znany na świecie egzemplarz, przechowywany w Paryżu, został w 1831 r. skradziony i przetopiony. W ten marny sposób odebrano cywilizacji grecko–rzymskiej jeden z dowodów jej dawnej potęgi.

#numizmatyka #bizancjum #monetabizancjum #ciekawostkihistoryczne #historia #starozytnosc #gruparatowaniapoziomu
michelney - Wystarczyły dwa zwycięstwa, żeby zniszczyć Królestwo Wandalów

Afryka P...

źródło: comment_7ciajjURQSmHEAOJSkMIkSVB61wXHDjv.jpg

Pobierz
  • 1
Fantastyczny wpis. Nóż się w kieszeni otwiera ile artefaktów zostało utraconych w taki głupi sposób. Czasem jednak udaje się coś uratować. Przypomina się historia jedynego zachowanego złotego florena Władysława I Łokietka, wyjętego w ostatniej chwili dosłownie z pieca.

Myślę, że tylko cesarz (i cesarzowa) mógł być przedstawiany z aureolą wokół głowy. Mało też prawdopodobne żeby w numizmatyce pojawił się ktoś nie będący członkiem bezpośredniej rodziny panującego.