Wpis z mikrobloga

643 - 1 = 642

Tytuł: Rynek i wolność
Autor: Linda i Morris Tannehill
Gatunek: Anarchokapitalizm
★★★★★★★★★★

"Rynek i wolność" to jedna z pierwszych książek próbujących odpowiedzieć na pytanie: "jak wyglądałoby wolne społeczeństwo"? W przeciwieństwie do ekonomistów (i pseudo-ekonomistów zafascynowanych ASE), którzy unikając bezpośrednich odpowiedzi często wyręczają się prawem popytu i podaży, p. Tannehillowie przedstawiają kompletną wizję społeczeństwa leseferystycznego, syntezę randyzmu i rothbardyzmu.

Książka jest podzielona na 3 części: pierwsza to wstęp, wskazujący na problemy obecnego społeczeństwa i brak słusznych idei proponujących skuteczne rozwiązania. Druga, główna, to prezentacja zasad działania wolnego społeczeństwa; ostatnie dwa krótkie rozdziały to rozważania nt. tego, jak takie społeczeństwo ma powstać.

Pierwsza część dla kogoś obeznanego z libertarianizmem nie będzie niczym odkrywczym. Jesteśmy ostrzegani o drodze do zniewolenia, którą podążają obecne społeczeństwa. Dowiadujemy się, że prawa człowieka to prawa własności i że naruszanie ich jest agresją, więc jedynym moralnie słusznym systemem gospodarczym jest kapitalizm. Interwencja rządu w wolną wymianę może przynieść jedynie negatywne skutki. Rząd jest przymusowym monopolem. Przez istnienie rządu ludzie zniewalają się nawzajem i marnotrawią energię na bezproduktywne działania. Konstytucja, parlament, trójpodział władzy nie są w stanie kontrolować rozrostu państwa i same są przyczyną jeszcze większego marnowania zasobów.

Druga część, dla kogoś obeznanego z libertarianizmem... też nie będzie niczym odkrywczym (przynajmniej dziś). Jednak mimo tego nie jest to książka płytka intelektualnie, bo porusza każdą możliwą wątpliwość. Druga część wyjaśnia dogłębnie, jak wygląda wolnorynkowe prawodawstwo, sądownictwo i wojsko. Mnogość przykładów i logicznych wywodów uzasadniających potencjalne działania firm pozwala czytelnikowi wyobrazić siebie w anarchistycznym społeczeństwie i wyzbyć się resztek obaw przed prywatyzacją wszystkiego. Na uwagę zasługuje tu wszystko: obraz sądownictwa, które w przeciwieństwie do dzisiejszego, byłoby nastawione nie na karę, lecz reparacje. Wtrącenie przestępcy do więzienia nie daje ani ofierze, ani przestępcy żadnych korzyści. Nakaz odpracowania wyrządzonej straty już tak. Poszczególne firmy arbitrażowe by ze sobą konkurowały, szukając coraz lepszych rozwiązań, z których obie strony byłyby najbardziej zadowolone. Policje powinny być formacjami prewencyjnymi, dbającymi o bezpieczeństwo i faktycznie chroniącymi klientów, a nie gangami które próbują zniewolić ludzi hodujących marihuanę. Wojsko, podobnie jak policja, byłoby formacją stricte prewencyjną i obronną; tylko rządy mają powody do prowadzenia agresywnych wojen. Państwowe armie są nieefektywne i skorumpowane.

W przeciwieństwie do Rand, autorzy nie uznają siły za zjawisko niemożliwe do ujarzmienia przez rynek, odrzucając uzasadnienie państwa minimalnego. W każdym społeczeństwie występuje agresja, lecz państwo nie jest jedynym sposobem na walkę z nią; samo jest instytucją polegającą na agresji. Na wolnym rynku siła prewencyjna i odwetowa, mająca na celu walkę z agresją i przeciwdziałanie jej, byłaby dostarczana dużo lepiej i efektywniej przez prywatne policje zainteresowane faktycznym bezpieczeństwem, a nie podbijaniem statystyk.

Ostatnia część to odrzucenie konceptu zbrojnej rewolucji anarchistycznej i podkreślenie roli idei w społeczeństwie: jedynym sposobem na uwolnienie społeczeństwa jest przekonanie ludzi o braku konieczności istnienia rządu. Wbrew pozorom nie jest to takie trudne, na jakie się wydaje.

Ciekawym jest to, że autorzy unikają słowa "anarchia" jak ognia, odwołując się zamiast tego do "społeczeństwa leseferystycznego" czy "systemu zupełnej własności prywatnej".

Dowolny akapit z książki mógłby służyć za świetny, wolnościowy cytat. Wrzucam kilka propozycji:

Instead of government being recognized as the culprit, automation has frequently gotten the blame. But automation cant cut down on the total number of available jobs, simply because there is no limit to people’s economic wants. No matter how many wants are filled by machines, there will still be an unlimited number of new wants left unfilled. Automation doesn’t reduce the number of jobs, it merely rearranges the pattern of demand for labor, as, for example, from the industry which is being automated to the industry which is manufacturing the automated machinery. If automation were as dreadful as its foes assert, we would be wise to scrap all steamshovels in favor of hand shovels ... or, better yet, teaspoons, to be assured of “full employment!”

The majority of people firmly believe that we must have a government to protect us from domestic and foreign aggression. But government is a coercive monopoly which must demand sacrifices from its citizens. It is a repository of power without external check and cannot be permanently restrained. It attracts the worst kind of men to its ranks, shackles progress, forces its citizens to act against their own judgment, and causes recurring internal and external strife by its coercive existence. In view of all this, the question becomes not, “Who will protect us from aggression?” but “Who will protect us from the governmental ‘protectors’?” The contradiction of hiring an agency of institutionalized violence to protect us from violence is even more foolhardy than buying a cat to protect one’s parakeet.

For a private enterprise defense agency, prevention of aggression would be a profitable business, whereas punishment of aggressors in jails, government-style, would be a losing proposition. (Who would pay for the convicts’ food and other upkeep if the revenues couldn’t be forced out of taxpayers?1) But in a governmental society, the police don’t reap any extra profits from the prevention of crime. In fact, too much crime prevention would reduce the police department’s business (since their business is to apprehend and punish criminals, which requires a good supply of criminals). In spite of propaganda to the contrary, the police can hardly be expected to be too eager to get rid of the high crime rate and overflowing jails—after all, a lot of police jobs are at stake.

The pollution problem would also be well on its way to being solved. If I own the air space around my home, you obviously don’t have the right to pour pollutants into that air space any more than you have a right to throw garbage onto my lawn. Similarly, you have no right to dump sewage into my river unless we have a contract specifying that you may rent the use of my river for such purposes (and that contract would have to include the consent of all those individuals who owned sections of the river downstream from me, too). Since pollution is already a problem in many areas, it would have to be understood that anyone buying a piece of property, by his act of buying it, consented to the average pollution level at the time of the sale but had the right to see that others kept it free of any further pollution. Initially, this would mean that established companies could not increase the level of their pollution, nor could new companies begin polluting. But as pollution control methods and devices became common and relatively inexpensive, the established companies would seek to reduce and even to eliminate their pollution in order to keep from losing their employees to new industries operating in pollution-free areas. Pollution problems could not continue to exist in a competitive, laissez-faire, free-market environment—an environment which governments destroy.

In a democracy, the function of the legislature is, theoretically, to discover what is in “the public interest” and to pass legislation governing people accordingly. But just as there is no such entity as “the people,” there is no such thing as “the public interest.” There are only the multitude of individual interests of all the great variety of people who are subject to the government. So when legislators pass a law “in the public interest,” they are actually favoring the interests of some of their citizens while sacrificing the interests of others. Since legislators, being elected officials, need money and votes, they usually favor the interests of those with political pull and sacrifice the interests of those without it. Also, since government’s only source of gain is its productive citizens (the non-productive ones have nothing for government to take), the competent are usually sacrificed in favor of the incompetent, including the politicians.


#libertarianizm #anarchokapitalizm

#bookmeter

Wpis został dodany za pomocą skryptu do odejmowania
!Dzięki niemu unika się błędów w działaniach
!Pobierany jest zawsze ostatni wynik
tyrytyty - 643 - 1 = 642

Tytuł: Rynek i wolność
Autor: Linda i Morris Tannehill
...

źródło: comment_dADIVlHIj5DVfpC0ZnB1ab0p0ZUNciAs.jpg

Pobierz
  • 16
Na wolnym rynku siła prewencyjna i odwetowa, mająca na celu walkę z agresją i przeciwdziałanie jej, byłaby dostarczana dużo lepiej i efektywniej przez prywatne policje zainteresowane faktycznym bezpieczeństwem, a nie podbijaniem statystyk.


@tyrytyty: Co powstrzymywałoby takie militarne grupy, prywatne wojska od przejęcia władzy i narzucenia własnego ustroju? Państwa ma nie być, to chyba wojska też nie będzie, które mogłoby temu przeciwdziałać.

Wojsko, podobnie jak policja, byłoby formacją stricte prewencyjną i obronną
odpowiedź na wszystkie te pytania jest w książce ( ͡° ͜ʖ ͡°)


@tyrytyty: Szczwana taktyka, żeby się nie wyłożyć na odpowiedzi ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ogółem, to czuję, że to bzdura. Ktoś mylnie założył, że skoro dużo wolności i małe państwo to wspaniała sprawa, to zróbmy jeszcze lepiej i "przekręćmy gałeczkę" do końca. To tak jakby posolić pomidora na kanapce, spróbować, stwierdzić, że
@inozytol: to nie żadna taktyka, tylko zachęta do przeczytania. Taktyka to by była jakbym w normalnej dyskusji wbił i powiedział "czytaj książkę elo, ja nie powiem zupełnie nic", ale tutaj to ty się wtryniasz i się pytasz - to ja mówię, że tam odpowiadają ( ͡° ͜ʖ ͡°)

Ktoś mylnie założył, że skoro dużo wolności i małe państwo to wspaniała sprawa, to zróbmy jeszcze lepiej i "przekręćmy
całe życia poświęcili popełniając tak prosty błąd w rozumowaniu ( ͡° ͜ʖ ͡°


@tyrytyty: A to byliby pierwsi teoretycy, którzy popełnili błąd?

rząd jest beznadziejny"


Może i jest. Tylko jaki? Przerośnięty, średni, mały, jakikolwiek? Za każdą odpowiedzią stoją "wielcy myśliciele", kłaniaj się im.

Czytam sobie o wizji "tysiąca Liechtensteinów" i myślę, że to urocze podejście. Gdybyśmy wycięli większość Europy, Kanadę, Singapur, Tajwan, Japonię, Koreę, Australię, NZ, może Chile
No i jak nie uznawać np. tego Hoppe za matołka, skoro twierdzi (za wiki), że


@inozytol: No chyba, że wspominał też o rzeszy ludzi, którzy dzieci nie mają, wtedy go serdecznie przepraszam.
@tyrytyty: Jedna z tych książek która jest podstawą dla każdego akap-owca( ͡° ͜ʖ ͡°) Jesli ktoś nie koniecznie chce się zagłebiać w szczegóły i tajniki austriackiej szkoły ekonomii to imo taki podstawowy arsenał książkowy to:

Ekonomia
- Man Economy and State - Rothbarda (pol. Ekonomia wolnego rynku)
- Ludzkie działanie - Misesa
- Logika Ekonomii - Mark Skousen (trochę bardziej aktualna pozycja)
Filozofia
- Atlas Zbuntowany, Źródło,
via Wykop Mobilny (Android)
  • 0
@tyrytyty: Akap, to taka sama nierealna utopia co komunizm. Oba systemy wychodzą z błędnego założenia, że ludzie są nieskończenie uczciwi xD
Oba systemy wychodzą z błędnego założenia, że ludzie są nieskończenie uczciwi xD


@jaqqu7: nie wychodzą.

A to byliby pierwsi teoretycy, którzy popełnili błąd?


@inozytol: no nie, ale istnieje różnica między "kardynalnością" błędów. Uważam że nie należy zarzucać np. marksizmowi tego że jego ideolodzy to dogmatycy którzy przedobrzyli, tylko to że podważa on np. istotę wartości. Podobnie z, nie wiem, protekcjonizmem: też istnieją książki i podstawy teoretyczne, które go popierają -
jak ci przeszkadza homofobi


@tyrytyty:

Nie widzę w jego wypowiedzi nic homofobicznego. Widzę, że strzelił głupotę i tyle.

To jest rezultat polityki państwa. Powszechne ubezpieczenia społeczne to jeden wielki system przenoszenia kosztów bezdzietności (i subsydiowania jej) na całe społeczeństwo.


No i jeżeli ludzie mieliby pieniądze, bo system jest taki dobry, to co stałoby na przeszkodzie inwestowaniu, by mieć spokojną starość, albo prywatne fundusze emerytalne? A przecież, w ogromnym skrócie, kasa i
@inozytol: Nie przejmą? Na anarchistycznym afrykańskim poletku doskonale widać, jak prywatne wojska wycinają dla płacącego kawał ziemi.

Służby pokroju: policja, straż pożarna, sądownictwo (w ramach trójpodziału władzy) i do pewnego stopnia ochrona zdrowia (uważam, że zdrowy miks publicznej i prywatnej to najlepsze rozwiązanie) - lepiej by zostały w rękach państwa. Wiadomo, że są systemy totalitarne, które oczywiście wykorzystuję je do zniewolenia obywateli, ale mówimy tutaj o normalnej liberalnej demokracji, jaka panuje
(nierealny) stopień uczciwości w działaniach


@jaqqu7: Mówisz to z poziomu mieszkańca post sowieckiej Europy środkowo-wschodniej. Anglo-Sasi mają trochę inny stosunek do przestrzegania prawa (obecnie już nie taki jaki kiedyś co prawda) ale spójrz sobie na Szwajcarię czy wspomniany wyżej Liechtenstein albo Singapur. Nie ma tam co prawda akapu( ͡° ͜ʖ ͡°) ale ludzie żyją "pod butem" monarchy i są szczęśliwi. Mają referenda, gdzie liczy się faktycznie ich